czwartek, 7 lutego 2013

Rozdział 50

                                                 Xander
             
                              Wybacz, że tak długo się nie odzywałam ale tu tyle się dzieje.
  Angel podobno wyjechał. Buffy miała od niego wieści ale już nie czeka. Teraz zaczęła się umawiać z łowcą Deanem Winchesterem i jest dużo szczęśliwsza niż  wcześniej.
 Joyce w końcu mniej się o nią boi ona i Dawn zaczęły uczestniczyć w spotkaniach. Oz gra coraz więcej ale za każdym razem gdy moi rodzice wyjeżdżają nocuje u niego i jest nam razem coraz lepiej.
Giles i Gabriel nadal są parą i chyba myślą coś o adopcji ale dobrze robi to jednemu i drugiemu.
A i Larry zaczął nam coraz częściej pomagać.
Nikt cię tu nie zapomniał i często rozmawiamy. Xan nawet nie wiesz ilu ludziom pomogłeś i jak wiele, żyć zmieniłeś.
Uważajcie tam na siebie i daj w końcu znać już prawie pół roku nie dawałeś znaku życia.
Wpadnij kiedyś jak obiecałeś.


                                                                                       Willow







                                                Will


      U nas wszystko dobrze. Jesteśmy właśnie w Brazylii. Chociaż w Anglii i Niemczech wcale tak łatwo nie było. Spike uparł się, że znajdzie jakiegoś czarownika który pomoże mu chodzić za dnia. Pilnuje mnie teraz na każdym kroku. 
Ale jak przyjemnie jest iść z nim na plaże i widzieć te pożądliwe spojrzenia.... On oczywiście odczuwa to inaczej i nie będę ci mówić ile razy później przykuwał do łóżka... nie ważne.
Wrócimy na pewno tylko że jeszcze nie teraz. Tyle miejsc chcemy odwiedzić. Will przekaż im wszystkim pozdrowienia i podziękuj.
Daliście mi wszyscy tak wiele i powiedz im żeby się nie martwili jest mi dobrze.


                                                                                Xan.





-Wszystko dobrze?- Spike stanął w drzwiach łazienki obserwując go z  troską wypisaną na twarzy

-Idealnie- wstał z podłogi, podszedł do niego i przytulił się- nie mogłem marzyć o lepszym życiu- pocałował go
-To jeszcze nic miłości- wziął go na ręce i zaniósł do sypialni- dopiero zaczynamy




                                                   
                                                         KONIEC


Dziękuję wszystkim którzy byli z tym opowiadaniem odpoczątku. Było inne ale mam nadzieje, że przyjęło się tak samo dobrze jak te o Harrym Potterze. Dziękuję za wszystkie komentarze które bardzo mi pomogły bo sama nie wiedzałam czy dobrze robie pisząc coś tak odmiennego. Mam nadzieje że Xander i Spike zostaną w waszej pamięci.


wtorek, 5 lutego 2013

Rozdział 49

Święta były dla nich słodko-gorzkim wydarzeniem.
Przyjaciele niezbyt dobrze przyjęli wiadomość o ich wyjeździe. Ale każdy z nich w jakimś stopniu to rozumiał.
Angel do tej pory był nie uchwytny. Wiadomo było tylko, że żyje i zdania na ten temat były mocno podzielone. Buffy jednak z dnia na dzień czuła się lepiej i skupiła się całkiem na zakupach i patrolach.
Za to Xander już pierwszego poranka po powrocie do domu przeżył szok gdy zajrzał do łazienki bo zastał tam zadowolonego z siebie doktora Rive który jak gdyby nigdy nic siedział w wannie.
To oczywiście go ucieszyło, bo miał wyrzuty sumienia z powodu zostawienia Gilesa samego ale w tych okolicznościach odetchnął z ulga. Niestety Spike nie podzielał jego entuzjazmu i na każdym kroku warczał na nowego domownika i nie wypuszczał chłopaka z objęć. Bo prawda była taka. że mimo wszystko coś go ciągnęło do Gabriela ale może to tylko przynależność do tej samej rasy i wciąż jeszcze tęsknota za rodziną.

