czwartek, 27 grudnia 2012

Rozdział 39

Xander długo nie był sam bo gdy tylko rozsiadł się wygodniej musiał wstawać i otwierać drzwi.
Wciąż był trochę zły na wampira jednak po drugiej stronie stały jego ulubione kobiety a jedna z nich trzymała długo oczekiwaną pizze
-Wejdźcie- rozpromienił się
-Jesteś sam?- Zapytała Joyce rozglądając się po salonie
-Tak się złożyło- uśmiechnął się do niej i odwrócił na dźwięk tłuczonego szkła
-Przepraszam!- Krzyknęła Dawn z salonu na co oboje się roześmiali
-Rupert jest zapewne w bibliotece- przeszli dalej- A Spike?
-Podobno jest jakiś problem i wszyscy... poza mną są potrzebni- chłopak nie lubił przyznawać się do tego że czasem jest pomijany. Właściwie to po przemianie nie udało mu się jeszcze sprawdzić swoich zdolności.
-A wiesz ile bym dała żeby powiedzieć Buffy została- westchnęła- Wiesz wczoraj w galerii odwiedziła mnie twoja matka
- Przepraszam- zmieszał się jeszcze bardziej
-Nie ma przecież za co- posłała mu ciepły uśmiech- Nie pozwól żeby ich zachowanie cię złamało....
-Tak... tylko że wiesz.... oni powinni się mną zajmować... znaczy skoro nie chcieli dzieci to po co mnie do siebie brali
-Rupert nie znalazł niczego o twoich biologicznych rodzicach?- Kobieta znała sytuacje i tym bardziej nie mogła zrozumieć Harrisów. I Xander jest przecież jednym z najwspanialszych młodych ludzi jakich zna. A ten kto nie może tego pojąc jest po prostu głupcem
-Nie i jakoś nie bardzo mi się z tym spieszy- weszli w końcu do salonu- To co oglądamy?- Zapytał Dawn która już dawno zdążyła zmienić kanał
-Są jakieś kreskówki- powiedziała i wzięła kawałek pizzy po czym zwróciła całą swoją uwagę na ekran
-Joyce wiesz że nie musisz mnie pilnować- nie chciał naskakiwać na kobietę bo jej towarzystwo zawsze było bardzo miłe ale to że były tu obie i to wieczorem gdy dom był zupełnie pusty zaczęło być podejrzane
-Xander ja wcale nie przyszłam cię pilnować- upiła łyk herbaty- po postu ci towarzyszymy no i wolę spędzać czas z tobą niż nad podatkami
-Miło jest być alternatywą- roześmiał się szczerze i on również zaczął oglądać telewizor.

Nie wiedział nawet kiedy usnął. A obudziły go czyjeś podniesione głosy
-Absolutnie się na to nie zgadzam!- Krzyczał oczywiście Spike
-A jak ty sobie to....
-Nie. Jeśli to ma ci przeszkadzać w karierze to wyjadę z nim
-Spike bądź przez chwilę rozsądny- Giles jak i przy każdej kłótni brzmiał na bardzo zmęczonego- Quinntin nie będzie zadawał pytań tylko cię po prostu zabije
-Dam sobie radę ze zramolałym staruszkiem- warknął wampir i zapalił
-Nawet Angel....
-Nie zaczynaj- uciął rozmowę Spike- Zrobię to co będzie chciał Xan
-Tylko z nim porozmawiaj- i wyszedł
-O czym porozmawiać?- Xander otworzył oczy
-Myślałem że śpisz- pogłaskał go z czułością po policzku
-Trudno jest spać gdy tak wrzeszczycie- podniósł się bo było mu bardzo nie wygodnie i przytulił się do kochanka
-To jego wina- stwierdził Spike- Do Ruperta mają przyjechać kuple z Anglii...
-Rada?- Domyślił się chłopak
-I dlatego Ripper chcę się nas pozbyć... właściwie mnie ale nie ma mowy że zostawię cię samego...
-Spike on ma rację wiesz ja czytałem o Radzie oni nigdy tego nie zaakceptują ale ja nie mogę wyjechać co będzie jeśli Sarah albo ktoś...
-Cii... miłości ja cię tu nie zostawię ale jeśli chcesz to zawsze możemy wrócić do Brzoskwinki- Spike sam nie wiedział co do końca powinien zrobić
-Ty idź będę tam codziennie ale jeśli zaczną węszyć... wiem że możesz zabić ale... wybacz nie chcę tego- nie miał zamiaru ranić wampira ale chyba nigdy wcześniej o tym nie rozmawiali
-I mam spać bez ciebie- podniósł go sobie na kolana- Nie możliwe
-Będą tu tylko kilka dni... ale masz rację będzie ciężko- westchnął i przytulił się do niego
-Chodź ze mną- kusił Spike wkładając mu rękę pod koszulkę
-Nie chcę żeby Giles miał przeze mnie kłopoty- ale już czuł pod skórą gorączkę która nie pozwalała mu myśleć
-Tego chcesz zwierzaczku- szeptał mu do ucha i dotykał delikatnie sutków
-Nie- jęknął nagle i odchylił głowę do tyłu dając wampirowi lepszy dostęp do swojej szyi
-Więc?- Przerwał pieszczoty i popatrzył mu w oczy bardzo uważnie hipnotyzując kochanka wzrokiem
-Chcę żebyś był dla nich niewidzialny.... żebyś był moim cieniem ale nie zostawiaj mnie- Xander pocałował wampira- Jesteś sadystą
-Tylko dla ciebie miłości... tylko dla ciebie- wstał z chłopakiem na rękach- nie możesz zasypiać na kanapie... wypocznij obudzę cię jeszcze przed świtem
-I zachowuj się jak będą- Xander wprawdzie już przymykał oczy ale wciąż był na tyle przytomny żeby wydawać ukochanemu rozkazy
-Jak sobie życzysz.... Xan gdy skończysz szkołę... chcę cię zabrać z tego miejsca... pokazać świat- Spike myślał o tym od pierwszej chwili z nim Piekielne Usta nie są dla niego... dla nich
-Porozmawiamy za rok- uśmiechnął się chłopak
-Dobrze zwierzaczku- pocałował go - zobaczysz wszystkim się zajmę... zwiedzimy egzotyczne miejsca, duże miasta- wszedł do sypialni i bardzo delikatnie położył chłopaka na łóżku- i już nigdy tu nie wrócimy a ty rozwiniesz skrzydła- ściągnął mu`buty i spodnie po czym przykrył i wyszedł żeby się najeść. Najbliższe dni wcale nie będą ciekawe dla nikogo.

niedziela, 23 grudnia 2012

Rozdział 38

Xander przez kilka godzin przekonywał wampira że jest tylko jego.
Dlatego niemal odetchnął z ulgą gdy ten zaproponował pizze. Na szczęście Gilesa jeszcze nie było, bo mężczyzna próbował namówić go do zdrowszego jedzenia.
-Zmęczony zwierzaczku?- Spike uśmiechnął się do niego zakładając jeansy
-Głodny i pewnie nie będę się mógł ruszyć przez cały weekend- przekręcił się na bok
-Mi to odpowiada- pochylił się i pocałował go. W tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi- Pozbędę się tych natrętów i wracam. A ty pomyśl nad filmem- wampir uśmiechnął się do niego i już go nie było.

