czwartek, 16 sierpnia 2012

Rozdział 6

Xander nie miał już po prostu siły.
Od ostatniego roku jego życie bardzo się skomplikowało, ale nigdy nawet w najgorszych koszmarach nie wyobrażał sobie że będzie aż tak źle.
Bo przecież był niesiony przez miasto na ramieniu wściekłego i bardzo zdeterminowanego wampira, który nie słuchał jego protestów. A na początku bardzo głośno wyrażał swoje niezadowolenie.
Najgorsze było jednak to że nie kierują się do domu tylko znów do dworu, a Spike co chwila warczał.

-Hej- spróbował jeszcze raz gdy byli już bardzo blisko- Możesz mnie postawić umiem chodzić
-Jestem na ciebie zły zwierzaczku- warknął, a Xander stwierdził, że to zawsze jakiś postęp i lepsze to niż milczenie
-Przecież nic nie zrobiłem- oburzył się i założył ręce na piersi. Wampir zatrzymał się i postawił go na ziemi twarzą do siebie
-Co chcesz przez to powiedzieć?- Popatrzył na niego uważnie i groźnie
-Nic- nie patrzył na blondyna z minuty na minutę utwierdzał się w przekonaniu że ma nie po kolei w głowie i był bardziej niebezpieczny niż  myślał wcześniej
-Xan- tym razem ton jego głosu był delikatny i czuły. Czyli znów coś niespodziewanego, chłopaka zaczęła boleć głowa od tych zmian nastroju- Powiedz co się naprawdę stało. Czy on cię do czegoś zmusił- oczy Spikea zmieniły barwę na żółtą, ale wciąż czule głaskał jego policzek
-Zdecyduj się- powiedział w końcu Xander robiąc krok w tył
-Zdecyduj? Przekręcił głowę w bok z lekkim uśmiechem
-Tak!- Xander stracił cierpliwość- Przez chwile zachowujesz się jakbyś mnie chciał zabić, a za chwilę jakbyś ...- nie był w stanie dokończyć tej myśli
-Jakbym?- Pokonał dzielący ich dystans i znów patrzył chłopakowi w oczy hipnotyzując go
-Jakbyś mnie kochał- dokończył szeptem i spuścił wzrok zażenowany
-Xan- szepnął Spike- To nie jest najlepsze miejsce, żeby o tym rozmawiać. Wejdźmy do środka- niemal prosił
-Dobrze- zgodził się mając nadzieje że nie będzie tego żałował.

Jak i poprzedniej nocy zatrzymali się w sypialni i Spike gestem zaprosił go by usiadł obok, ten jednak tego nie zrobił i zajął miejsce w fotelu
-Xan- Spike wyjął papierosa i zapalił szybko- Co wiesz o wampirach?
-To że się je zabija- odpowiedział niemal automatycznie
-Chodziło mi o nasze zwyczaje- zaciągnął się nie spuszczając z niego wzroku
-Nie wiele- przyznał- Znaczy Will dała mi książkę ale nie miałem czasu do niej zajrzeć
-I nie będziesz musiał- kolejny papieros- Każdy starszy wampir jest w stanie posiadać... z braku lepszego słowa niech to będzie partner. Nie jest istotne czy to kobieta czy mężczyzna. Bardzo rzadko zdarza się że kimś takim będzie jego twórca. Co akurat w moim przypadku wyszło mi na dobre- uśmiechnął się- Zwykle jest to inny wampir albo pół demon. To że wampir bierze sobie człowieka... o takim przypadku słyszałem raz i to nigdy nie w mojej rodzinie to pierwszy taki przypadek....
-Czyli że ja?- Przerwał mu z niedowierzaniem
-O tak, Xan. I będziesz w pełni mój, ale nie martw się nie zmienię cię. Cały proces wzięcia w posiadanie jest dość skomplikowany i trwa kilka lat. Do tego dojdziemy...
-A co jeśli odmówię?- Pożałował tego pytania od razu bo Spike znalazł się przy nim w mgnieniu oka i patrząc w oczy pocałował bardzo delikatnie tak jakby bał się że go uszkodzi, co zresztą mógł zrobić bez wysiłku
-Nie masz tu prawa głosu- szepnął mu do ucha- Tak jest i tak będzie. Ale zrobię wszystko byś czuł to samo co ja
-Nie tak szybko- Xanderowi bardzo trudno było zebrać myśli. Mając wampira tak blisko siebie nie czuł strachu, był podniecony a gdy zorientował się że tan liże mu szyję zamruczał cichutko- Nie- rozum jednak uparcie mu wracał. Spike znów się odsunął i miał groźną miną
-Idź weź prysznic- powiedział siadając z powrotem na łóżku
-Czemu?- Nie zrozumiał Xander
-Bo nie mogę znieść tego zapachu!- Krzyknął Spike- Cuchniesz tym palantem! A jesteś mój rozumiesz- i raz jeszcze znaleźli się twarzą w twarz tym razem trzymał go za przód koszuli i lekko nim potrząsnął
-Dobrze, dobrze- podniósł ręce do góry w geście obronnym- Już idę Jezu nie musisz się tak wściekać- próbował się uśmiechnął, ale nie było to takie łatwe z demonem tak blisko
-Muszę- warknął- On za to zapłaci
-Nic mu nie zrobisz!- Całe zmęczenie gdzieś minęło, nie mógł nikogo narażać
-Jeszcze go bronisz!- Rzucił Xandera na łóżko- Powiedziałem ci że jestem lepszy od każdego człowieka
-Tak teraz to udowadniasz bardzo dobrze- warknął Xander odnajdując w sobie głupią odwagę
-Więc rób co mówię!- Spike powstrzymywał się ostatkiem sił by nie zrobić mu krzywdy
-Koniec- Xander z niespodziewaną siłą zrzucił z siebie wampira- Mam dość nie zbliżaj się do mnie ani do moich przyjaciół bo cię zabije- wstał i szybkim krokiem skierował się do wyjścia nie oglądając się za siebie.