W świąteczny poranek wampir obudził się pierwszy i z uśmiechem obserwował przytulonego do niego ukochanego. Chłopak wyglądał pięknie ale też na jego twarzy widać było zmęczenie. Wczorajszej  nocy okropnie go wymęczył ale co innego miał zrobić. Już prawie nie wychodził. To że ten wyleniały kocur był  z Obserwatorem nie znaczyło że wciąż jeszcze patrzył na jego zwierzaczka z tym samym pożądaniem jak na początku i zdawał sobie też sprawy że coś ich do siebie ciągnie. A na to nie zamierzał pozwolić. Wciąż jeszcze zastanawiał się jak mógł przeżyć ponad 100 lat nie znając go i nie zamierzał dowiadywać się jak okropne było by jego życie bez niego.
-Rób tak dalej- Xander przysunął się do niego i uśmiechnął nie otwierając oczu. Spike leniwie głaskał go po plecach
-Z przyjemnością miłości- odwzajemnił uśmiech i już miał zmienić ich pozycję tak by mógł wsunąć się w gorące ciało gdy drzwi otworzyły się z trzaskiem i stanął w nich Riva wymachując zadowolony ogonem. On wolał ukazywać się w swojej prawdziwej postaci gdy nie ma w pobliżu ludzi postronnych
-To wy jeszcze w łóżku?- Zapytał wesoło całkiem ignorując warknięcia wampira- Xan znalazłem to o co mnie prosiłeś. Jeśli chcesz....
-Dość- Spike podniósł się i stanął kilka milimetrów przed nim. Był całkiem nagi i blokował mu widok na łóżko mimo, że Xander był dobrze przykryty- lepiej trzymaj się swojego Obserwatora...
-Spike- chłopak przytulił się do jego pleców. Na szczęście owinął się prześcieradłem- Gabriel ma dla mnie  tylko kilka książek których nie miał Rupert- westchnął- to ważne
-A ja nie jestem ważny- odwrócił się do niego i musnął wargami bliznę na szyi co sprawiło że Xander zadrżał
-Będę za godzinę- powiedział do mężczyzny ale on już wychodził. Wiedział że chłopaka wciąż jeszcze marcuje i że wampir trzyma go niesamowicie krótko. Trochę szkoda ale Rupert jak na człowieka był wspaniałym kochankiem i kompanem. Może nawet powoli zaczął go kochać.

-Xan- Spike zobaczył chłopaka nagle na kolanach. Ten jednak zdawał się go wcale nie słyszeć bo już wysunął język by dotknąć jego twardej erekcji. Nie spuszczał też z niego wzroku a jego brązowe oczy patrzyły teraz na wampira tak niewinnie i z uwielbieniem że aż zrobiło mu się gorąco. Syknął głośno gdy jego nabrzmiały członek znalazł się cały w ciepłych ustach ukochanego. Xander nie tracił czasu. Od razu zaczął ssać mocniej i szybciej. Jemu nie pozostało nic innego tylko wsunąć dłonie w jego miękkie coraz dłuższe włosy i cieszyć się tym uczuciem. Wiedział że to nie potrwa długo. Chłopak na prawdę wiedział co robi.
Nagle gdy był już całkiem blisko otworzył oczy bo na kilka sekund  ciepłe usta i zwinny język gdzieś zniknęły a na ich miejsce pojawiło się coś ciaśniejszego. Przed oczami miał wygięte ciało ukochanego. A jego członek znajdował się w dziurce już go połowy. Spike złapał biodra kochanka i jednym pchnięciem znalazł się cały w środku. Nie dał mu czasu na przyzwyczajenie się tylko od razu zaczął się poruszać. Może wolniej niż zwykle ale jęki Xandera zdradzały jak bardzo jest mu dobrze. Kilka chwil później warknął głośno i doszedł a chłopak opadł na miękki dywan robiąc to samo
-Kocham cię- Spike pocałował go namiętnie
-I ja ciebie- odpowiedział wtulając się w niego- Przyjdą dziś po południu
-Wiem i w końcu się stąd wyrwiemy- wampir nie mógł się doczekać wyjazdu. Cieszył się że Xander tak szybko się na niego zdecydował
-Tak- szepnął chłopak i już chrapał.

Xander stał z Willow w ramionach i nie mógł powstrzymać łez. Przyjaźnili się przecież od przedszkola
-Tylko nie zapomnij pisać i wpadaj czasem- upomniała go dziewczyna
-Oczywiście że będę pisał- nie wyobrażał sobie nic innego
-I uważajcie na siebie- Buffy też go obejmowała- Spike jak mu się coś stanie....
-Spokojna głowa Pogromco- uśmiechnął się do niej. I on nie krył wzruszenia. Polubił ich nawet ale już czas.
-Będzie nam was brakowało- Joyce polubiła wampira ale wiedziała że tak trzeba
-I przysyłajcie mi prezenty- na słowa Dawn wszyscy się roześmiali
-Pewnie że tak Przekąsko- Spike przytulił ją do siebie- Xan słońce już zaszło
-Tak- uśmiechnął się do niego i wziął do ręki torbę Rupert i Gabriel wcześniej spakowali do samochodu większość rzeczy. Chłopak pocałował wampira i raz jeszcze popatrzył na przyjaciół- Dbajcie o siebie i nie dajcie się zabić. My tu wrócimy- obiecał i wyszli z domu.

Teraz czekała ich całkiem inna nowa przygoda i nie mógł się doczekać by w końcu zobaczyć coś nowego. Zostawiał przyjaciół ale z drugiej strony czuł się lżejszy że wyjeżdża z Piekielnych Ust. Jego nic dobrego tu nie czeka ale inni mają przed sobą lepszą przyszłość
-Gotowy do podboju świata miłości?- Zapytał Spike gdy mijali tabliczkę z napisem Witamy w Sunnydale
-Jak najbardziej William- pocałował go w policzek i podgłośnił radio. Nie mieli przed sobą nic poza otwartą drogą.