-Czego?!- Krzyknął gdy szarpnął drzwi, Na zewnątrz stała kobieta w średnim wieku ściskająca w dłoni jakieś notkatki
-Ty musisz być Alexander- uśmiechnęła się do niego trochę nerwowo
-Czego od niego chcesz?- Zapytał podejrzliwie i wyciągnął papierosy
-Och... jestem Sarah z opieki społecznej- przez chwilę zastanawiała się czy podać mu rękę- Wiem że pora jest późna ale czy mogę wejść- w końcu odsunął się od drzwi i wpuścił ją do środak
-Zawołam go- powiedział i poszedł na górę
-To nie pizza?- Zapytał Xander gdy tylko go zobaczył
-Nie miłości. I musisz niestety wstać to opieka społeczna- uśmiechnął się do niego pocieszająco i zaczął pomagać się ubrać
-I zostawiłeś ją tam samą?- Popatrzył na wampira z niedowierzaniem
-Przecież muszę ci pomóc- Spike popatrzył na niego jakby był szalony i podniósł jego biodra by założyć bokserki razem za spodniami
-Spike. Proszę, poradzę sobie sam a ty idź na dół i zachowuj się- pocałował go delikatnie w kąt ust co zawsze doprowadzało go do obłędu
-Dobrze zwierzaczku- zgodził się z westchnieniem

-Czy Alexander jest w domu?- Zapytała kobieta gdy tylko zobaczyła go na schodach
-Ubiera się właśnie- usiadł na przeciw niej
-A ty jesteś?- Wyjęła swój zeszyt- nie ma nigdzie zapisków że pan Giles ma syna
-Nie jestem jego cholerny....
-William, możesz zrobić herbatę?- Xander zszedł na dół w samą porę
-Już się robi miłości- uśmiechnął się do niego i poszedł do kuchni
-Przepraszam za niego- zwrócił się do kobiety- Jestem Xander- wyciągnął do niej rękę
-Miło mi cię w końcu poznać. Możesz mi mówić Sarah...- znów spojrzała do swojego zeszytu- Więc... może powiesz mi coś o tym jak ci się tu mieszka?
-Bardzo dobrze- uśmiechnął się- Giles jest wspaniałym facetem i wie pani wcale nie musiał mnie przyjmować...
-Jesteście ze sobą blisko?
-Raczej tak... znaczy wiem że zawsze mogę przyjść do niego z problemem, nie pije i nigdy mnie nie uderzył więc chyba jest dobrze- uśmiechnął się do niej
-A William, nie ma o nim nigdzie zapisków- Xander wiedział że wampir słucha wszystkiego uważnie i normalnie wiedziałby co powiedzieć ale teraz
-A ja jestem z nim- wtrącił się Spike wchodząc do salonu z 3 kubkami herbaty i tacą kanapek- Powinieneś coś zjeść, na pizze czekamy już za długo- usiadł obok i bezceremonialnie położył mu rękę na udzie
-Och...- kobieta zmieszała się na chwile ale szybko przeszła do profesjonalizmu- A więc pan William ?
-Prat- dokończył za nią wampir a Xander spróbował nie wyglądać na zaskoczonego nazwiskiem kochanka
-I co pan robi w Sunnydale?- Nie uszło jej uwagi że Xander ścisnął uspokajająco rękę mężczyzny, jakby powstrzymywał go przed atakiem złości
-Po studiach przyjechałem tu odpocząć i tak już zostałem.... oczywiście pierwszym przystankiem było L.A- Spike posłał kobiecie swój najbardziej czarujący uśmiech
-Pracuje pan?
-Obecnie jestem między pracami... ale nie żyje na utrzymaniu Gilesa moja rodzina ma pieniądze
-Gdzie pan studiował? Ile pan ma lat? Jak się poznaliście? Czy mieszka pan tu na stałe?- Kobieta strzelała pytaniami jak Z karabinu maszynowego
-Oxfored, 25. Uratowałem mu życie- pocałował Xandera w policzek
-To znaczy?- Zainteresowała się
-Wcale tak nie było... to znaczy wracałem do domu i zostałem napadnięty ale poradziłbym sobie sam- Xander nie chciał wyjść na nieudacznika
-Cokolwiek powiesz zwierzaczku- uśmiechnął się do niego czule Spike- Tak mieszkam tu na stałe i pójdę gdziekolwiek pójdzie Xander- dokończy z cichym watknięciem
-A pan Giles co na to wszystko mówi?- Sarah była zdziwiona jego reakcją ale widziała w życiu dziwniejsze i gorsze rzeczy niż zaborczy chłopak
-Nie ma nic przeciwko- Xander nagle zapragnął by Giles w końcu się pojawił
-Miłości miałeś zjeść- Spike też robił się niecierpliwy
-Co?... A tak- wziął w końcu kanapkę
-A jak ze szkołą? Wiem że miałeś wcześniej problemy- kobieta jednak nie zamierzała jeszcze kończyć wywiadu
-Xan bardzo ostatnio się poprawił- odpowiedział za niego Spike
-Dobrze.... A co z twoimi rodzicami ja wiem że były z nimi problemy ale sąd jest ostatecznością w takich przypadkach
-Nie wrócę tam. Zostaję tu- Tego Xander był pewny- Will możesz zadzwonić do Gilesa powinien już być w domu- popatrzył prosząco na wampira ale ten myślał już o tym samym. Ciekawe było tylko że po nich nie zadzwonił, przecież` mogą pomóc
-Myślę że na dziś skończymy- kobieta podniosła się jednak bo  było jasne że nie uzyska już żadnej odpowiedzi- Panie Prat chciałabym jeszcze porozmawiać z panem na osobności ale to w inny dzień
-Czemu?- Przerwał wybieranie numeru
-Nie twierdzę że Alexander nie jest homoseksualistą i niech mi pan uwierzy to nie jest tu problem ale widzi pan to jeszcze młody chłopak a pierwszy związek tak poważny jak wasz....
-Kocham Wiliama i to że jesteśmy razem  nie ma wpływu na moje oceny, zachowanie czy to gdzie chcę mieszkać- wtrącił się Xander
-Bardzo się cieszę- uśmiechnęła się do niego- Ale będą robić wywiady z wszystkimi twoimi przyjaciółmi a pan Prat jest bardzo ważny dla ciebie
-Och- Xander zmieszał się trochę
-Nic nie szkodzi- Sarah ruszyła w stronę drzwi- mam nadzieje że następnym razem zastanę pana Gilesa... wrócę w przyszłym tygodniu może w piątek
-Dobrze przekaże- otworzył drzwi- Do widzenia
-Do widzenia. Miło było was poznać ciebie zwłaszcza Alexnader
-Miłości muszę iść- Spike nie dal mu czasu na oddech
-Czemu? Gdzie?- Pogromczyni ma jakiś problem z jakimś demonem- założył płaszcz
-Ale ja...- zaczął by być uciszony pocałunkiem
- Joyce i Dawn mają przyjść no i nie chcę żeby coś ci się stało- Spike pogłaskał go po policzku- Podszkolę cię jeszcze i będziemy mogli walczyć razem. Zgoda?
-Zgoda- westchnął Xander bo wiedział że z nim nie wygra- Uważaj na siebie
-Wrócę zanim zdążysz zatęsknić- raz jeszcze go pocałował i niemal wybiegł z domu
-Nie realne- wymamrotał chłopak i wrócił do stołu po czym włączył telewizor i zabrał się za jedzenie

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Rozdział 37

Xander i Spike już od tygodnia mieszkali u Gilesa i wampir w końcu zaczął dogadywać się z Obserwatorem. Dużą pomocą w tej sprawie okazała się Joyce która teraz przychodziła do nich codziennie i pomagała mężczyźnie w obowiązkach. Nieraz zostawała do późnej nocy i gdy Spike wychodził na polowanie oboje siedzieli jeszcze w kuchni i rozmawiali o czymś cicho.
Wszystko byłoby dobrze gdyby nie to, że Xander maił już serdecznie dość tego że Spike pozwala mu na nic pilnuje na każdym kroku i wciągnął w to wszystko Buffy i Willow które nie odstępowały do na krok w szkole czy za dnia o ile wampir pozwolił mu do niej wyjść.
Dlatego teraz już od 20 minut siedzi w męskiej ubikacji obok szatni i modli się żeby przyjaciółki go tu za szybko nie dopadły. Przecież on nawet nic złego nie robi. Stara się jak może ukryć i nie używać zdolności ale nikt go przecież nie słucha.
Nagle drzwi otworzyły się powoli i do pomieszczenia wszedł Lary
-A tu jesteś Harris co tam?- Wyciągnął papierosa i usiadł obok
-A w... Lary ja już nie mogę- westchnął szybko zmieniając zdanie przecież musi się komuś wyżalić- Wiesz ja się dowiedziałem że jestem adoptowany do tego jestem nie groźnym demonem i jeszcze Spike ten wampir prawie nie wypuszcza mnie z domu. To tak w skrócie- spojrzał na kolegę który tylko spokojnie palił i kiwał głową
-Hm... ten twój wampir. Kurde ciągle nie mogę się przyzwyczaić. Czemu on cię tak pilnuje?
-Bo widzisz ja mam takie moce.... to dość skomplikowane w każdym razie Spike jest zazdrosny czasem nawet za bardzo.Oglądaliśmy wczoraj X-menów i coś mi się tam wymsknęło o Wolverinie i po telewizorze. Dobrze że był drugi- westchnął Xander- A ja na prawdę jestem niewinny
-Sam nie wiem co ci doradzić... A może byś dziś po szkole wybrał się ze mną na plaże... Buffy i Willow też- dokończył z uśmiechem
-Lary sam nie wiem... Spike...
-Nie musisz go ciągle słuchać no i pamiętaj ja mam faceta i kompletnie nie jesteś w moim typie. A tak młodzi piękni ludzie wyluzują się na plaży
-No dobra porozmawiam z nimi- uśmiechnął się i w końcu wstał- może i kumpel miał racje a on przecież nie ma ochoty na flirtowanie z każdym facetem który na niego spojrzy. Już nie mówiąc o dotykaniu tej bandy niewyżytych zboczeńców. Jeden w zupełności mu do szczęścia wystarczy.

Był pewny że przyjaciółki nie zgodzą się na niezapowiedzianą wyprawę i będzie musiał długo je prosić ale na szczęście obie połknęły haczyk od razu i zabrali ze sobą nawet Oza chociaż ten usilnie próbował się wykręcić. Jedyny problem był z Gilesem bo gdy ten pójdzie do domu sam Spike znów zacznie szaleć i w końcu może polać się krew
-Proszę- Xander niemal klęczał przed mężczyzną- Jestem pilnowany 24 godziny na dobę jak tak dalej pójdzie do ubikacji będę miał eskortę... Nic mi się nie stanie. Nic nie zrobię wiesz że nie lubię ich używać no i nie idę sam. Giles zlituj się- popatrzył na niego szczenięcymi oczami
-Dobrze- uśmiechnął się do niego w końcu- ale za 3 godziny jesteś z powrotem w domu ja zostanę tu i poczytam
-Dziękuję- poklepał go po ramieniu i już go nie było. Wszyscy już czekali w samochodzie.
-Za 3 godziny mam być w domu- powiedział wskakując do środka
-Obyś wiedział co robisz- Willow mimo że chciała spędzić czas z przyjacielem to nie chciała pakować go w kłopoty. Ciągle trochę jeszcze bała się Spike'a
-Wiem wiem- przytulił ją do siebie i patrzył jak miasto znika za oknem a pojawia się piękne lazurowe morze i złocisty piasek. Na ustach pojawił mu się błogi uśmiech zwykle zarezerwowany dla coraz bardziej irytującego go kochanka. Był oczywiście pewny że mu się za to dostanie ale ten widok i zapach jodu sprawiały że będzie się o to martwił dopiero gdy wampir dostanie go w swoje ręce czyli za ponad 3 godziny.

I początkowo gdy plaża  była niemal całkiem pusta przyjaciele bawili się świetnie Lary nawet ujawnił przed Buffy że wie kim jest a ona nie powiedziała nic tylko wręczyła mu niemal ceremonialnie jeden ze swoich kołków i kazała uważać.
Xander pływał już od jakiegoś czasu i był tym tak zajęty że nie zdawał sobie sprawy o niebezpieczeństwie jakie nadciąga. Dopiero dwie pary rąk obejmujące go z każdej strony przywróciły go do rzeczywistości
-Popatrz kogo my tu mamy- wysoki umięśniony mężczyzna patrzył na niego z góry a jego ręce błądziły po klatce piersiowej
-Śliczna mała syrenka- zgodził się jego towarzysz dotykając lekko pośladków Xandera
-Hej!- Ten chciał odskoczyć ale był szczelnie zamknięty w plątaninie rąk
-I jaki waleczny- roześmiał się ten z przodu a chłopak nagle pomyślał że tego wieczoru Spike w końcu go zabije
-Ciekawe jak smakuje- ten z tyłu pochylił się i polizał mu kark i w Xandera wstąpiła nowa siła. To może dotykać tylko jego wampir. Niestety erotyczny dotyk wywołał poruszenie w dolnych partiach jego ciała i ogonek zaczął śmiało poczynać sobie z kroczem napastnika za nim- No proszę jaki koteczek- roześmiał się paskudnie a chłopakowi przyszedł na myśl salony plan. Uniósł wzrok i spojrzał mężczyźnie w oczy
-Wcale mnie nie chcesz- powiedział cichym zmysłowym głosem- tylko stoję między tobą a tym z którym chcesz być. Puścisz mnie teraz i podążysz za tym który najbardziej ci się podoba
-Co ty tam mamroczesz?- Odezwał się ten z tyłu zniecierpliwiony i odwrócił go do siebie
-Nie jestem dla ciebie- uśmiechnął się słodko a kątem oka zobaczył że Oz zbliża się do nich- Ten którego chcesz stoi za mną
-Odsuń się mały- pchnął Xandera do wody i oba osiłki zaczęły się całować
-Tylko nie próbuj tego na mnie- młody wilkołak roześmiał się i poklepał go po plecach- Och- jęknął gdy niesforny ogonek zaczął dobierać się i do niego
-Kurczę Oz wybacz- odskoczył od niego- może mają racje że nie mogę wychodzić- spuścił wzrok
-Nie przejmuj się- uśmiechnął się do niego- Ale Spike obdzwonił już wszystkich nawet mnie... może już czas...
-Tak wrócę do domu ale wy się nie przejmujcie- zaczął iść ku plaży
-Odwiozę cię- zrównał  z nim krok -Dziewczyny mają zabawę a ja i tak powinienem być na próbie
-Dzięki- uśmiechnął się do niego z ulgą i zabrał z drogi swój ogon który się wyrywał do każdego ciepłego ciała na drodze.

Stali już przed domem i Xander niemal czuł na sobie wściekły wzrok zza zasłon w sypialni.
-No to idę- westchnął- Jeśli nie pojawię się jutro w szkole to znaczy że jednak nie przeżyłem
-Podoba mi się ten wisielczy humor- Oz jednak wiedział że może być w tym trochę prawdy ale nie chciał bardziej go dołować, może wampir śpi.
Niestety ledwo udało mu się zamknąć drzwi gdy został przewrócony na ziemię przez wściekłego mężczyznę
-Gdzieś ty do jasnej cholery był!!- Wrzasnął ukazując kły
-Na plaży- roześmiał się nerwowo
-Koniec z wychodzeniem- przyłożył nos do szyi chłopaka- Myślisz że ich nie czuję!!
-Dosyć!- Xander niebywale się teraz wściekł- Czy ty mnie bierzesz za dziwkę? Spike mam ciebie i nawet gdyby ktoś mnie podrywał... kocham cię i nie zdradzę cię zrozum to wreszcie bo to w końcu nie będzie miało sensu- odepchnął go i wstał
-Nie miało sensu?!- Wampir niestety nie dawał za wygraną- Do cholery!...
-Spike- chłopak popatrzył na niego prosząco- A może....- podszedł do niego i włożył rękę pod koszulkę- Pokarzesz mi jak bardzo bardzo jestem twój- pocałował go delikatnie w policzek
-Myślisz, że.... - ale gdy do zabawy włączył się ogonek wampir zmiękł kompletnie- O tak- westchnął
-Nie lubię jak ktoś inny mnie dotyka.... ten zapach
-No już zwierzaczku- wziął go na ręce- Ale nie myśl sobie że to koniec rozmowy- pocałował go zachłannie
-Nie śmiałbym pomyśleć inaczej- położył mu głowę na ramieniu. Spike miał racje sex na długo go nie uspokoi i czeka ich jeszcze jedna kłótnia na temat świata poz sypialnią ale ma jeszcze trochę czasu by raz na zawsze to zakończyć. Jeśli mu nie zaufa nie poradzi sobie z tym wszystkim.

piątek, 14 grudnia 2012

Rozdział 36

Xanderowi wcale nie uśmiechało się wysłuchiwanie krzyków obu mężczyzn dobiegających  z kuchni.
Najpierw spróbował zrelaksować się kąpielą i nawet włączył jedną z płyt wampira co spowodowało jedynie że jego ból głowy tylko się powiększył.
Po dwóch godzinach w końcu postanowił do nich zejść gdy nagle drzwi się otworzył drzwi do sypialni wpadł wściekły Spike wciąż jeszcze ukazujący kły
-Miłości wychodzimy!- Warknął nawet na niego nie patrząc po prostu zaczął wrzucać swoje rzeczy do torby
-Hej!- Xander otrząsnął się ze zdziwienia i jednym susem podskoczył do wampira
-Jeśli nie chcesz żebym go zabił....- reszta zdania zniknęła w pocałunku nad którym szybko przejął kontrolę. Chłopak miał jednak inne plany i odsunął się zanim Spike zrobił z nim co chciał
-A teraz powiedz mi co się stało- popatrzył mu w oczy. Nie musiał nawet używać mocy bo wampir aż się do tego palił.
-Nie mogę tu zostać nie z nim.... Nie pisałem się na nienawidzących mnie teściów- wymruczał nie patrząc na kochanka i mając nadzieje , że Xander tego nie usłyszy
-Spike Giles nie jest moim ojcem- poprowadził go do łóżka- On nie nienawidzi ciebie tylko tego czym jesteś- usiadł mu na kolanach
-To część mnie- przytulił go do siebie wdychając jego zapach
-I ja tą część kocham ale staraj się kontrolować- Xander nie miał dość rąk błądzących po jego ciele czuł że gorączka wraca ale musiał się opanować chociaż przez chwile- pokaż mu jaki jesteś wspaniały nie prowokuj go...
-Mógłbym cię po prostu porwać- wampir lizał jego szyję i rozpinał koszulę- Jestem przecież zły... ludzki prawo mnie nie obchodzi- zmienił ich pozycję i Xander wylądował na miękkiej pościeli
-Więc będę cię musiał rozpraszać- chłopak wyciągnął rękę do rozporka mężczyzny- może stosować kary i nagrody- rozmarzył się wyjmując twardy już członek
-Cokolwiek zechcesz zwierzaczku- Spike pochylił się i pocałował go namiętnie w końcu przechodząc do ludzkiej postaci ale Xander przyjrzał mu się uważnie
-Zostaw- uśmiechnął się do niego- Zawsze chciałem to widzieć
-Jak sobie życzysz- i on odwzajemnił uśmiech. Już miał pochylić się do kolejnego pocałunku gdy drzwi otwarły się z hukiem i do sypialni wbiegła 12 letnia siostra Buffy- Dawn
-Cholera jasna!- Spike w oka mgnieniu doprowadził się do względnego porządku za ro Xander wstał rumieniąc się
-Dawn co tu robisz?- Lubił ją  ale to nie był najlepszy moment na odwiedziny no i nie chciał też narazić się przyjaciółce
-Mama i ja postanowiłyśmy wpaść- powiedziała sadowiąc się obok niego na łóżku- To jest ten zły wampir?
-Tak to jest właśnie Spike- uśmiechnął się Xander i wziął ukochanego za rękę- Mam nadzieje że się polubicie
-Głupoty- widać było że wampir był zły- idę coś zjeść- pocałował kochanka w policzek i nie oglądając się na nikogo wyszedł z pokoju
-Poszedł kogoś zjeść?- Zapytała dziewczyna
-Nie- Xander miał taką nadzieje- Jak go znam po poszedł do Bronze na kurczaki
-Ale....
-Xander Dawn!- Głos Gilesa przerwał jej wypowiedź za co chłopak był bardzo wdzięczny bo nie chciał wtajemniczać jej w nic to powinna zrobić Buffy
-Idziemy!- Odkrzyknęli jednocześnie i zaczęli na wyścigi zbiegać na dół gdzie ku zaskoczeniu chłopaka zastali nie tylko Gilesa i Joyce ale i też Spike'a
-Myślałem że wyszedłeś- Xander usadowił się na jego kolanach
-I taki miałem zamiar ale Joyce przyniosła krew- uśmiechnął się do kobiety i upił łyk z kubka
-Buffy dużo mi o was mówiła a u nas w domu jest tego trochę....
-I nie przeszkadza ci to?- Xander bał się tego pytania bo nie dość że był gejem to jeszcze wybór partnera pozostawiał wiele do życzenia
-Nie o ile ty jesteś szczęśliwy i zapamiętaj sobie Spike bardzo dobrze radzę sobie z toporem- tym razem mówiła całkiem poważnie i zarówno Xander jak i Giles pokiwali głowami kobieta sama załatwiła całkiem niedawno dość ohydne zombi
-Włosa mu z głowy nie spadnie- obiecał wampir- Chcesz o coś zapytać?- To ostatnie powiedział zwracając się do Dawn
-Jaki jest naturalny kolor twoich włosów?- Wypaliła z tak poważną miną że przez kilka sekund nikt się nie odezwał
-A wiesz to całkiem dobre pytanie ja też nie wiem- odezwał się Xander dusząc ze śmiechu
-Ależ wiesz kochany- pocałował go w policzek zostawiając krwawy ślad
-Hej zabierz to ze mnie!- Zaczął się ocierać ale rozbawiony wampir zlizał szybko krew
-Jestem ciemnym blondynem przekąsko- odpowiedział Dawn i  nakrył usta chłopaka swoimi
-Spike!-Ostrzegł go Giles
-Rupercie nie możesz być dla nich taki ostry przecież byłeś kiedyś zakochany- Joyce nie mogła powstrzymać uśmiechu
-Wiesz że nie o to mi chodzi- westchnął mężczyzna- Spike...
-Siedzi tu, pomaga i zasługuje na takie samo traktowanie jak Angel- wziął kochana w obronę Xander- Giles proszę...obiecuje że będzie grzeczny...obaj będziemy- przezornie zakrył usta wampira ręką nim zaczął to mówić bo ten na pewno zacząłby protestować
-Jeśli Spike się postara i ja to zrobię- zapewnił go mężczyzna z uśmiechem- ale bez takich jak dziś
-Postaramy się tato- zapędził się chłopak i gdy tylko to powiedział ukrył twarz w piersi ukochanego nie chcąc widzieć twarzy mężczyzny
-Byłbym dumny- i tak rzeczywiście było Buffy była tylko jego podopieczną, Willow miała szczęśliwą rodzinę to z Xanderem miał najlepszy kontakt. W tym momencie rozległ się dzwonek do drzwi
-Oby te odwiedziny szybko się skończyły- warknął Spike ale nie zamierzał ruszyć się z miejsca jego palce błądziły po ciepłej skórze na plecach kochanka, już nie mógł się doczekać aż z powrotem zabierze go na gór.
To Giles otworzył i  pierwsze co go uderzyło to zapach alkoholu dopiero po tym zobaczył jakąś nie znaną mu kobietę kiedyś musiała być pięknością teraz wdawała się być starsza niż jest w rzeczywistości
-Gdzie jest mój syn?- Wybełkotała
-Kim pani jest?- Mężczyzna domyślił się ale postanowił zachować spokój
-Nie udawaj pan- pchnęła go na ścianę i weszła do środka idąc za wesołym śmiechem pozostałych.
Przez chwilę stała nie zauważona przez nikogo i przyglądała się salonowi kalkulując czy uda jej się coś wykraść dopiero po jakimś czasie zobaczyła syna siedzącego na kolanach jakiegoś bogato wyglądającego klauna i to nie było najgorsze bo oni co chwilę się całowali a nikt nie zwracał na to uwagi ani kobieta w średnim wieku rozmawiająca z nimi jak z normalnymi ludźmi ani nastolatka szepcząca cicho z nadzianym klaunem
-Proszę proszę- odezwała się w końcu
-Mama?- Xander zeskoczył z kolan wmpira
-Mama mama- podeszła do niego i zanim ktokolwiek zdążył zareagować spoliczkowała go. Na to Spike podniósł się i zaczął warczeć ale Xander położył mu rękę na ramieniu
-Poradzę sobie- musnął go w policzek starając się zachować zimną krew- Co tu robisz?- Zwrócił się do kobiety
-Nieźle się tu urządziłeś zasrańcu- popatrzyła chciwie na jeden z obrazów wiszących na ścianie- A o rodzicach zupełnie zapomniałeś...twój ojciec musiał sprzedać swoją kolekcje żeby mieć co jeść....
-Mamo proszę- wiedział że to się stanie że będzie go wciągać w poczucie winy i że to poskutkuje jak za każdym razem
-A do tego jesteś pedałem. Ile mu płacisz za tą ciasną dupę?- Ostatnie pytanie było do wampira ale to nie on się odezwał obrona przyszła z niespodziewanej strony
-Myślę że powinna pani iść- Giles położył jej rękę na ramieniu
-Jak pani może?- Joyce włączyła się do rozmowy z taką samą mocą jak mężczyzna- Xander to wspaniały młody człowiek... Spike zresztą też
-Wspaniały? Tyle lat go żywiłam, wychowywałam a on co? Żyje sobie tu jak król i nawet....- Rozpruwacz nie miał już skrupułów dość się nasłuchał zresztą Spike wyrywał się z objęć Xandera a nie pozwoli na morderstwo
-Wynoś się i nigdy nie wracaj zostaw moją rodzinę w spokoju-  szarpnął kobietą i wyprowadził nie zważając na to że ta mu się wyrywa.
Xander bez słowa poszedł na górę zostawiając wszystkich i nie zwracając nawet uwagi na zbolałą minę kochana. Nie chciał teraz nikogo widzieć.

Spike zapukał do sypialni 30 minut później. Pobiegł by za nim od razu ale Joyce i Giles wybili mu to z głowy mówiąc że powinien dać mu chwilę
-Wejdź- Xander już nie płakał ale na jego policzkach wciąż widać było ślady łez
-Miłości... - zaczął biorąc go w ramiona
-Spike nie mam zamiaru teraz o tym z tobą rozmawiać może później- uciął go szybko- Chcę żebyś mi pokazał że mnie kochasz- dokończył patrząc mu w oczy
-Wiesz że cię kocham- pocałował go i przejechał delikatnie kciukiem po śladzie ręki na jego policzku- Pozwól mi się sobą zająć- pchnął go lekko na pościel rozrywając koszulę. Xander nic nie powiedział. Zabrakło mu tchu gdy Spike zaczął go dotykać powoli nie spiesząc się pokazując jak jest dla niego ważny i wyjątkowy. Wampir lizał i całował dosłownie każdy kawałek skóry jaki mógł dostać czując pod sobą coraz gwałtowniejsze ruchy ukochanego. Biodra chłopaka raz za razem wysuwały się do przodu ocierając o jego krocze powodując że twardniał jeszcze bardziej. Ale nie zamierzał się spieszyć. Nie teraz.
-Spike- jęknął Xander gdy jego własne spodnie zrobiły się niebywale ciasne- Proszę
-Dziś będzie powoli i nie dojdziesz puki ja tego nie zrobię- ale w końcu rozpiął mu spodnie i wyją nabrzmiałą erekcję- Obiecaj- ścisnął ją nieznacznie
-Obiecuje- jęknął chłopak i zamknął oczy
-O nie skarbie- pocałował go- Musisz na mnie patrzeć cały czas
-Zabijesz mnie- ale Xander wykonał polecenie gdy ich oczy się spotkały wampir nagle zjechał ustami do jego członka i wsunął go całego w zimne usta. Xander jęknął jeszcze głośniej i zacisnął ręce na prześcieradle walcząc z chęcią przymknięcia oczu. Spike wodził językiem po penisie i wsunął jedną rękę pod pośladki przygotowując go powoli. Uśmiech nie schodził mu z twarzy po pierwsze jego Zwierzaczek wciąż był trochę rozciągnięty a po drugie do zwyczajowego koncertu jęków i westchnień mógł patrzeć w te piękne czekoladowe oczy w których odbijała się każda nawet najmniejsza emocja
-Proszę, proszę... Spike!- Xander miał już dość tej słodkiej tortury i już miał przejąć inicjatywę gdy wampir znalazł się nad nim a jego nogi oplotły go w talii
-Pamiętaj cały czas patrz na mnie- pocałował go namiętnie powoli wsuwając język w jego usta ale i w tym samym tempie wchodził w niego. Był już w połowie gdy oderwał usta odchylił się lekko i studiował każdy mięsień na wspaniałym ciele kochanka. Posuwał się delikatnie na przód wiedząc że obaj za chwilę skończą a on tak bardzo chciał zatrzymać to uczucie. W końcu wsunął się w ciasne ciało do końca i ukazał kły poruszając się już coraz szybciej- Teraz- szepnął nagle i zapełnił kocanka swoją spermą czując na brzuchu rozlewające się ciepło- byłeś cudowny- i już miał go pocałować gdy zorientował się że chłopak po prostu stracił przytomność. Spike wysunął się z niego i roześmiał. Minęło sporo czasu od kiedy doprowadził kogoś do takiego stanu.
Przytulił chłopaka do siebie nakrył ich kocem i on też zamknął oczy. Zdrzemnie się trochę i zapoluje przed świtem. A z rodziną Xandera jeszcze się policzy musiał tylko zaplanować jakiś nieszczęśliwy wypadek bo wiedział że ukochany nie pozwoli mu ich zabić. Ale zemsta najlepiej smakuje na zimno.



#################################################################################
Kochani moja wena ma dziś dołek :( Jeśli uzbiera się 10 sensownych komentarzy dopiero wtedy napisze coś na wszystkich prowadzonych blogach i może natka na jednym z zawieszonych którego planuje wznowić

wtorek, 11 grudnia 2012

Rozdział 35

Spike na dźwięk pukania do drzwi zaczął warczeć.
Nie chciał by ktokolwiek im przeszkadzał. On i Xander kochali się już od 3 godzin ale żaden jeszcze nie miał dość. Ta cała gorączka podobała mu się coraz bardzej
-Jestem zajęty!- Krzyknął w końcu gdy pukanie stało się tak denerwujące że nie mógł skupić się na odkrywaniu nowych miejsc na ciele kochanka dzięki którym ten nie mógł powstrzymać się od jęków. Za każdym razem zdawały się być gdzie indziej co nadawało całej zabawie ciekawości i sprawiło że żaden nie miał dość.
Xander nawet nie słyszał coraz głośniejszego dźwięku, dla niego liczyła się tylko przyjemność którą dawał mu wampir. Spike niestety nie miał takiego szczęścia i w końcu musiał wstać mamrocząc pod nosem że ten kto im przeszkadza zginie w męczarniach.
-Co?!- Krzyknął otwierając drzwi i stając twarzą w twarz z Gilesem
-Muszę porozmawiać z Xanderem- odpowiedział odwracając wzrok od nagiego młodego ciała blondyna trochę zarzenowany
-Z powodu?- Nie wpuścił go jednak tylko łypał groźnie, nie podobał mu się sposób w jaki mężczyzna patrzył, jemu to nie przeszkadzało ale jeśli w ten sposób spojrzy na Xana zginie w tej samej sekundzie
-Po prostu daj mi to zrobić im szybciej z nim porozmawiam tym szybciej nie będziemy musieli się znosić- warknął zirytowany Obserwator
-Oho Rozpruwacz wrócił- Xander podszedł do drzwi owinięty w prawdzie tylko w prześcieradło ale zawsze to lepiej niż żeby stał przed nim nagi- Spike to na pewno coś poważnego- położył dłoń na ramieniu kochanka
-Masz 2 minuty- odezwał się w końcu wampir pokazując kły ale odsunął się od drzwi wpuszczając mężczyznę do środka ta sypialnia i tak już mu si znudziła a teraz będzie miał wymówkę żeby się przeieść
-Tak- Giles stał nie zdecydoany na środku i patrzył na jedno ze "swoich" dzieci jakby z żalem i wciąż jeszcze bojąc się o jego życie- Obawiam się że ja jakiś czas będziesz musiał wrócić...
-Mowy nie ma- uciął Spike i zaczął cicho warczeć
-Wrócić gdzie?-Zapytał równie nie zadowolony Xander. Tu było mu dobrze a jak tylko przekroczy próg domu ojciec znajdzie sobie jakąś wymówką
-Od jakiegoś czasu jestem twoim prawnym opiekunem- wyjaśnił mężczyzna ściągając okulary- Dziś miałem wizytę i powiedzieli że wrócą
-Przez lata nikt się mną ni zajmował- chłopak usiadł na łóżku ze zmartwioną miną- Co im powiedziałeś?
-Że uczysz się  z przyjaciółmi... Xander możemy mieć kłopoty jeszcze nie jesteś pełnoletni
-Wiem- westchnął- Masz rację ale jak tylko wizyta się skończy wracam tutaj
-Nigdzie nie idziesz- wtrącił się jak do tej pory cichy wampir i objął chłopaka zaborczo
-Będę tego żałował- westchnął mężczyzna masując sobie skroń- Jesteś zaproszony- nie patrzył nawet na wampira
-Super G-men- ucieszył się Xander i skoczył na nogi zapominając że nie ma prawie nic na sobie i objął mężczyznę będąc całkiem nagi- Zobaczysz będziemy grzeczni
-Miłości- Spike odezwał się cichym spokojnym głosem w którym słychać było zimną furię- Możesz tu podejść?
-Hej ja tylko....- przerwał bo właśnie zorientował się w jakim stanie się znajduje pisnął cicho i umknął do łazienki
-Będziemy mieć dużo zabawy Obserwatorze- wampir wyszczerzył do niego kły i wyciągnął w jego stronę paczkę papierosów. Giles przyjął jednego z ulgą. Sam chyba kupi sobie karton albo dwa. Miał nadzieje że szybko uda mu się ich pozbyć. Sam Xander mógłby z nim zostać ale nie jest pewien czy za kilka godzin nie zabije wampira chociażby za to że trzyma nogi na stole.

Xander i Spike rozpakowywali się w małym w domu Gilesa. Wampir był bardzo nie zadowolony. Mężczyzna przed udaniem się do biblioteki nałożył na niego tysiące bezsensownych zakazów. A najgorsze było to że jego Zwierzaczek w większości go poparł.
Dlatego teraz rozpakowywał w kuchni woreczki z krwią i robił tam więcej hałasu niż było to warte. Xander stał na schodach i przyglądał się kochankowi., Właśnie skończył sprzątać bałagan jaki ten zrobił w ich sypialni, on też wcale nie był zadowolony z tego stanu rzeczy. Dopiero co przywykł do mieszkania w Dworze a już musiał się przenosić. Na dodatek nie lubił gdy wampir był tak zły. Musiał coś zrobić zanim wróci Giles albo zanim Spike rozniesie dom. Tego też by nie chciał.
-Spike?- Ostrożnie podszedł do drzwi kuchni
-Tak miłości?- Wampir uśmiechnął się do niego łagodnie i wyciągnął z lodówki mrożoną pizzę- musisz coś zjeść
-Ja wiem że nie chcesz....- ale jego wywód został przerwany przez delikatny pocałunek
-Nie chcę- przyznał Spike- Ale nie puszczę cię teraz nigdzie samego- podrapał go za niewidocznym uchem i pogłaskał ogon- myślę też żeby zaszyć się pod szkołą bo nie przekonam cię żebyś nie szedł- wsetchnął
-Spike muszę- ale już się uśmiechał, był rozdarty między normalnym głodem a chęcią na kochanka- Ile to ma się robić?- Wskazał na pudełko
-Wystarczająco- wampir odsunął się od niego i z prędkością światła uporał się z przygotowaniem jedzenia- Kanapa czy stół- zapytał sięgając do rozporka chłopaka
-Tu- szepnął już rozgrzany Xander
-Podoba mi się miłości- odwrócił go twarzą do blatu i ściągnął mu spodnie jednocześnie liżąc i całując szyję
-Nie baw się ze mną- wyszeptał chłopak był całkowicie napalony i gotowy
-Nie śmiałbym- Spike zsunął swoje spodnie do kostek sięgnął do nabrzmiałej erekcji kochanka i jednym płynnym ruchem wsunął się w jego ciepłe ciasne ciało. Xander krzyknął z przyjemności gdy wampir zaczął się w nim poruszać bardzo powoli co chwila ocierając się o prostatę i miarowo pieszcząc jego członek.
W miłosnym uniesieniu żaden nie zorientował się, że ktoś otworzył drzwi i wszedł do środka
-Dobry Boże!- Giles stanął na środku pomieszczenia starając się omijać wzrokiem parę
-Czego tu chcesz?- Spike miał dość nie mógł nawet zaspokoić w spokoju kochanka
-To mój dom i dałem ci jasne zasady!- Mężczyzna znów został wytrącony z równowagi
-Hej...- Xander zwrócił na siebie ich uwagę podciągając spodnie- A może tak porozmawiamy na spokojnie- uśmiechnął się
-Xander idź na górę- Giles był już w pełni Rozpruwaczem
-On ma rację- Spike pocałował go w policzek- dołączą do ciebie za kilka minut
-Przecież się pozabijacie- chłopak skrzyżował ręce na piersi
-Oczywiście że nie- wampir uśmiechał się do niego- Ale ja i Rupert mamy kilka rzeczy do wyjaśnienia....
-Obiecujesz?- Popatrzył na kochanka używając swoich mocy
-Na twoje życie- jeszcze jeden słodki pocaunek
-A ty?- Zapytał mężczyznę zabierając talerz
-Tak- Giles tylko na niego spojrzał jednym okiem drugie obserwowało wampira ale to wystarczyło by poddał się urokowi
-Dobrze- Xander trochę się uspokoił- Ale nie bądź długo musisz mi pomóc w lekcjach- musnął policzek wampira i wyszedł. Może tak będzie lepiej a on przecież nie zamierza stać między Rozpruwaczem a Krwawym Wiliamem nie zależnie jak bardzo ich obu kocha to sprawa między nimi. On był bardo głodny i zmęczony na tym powinien się teraz skupić.

piątek, 7 grudnia 2012

Rozdział 34


Pierwsze co zauważył Spike tuż po przebudzeniu to fakt, że jest w łóżku sam i miejsce obok zdążyło już ostygnąć. To nie był dobry znak , zwłaszcza, że on był po pierwsze napalony, a po drugie zwyczajnie się martwił. Podniósł głowę, bo miał jeszcze cień nadziei, że chłopak jest w łazience, ale niestety się pomylił. Na
domiar złego był dzień i jeśli Xanderowi przyszło do głowy coś głupiego, albo zwyczajnie złośliwego może polegać tylko na Pogromczyni chociaż w sumie nie była taka zła to opieka nad Xanderem. Teraz był to jednak jego obowiązek. Mimo wszystko miał nadzieje dla dobra ich obojga, że chłopak kręci się gdzieś po domu. Wstał z jękiem, założył spodnie i udał się na poszukiwania niepoprawnego Xana.
Tymczasem chłopak siedział w bibliotece i czekał na lekcje, miał szczęście, że Willow i Giles pospieszyli się z eliksirem i teraz żaden normalny człowiek nie dostrzegał jego zmienionego wyglądu. Sam w sumie nie wiedział po co przyszedł przecież nie wybiera się na studia. Może po prostu trochę tęsknił za czasami, kiedy wszystko jeszcze było zwyczajne. Nie chciał zwracać na siebie uwagi dyrektora. Miał przecież i tak dużo problemów.
-Czy to, że jesteś bardzo cichy, to jedna z twoich nowych cech?- Buffy usiadła naprzeciwko.
-Po prostu myślę - uśmiechnął się do niej - I wiesz co, to zawsze twoja mama zaprasza nas na kolację, może teraz ja to zrobię
-Nie mogę za tobą nadążyć- roześmiała się - Raz wyglądasz jakby cały świat ci się zawalił, a za chwilę mówisz o obiedzie.
-To ja, nieprzewidywalny Xan.
- A jak tam Spike?- Zainteresowała się- Wypuścił cię do szkoły?
-Właściwie to... jak wychodziłem....
-O kurcze!- Krzyknęła- Spał? Zabije cię pewnie.
- Albo kogoś innego – westchnął – Buffi,  ja nie mogę przecież siedzieć tam cały czas...
- Wiem, ale... jeszcze nikogo nie spotkałeś i masz dziś W-F co wtedy będzie?- Dziewczyna zaczęła się martwić - Wczoraj... Xan, myślę, że powinieneś wracać
- A ja nie- wstał - Wszystko będzie dobrze - posłał jej uśmiech pod tytułem nie martw się o mnie - Idę na lekcje i postaram się być grzeczny - mrugnął do niej i wyszedł. Buffy jednak postanowiła zadzwonić do Angela. Tak dla bezpieczeństwa.
Spike wściekle biegał po całym domu. Xandera oczywiście nigdzie nie było, a jego bezużytecznego Twórcy nie obudziłaby nawet bomba. Był głodny i niemal chory ze zmartwienia, gdy nagle zadzwonił telefon.
- Co?! - Warknął do słuchawki.
- O Spike - Buffy wcale nie była zdziwiona, gdy go usłyszała - Xan jest w szkole. Myślę że może...
-Trzymaj go przy sobie!- Warknął i rzucił słuchawkę, rozwalając telefon w drobny mak. Wpadł do sypialni Angela i bez skrupułów wyciągnął go z łóżka.
- Co ty do...- Zaczął już przebudzony wampir.
- Zakładaj ubranie i idziesz ze mną!! - Krzyknął na niego.
- Gdzie?- Zapytał, ale dla świętego spokoju zaczął się ubierać.
- Do szkoły- Spike już czekał przy drzwiach.
-Czemu?- Zapytał ostrożnie.
- Bo Xan tam jest- młodszy wampir nie przestawał warczeć.
-Czemu?- Angel nie był do końca wyspany i dla niego słowa Spikea nie miały najmniejszego sensu.
-Chcesz mnie wkurzyć?!- Rzucił w niego połową drzwi.
- Ok. Ok. - na szczęście zdążył się usunąć - Idziemy- zdecydował i wyszedł nie zwracając uwagi na wciąż warczącego blondyna, który podążył za nim bez słowa.