Spike przez kilka sekund nie był w stanie zrozumieć co się właściwie stało. Wszystko przecież szło tak dobrze. Jeszcze czuł go pod sobą i nagle leżał na plecach a Xan wybiegał z dworu zły i zraniony.
Podniósł się i pociągnął nosem ale przekonywał się że tak na prawdę nic a nic go to nie obchodzi i że chłopak jeszcze tu wróci. A i on musiał uspokoić swojego demona. Więc wszystko będzie lepiej.

Na zewnątrz Xander nie zwracał uwagi na to gdzie idzie ani czy ktoś go śledzi. A tak niestety było Xander był znany w niektórych kręgach jako magnes  na demony i jego przyjaciele mieli rację a teraz do tego był bez broni.
Był wściekły i mruczał pod nosem przekleństwa pod adresem jasnowłosego wampira. I nagle wszystko utonęło w ciemności i zalała go potworna fala bólu głowy,

Spike mimo wszystko po 2 minutach wyszedł za chłopakiem. Zorientował się że nie ma nic przy sobie i że nie jest w stanie się bronić.
Niestety był za późno bo gdy go dogonił Xander leżał na ziemi a nad nim stało 2 nieznane mu demony. Wampir tym razem nie powstrzymał swojej wściekłości, te ścierwa nawet nie wiedziały skąd nadszedł ich koniec. Obaj zginęli tak szybko że być może nie zdawali sobie z tego sprawy. Spike jednak o to nie dbał, bo wszystko co się liczyło to zraniony chłopak a to że czuł krew jeszcze bardziej go rozwścieczyło. Wciąż jeszcze nie do końca spokojny ukląkł obok bezwładnego ciała.
Xander jeszcze żył ale był nieprzytomny a cienka stróżka krwi leciała mu z ust i miał dużego guza na głowie.
Na szczęści nie był bardziej zraniony.
-Przepraszam Xan- szepnął głaszcząc go po twarzy i gdy starł krew kciukiem od razu wziął go do buzi. Krew chłopaka była jak najsłodsza ambrozja o niebo lepsza od krwi Pogromcy. I taka uzależniająca. Potrafił się powstrzymać bo w tym związku krew to tylko dodatek.
Podniósł Xandera najdelikatniej jak potrafił i szybkim krokiem wrócił do domu

-Wybacz Xan- wyszeptał jeszcze gdy położył go do łóżka. Musiał zapolować i dowiedzieć się kto odważył się dotknąć jego człowieka. Zapiął kajdanki na przegubach chłopaka i poszedł zawołać Angela niech jego Twórca w końcu przyda się na coś porzytecznego.

3 komentarze:

  1. Straszne z nich uparciuchy.Żaden nie chce ustąpić.Xan jakby miał trochę rozumu, to jednak poczytałby o zwyczajach wampirów. Spike tymczasem powinien ćwiczyć świętą cierpliwość.Straszni z nich narwańcy.Zapowiada się bardzo burzliwy związek.Jak dla mnie, to ten swój temperament powinni wykorzystywać do bardziej,hm,interesujących celów.
    http://stregabiancayaoi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Xander ty łajzo! Przez ciebie Spike sie martwi!! Świetna notka lece dalej!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejeczka,
    wspaniale, no pieknie Xan cudownie, ale przypięcie kajdankami to... jak to nie ma prawa głosu...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń