sobota, 27 października 2012

Rozdział 27*

Xander miał dość nieprzyjemny sen. A mimo swojego życia rzadko miewał koszmary.
Tej nocy jednak nie mógł spać spokojnie. To było niczym niepokojąca mroczna wizja czegoś co może się przydarzyć. Bał się i wiedział że wciąż jest sam w pokoju a tego nie chciał. Było by mu lepiej gdyby był z nim Spike. Nagle do jego pod świadomości wdarła się złość.
Kto dał Buffy prawo decydować kto jej pomaga. Owszem on sam lubił to robić. Ale czemu Spike godził się na to niemal bez zająknięcia. To było dla niego zagadką i coraz bardziej się tym dręczył.
W jego snach wampir robił to dla swojego Twórcy i zawsze na końcu umierał krzycząc jego imię.
Chłopak bał się, że po części może to być prawda. On i Angel byli do siebie w jakimś stopniu podobni. Co prawda niewielkim ale zawsze....

Czyjeś chłodne ręce gładziły go po nagim torsie i nogach chociaż był pewny że zasnął w ubraniu, Czyjeś usta i język błądziły po jego szyi i ramionach.
Xander otworzył oczy
-Dzień dobry zwierzaczku- cichy wibrujący głos sprawił że zadrżał z pożądania i tęsknoty
-Wróciłeś- uśmiechnął się
-Przecież obiecałem- nakrył jego usta swoimi na krótką chwilę zbyt krótką-  Wybacz musiałem
-Czemu?- Chłopak uniósł się i popatrzył kochankowi w oczy
-Xan... miłości... musisz to wiedzieć? To że wróciłem bezpieczny nie jest wystarczające?- Jego głos i wzrok prosił by chłopak nie drążył tematu
-Powiedz... znaczy przecież nie jesteś dobry, nie musisz nam pomagać. A jednak gdy Buffy cię o to prosi...
-Ci...Robię to by Angel nie zabronił mi pobytu w tym mieście. A może to zrobić- dodał szybko gdy Xander zaczął otwierać usta
-Och. Ni wiedziałem- chłopak bardzo się zmartwił
-A ja muszę tu być- Spike pogłaskał ukochanego po policzku- Nie żył bym bez ciebie kochany- dokończył
łagodnie
-Więc zmienisz mnie?- Zapytał otwierając szeroko oczy. O tym chyba nigdy nie pomyślał.
-Miłości nie muszę- Wampir uśmiechnął się do niego czule- jesteś mój i teraz już się nie zestarzejesz. Będziesz żył tyle ile ja a mi się na tamten świat nie spieszy
-To dobrze- i Xander pocałował go tym razem powoli trochę nieśmiało sunął mu język do ust. Spike kilka chwil później przejął kontrolę nad akcją i zabrał ręce chłopka ze swojego ciała kładąc mu je nad głową unieruchamiając jedną silną dłonią.
-Kochany dziś dla ciebie. Jestem ci to winien- szeptał mu do ust rozchylając materiał bokserek by przez kilka sekund obserwując na wpół sztywny członek kochanka.
Xander już nie myślał. Nie był w stanie.
Każdy nawet najdelikatniejszy dotyk wampira powodował że chciał więcej. Drżał i jęczał cicho. Pozbawiając się jakiegokolwiek wstydu czy godności, Tu nie musiał ich mieć nie z nim. To że nie mógł się poruszać napędzało jeszcze jego niecierpliwość.
Spike bawił się wspaniale. Uwielbiał kochać się z chłopkiem. Każda jego reakcja była spontniczna, wspaniała, tylko dla niego.
-Chcę cię teraz- Xander niemal krzyknął wyrzucając biodra do przodu
-Aż tak?- Wampir zabrał rękę z członka chłopaka i uniósł brew- Mam się rozebrać?
-Nie ma czasu- Xander uwolnił ręce tylko dlatego że ten poluźnił uścisk i bez ceregieli szarpnął za guziki rozporka czarnych skórzanych spodni kochanka. Spike tymczasem powoli wsuwał dwa palce w ciasny otwór. Chciał go coraz bardziej ale myśl  tym że mógłby go skrzywdzić była nie do zniesienia.
Guziki w końcu pękł i rozsypały się po łóżku. Xander opadł na poduszkę, wygiął ciało w łuk i zarzucił jedną nogę na ramię kochanka. Zapraszając go tym do środka.
Spike przestał już się wahać. Warknął tylko i pochylił się nad ukochanym pocałował go z taką mocą że obaj poczuli smak krwi. Jednym płynnym ruchem wbił się w ciało chłopaka. Ciszę przerwał krzyk i warczenie.
Xander miał łzy w oczach ale uśmiech nie schodził mu z twarzy. Przygarnął wampira bliżej do siebie  i opluł nogami jego talię.
Spike poruszał się szybciej i gwałtowniej niż kiedykolik uprawiając sex z człowiekiem. Jednocześnie pamiętając o tym co ich łączy i to uczucie oślepiało go raz za razem. Tylko że w pewnej chwili zorientował się że coś jest ni tak. Przestał pieścić kochanka i spojrzał na niego bardziej przytomnie. Twarz Xandera wykrzywiona była w sposób w którym ból coraz bardziej przebija się przez przyjemność.
-Xan...- szepnął i pogłaskał go po spoconych włosach
-Jest wspaniale- szepnął posyłając mu blady uśmiech
-Kochany...- poczuł krew i natychmiast opuścił ciepłe wnętrze kochanka choć zrobił to z trudem. Chłopak jęknął zawiedziony ale i on zorientował się że coś jest nie tak.
-Miłości wybacz- Spike położył się obok i wziął Xandera w raniona
-To nic- zapewnił go parząc głęboko w oczy bez cienia strachu czy bólu. Ufał mu bezgranicznie a i on przecież tego chciał w taki właśnie sposób
-Xan przyżegam ci że nigdy więcej nie  ten sposób- pokręcił przecząco głową
-A rano?- Zapytał z nadzieją lekko dotykając kłów wampira
-Tak- całował jego twarz
-Idź jeszcze coś zjeść- Xander uśmiechnął się zadowolony- A ja się wykąpię
-Dobrze będę n dole- pocałunek- wrócę nim skończysz- i juź go nie było a Xander udał się do łazienki z mieszanymi uczucami

sobota, 20 października 2012

Rozdział 26


Pierwszą rzeczą jaką Xander zauważył, gdy się obudził to ciemność na zewnątrz. Więc nie spał zbyt długo. Drugą która go martwiła jeszcze bardziej było to, że jest sam.  A przecież był pewny, że zasypiał w objęciach wampira.
Czuł głód i przeraźliwe zimno, więc wstał niechętnie i udał się do łazienki.
Jak na tak wspaniały apartament, to pomieszczenie trochę go zawiodło. Było bardzo podobne do tego, które mają w domu. Ale przecież nie chodziło mu o wygody czy widok, tylko wannę z gorącą wodą. A to znalazł bez najmniejszego problemu.
Jedyne co go trochę martwiło to fakt, że jest sam, a przecież był pewny ze Spike nie ma komórki. Może powinien mu ją kupić?

Gdy już zanurzył się w niemal gorącej wodzie wszystkie złe myśli gdzieś odleciały. Nie przeszkadzała mu nawet samotność. Chociaż wolałby,  żeby Spike już wrócił, najlepiej  najedzony i w dobrym humorze. Musiał skrócić kąpiel, bo w brzuchu burczało mu coraz bardziej.
Była 3 w nocy, więc nie chciał zamawiać niczego do pokoju. Na dole był jeszcze otwarty bar. Ubrał się i przeczesał wilgotne jeszcze włosy. Nie zostawił kartki, po pierwsze nie znalazł, a po drugie miał zamiar wrócić za kilka minut.