Xander, gdy tylko znalazł się w męskiej szatni zrozumiał, że pójście do szkoły było dużym błędem. Na korytarzu też się na niego gapili, ale tam miał przy sobie Buffy, tu nie było nawet Oza. Jedyną mniej więcej przyjazną osobą był Lary, ale w tej sytuacji nie był do końca przekonany czy może mu ufać. Mimo wszystko postanowił się przekonać o wpływie swojej mocy na zwykłych ludzi,  dlatego spuścił głowę, przysunął się do ściany i podszedł do postawniejszego chłopaka.
- Co tam Xan?- Zapytał, odwracając się do niego z na wpół opuszczonymi spodniami - Zmieniłeś się uśmiechnął się i zlustrował go wzrokiem.
- Wcale - zarumienił się bezwiednie - Słuchaj....- patrzył mu głęboko w oczy nie mrugając - chcę żebyś był cały czas obok i nie pozwolił nikomu się do mnie zbliżyć. -   Ok? – Zapytał.
- Jasne - Lary uśmiechnął się - Ale coś jest w tobie innego - pochlił się - To przez tego wampira?
-Też- drugi raz się zarumienił.
-Przebieraj się i nie martw o nikogo - poklepał go w ramię. Xandner z westchnieniem zabrał się do roboty bardzo pilnując się by cały czas być między Larym, a ścianą.
Jedyna dobra rzecz dzisiaj to taka, że dzień był bardzo słoneczny i nie będzie musiał mieć do czynienia z zaborczym wampirem. Miał trochę obaw, bo co on może mu powiedzieć? No i czy Spike go w ogóle posłucha. Jak go znał, to nie miał na to szans i znów będzie kłótnia. Ale.... może tym razem uda mu się zapobiec bombie nim wybuchnie. Sam od czasu przebudzenia chodził napalony. Cała godzinna biegania na słońcu sprawiła, że czuł się jakby ktoś wrzucił go do betoniarki. Lary
sprawował się wspaniale, ale Xander nie przewidział tego, że będzie musiał wziąć prysznic.
-Xan, wszystko dobrze?- Lary stał obok.
-Tak - uśmiechnął się do niego i sam w końcu opuścił ręcznik. Zimna woda sprawiła że jęknął i przymknął oczy. To było dużym błędem. Bo nawet nie usłyszał, że trener woła Larego i został pod prysznicem sam... a w zasadzie niezupełnie. Jeden z jego szkolnych znajomych też się ociągał. Aż do teraz. Xander nagle poczuł czyjeś ręce na swoich plecach delikatnie go masujące. Od razu uśmiechnął się i przysunął do ciała za sobą. Wiedział, że jego ogon pracuje i jest coraz bliżej nieznanego penisa.
Nagle został odwrócony i stanął twarz w twarz czarnoskórym chłopakiem.
- Harris nigdy nie przypuszczałem, że jesteś taki wspaniały - szepnął nie przestając go dotykać. Xander był rozdarty między swoją kocią naturą, która kazała mu poddać się dotykowi. Chciała, żeby tamten go wziął, żeby podniecenie zmalało, żeby ktoś się nim zajął. Ale z drugiej strony to nie był Spike, a przecież chciał tak naprawdę tylko jego....
- Nie - odsunął się stanowczo, gdy tylko zaczął myśleć trzeźwiej.
- Daj spokój... nikt się nie dowie – chłopak jeszcze raz podszedł do niego i próbował pocałować. Tym razem jednak drzwi do łazienki wypadły z zawiasów. Wściekły wampir wbiegł do środka ukazując kły i warcząc głośno.
- Spike - Xander popatrzył na niego przerażony i zażenowany.
- Z tobą policzę się później – warknął, nawet na niego nie patrząc. Podszedł do nich i ich rozdzielił - Natychmiast masz się ubrać i zaczekać na mnie. Nie wchodź tu cokolwiek się stanie. Cokolwiek usłyszysz - Xander nic nie powiedział tylko zrobił jak mu kazał. Miał kłopoty, ale gdy na zewnątrz zobaczył swoich przyjaciół po prostu się rozkleił.
-Xan? - Willow przytuliła go - Wszystko będzie dobrze.
- Nie będzie. Czemu ja muszę być jakimś cholernym, napalonym kocurem?!- Krzyknął zrozpaczony.
- Co się stało?- Zapytał Giles.
- Zwierzaczek wraca ze mną do domu - odezwał się nadal wściekły Spike - Ktoś
powinien zająć się tym dzieciakiem - wziął Xandera za ramię - My porozmawiamy w domu.
- Spike....- Popatrzył na niego - To nie była moja wina...- Zaczął.
- Wyszedłeś z domu! - Warknął na niego - W dzień! Sam! - Teraz cedził już każde słowo, a jego oczy płonęły.
-Tak, ale....Boli - Xander miał w oczach łzy i to podziałało. Spike puścił go i przytulił.
- Ci... miłości...- pocałował go - Co się tam działo?
- Nic, nic...- na widok miny wampira westchnął - mój kolega miał mnie pilnować, ale musiał iść...
- I ten idiota zostawił cię samego!!!!- Wrzasnął Spike.
- Ci.... - Teraz to on pocałował wampira - Zdążyłeś przed czasem... zanim coś mi zrobił...
- Wracasz ze mną - Spike po prostu wziął go na ręce – Czuję, że jesteś bardzo bardzo podniecony, a nie chcę żeby to było przez kogoś innego.
-To kot we mnie zupełnie oszalał.
- To jest mój kot i zaraz mu to przypomnę - warknął Spike i tym razem pocałował go mocniej kładąc ręce na pośladkach - Czemu twoja moc przestała działać na twojego znajomego?- Przypomniał sobie nagle zwracając się do Gilesa.
- Zbadamy to - odezwał się mężczyzna - Xander zwolnię cie na resztę dnia.
-Tygodnia- Spike był coraz bardziej niecierpliwy, a gorączka chłopaka wracała powoli.
-Tak tygodnia - zgodził się Obserwator, zauważając, że oczy Xandera robią się czerwone, a każdy ruch ręki wampira wywoływał jęki - Idźcie już - Spike bez słowa pobiegł wzdłuż korytarza z nieprzytomnym z sexualnej gorączki Xanderam.