Bar był niemal pusty, jeśli nie liczyć trzech osiłków w kącie. Wyglądali dość groźnie ale zdawali się nie zwracać na niego uwagi, co bardzo mu się podobało i nabrał dzięki temu pewności siebie. Mimo to wziął głęboki oddech tuż przy drzwiach. Nie chciał kłopotów.
Usiadł przy barze i przyjrzał się menu. Uśmiechnął się, bo wszystko co w nim wyczytał było jego ulubionym jedzeniem, no i ceny jak na tak drogie miejsce były nawet jego kieszeń
-Co podać?- Facet przy barze wyglądał na zmęczonego i podenerwowanego
-Frytki i piwo- zaryzykował. Barman popatrzył na niego przez chwilę, ale tylko wzruszył ramionami i zniknął na zapleczu.
Nagle poczuł czyjąś rękę na ramieniu i zrobiło mu się z tego powodu niedobrze. Odwrócił się jednak z uśmiechem i zobaczył za sobą tych trzech osiłków, którzy wcześniej przyprawili go o dreszcze
-Tak?- Starał się, żeby jego głos brzmiał pewnie, ale nawet on wyczuł w nim strach.
-Jesteś tu sam słodziutki?- Zapytał jeden z nich, a reszta zarechotała.
-Nie, mój mężczyzna czeka na górze - w duchu zastanawiał się gdzie jest Spike i dlaczego zostawił go na tak długo samego.
-Ale puścił cię samego, chyba nie jest najlepszym chłopakiem- zakpił drugi z nich
-Właściwie to jest najlepszy jaki może być – rozległ się cichy głos z brytyjskim akcentem, na którego dźwięk Xander ucieszył się jak nigdy dotąd - A teraz zabierz łapy zanim ci je oderwę- warknął i podszedł do grupy- Wszystko dobrze miłości?- Zapytał czule i przyciągnął chłopaka do siebie.
-Tak teraz już dobrze- uśmiechnął się i przytulił do wampira
-Co tu robisz?- Spike nie mógł się powstrzymać przed pocałowaniem chłopaka w policzek.
-Byłem głodny, a ciebie nie było- wyszeptał, jeszcze raz zwracając wzrok na osiłków, którzy patrzyli na niego w ten sam niebezpieczny sposób, który sprawiał,  że robiło mu się gorąco i zimno na przemian- możemy już iść?
-Oczywiście kochany- jeszcze raz go pocałował i wykrzywił się brzydko do facetów. To oczywiście rozwścieczyło ich jeszcze bardziej.
Jeden z nich w okamgnieniu rozdzielił ich brutalnie, drugi już przymierzył się by uderzyć Spikea, ale ten zareagował błyskawicznie i potężny facet przeleciał przez salę jakby był zabawką. Podniósł też głowę i pokazał im kły. Xander z satysfakcją poczuł jak trzymający go facet, zaczyna drżeć ze strachu
-Któryś jeszcze chce oberwać, czy go zostawicie w spokoju?- podszedł bliżej i wyciągnął rękę. Xander czuł, że uścisk osłabł i spokojnie wszedł w ramiona ukochanego- Coś zamówiłeś?
-Tak... ale jakoś straciłem apetyt- nie chciał już tu być, mimo ze tamci już wyszli
-O nie zwierzaczku jesteś głodny i zostaniemy tu dopóki się nie najesz- poprowadził go do stolika i barman w tej samej chwili przyniósł mu zamówienie. Spike uniósł brew, gdy zobaczył piwo, ale nie powiedział nic
-A ty, miałeś udane łowy?- Xander zabrał się na jedzenie i nastrój bardzo mu się polepszył.
-Na prawdę chcesz o tym słyszeć?- Zdziwił się wampir.
-Sam nie wiem... znaczy jesteś kim jesteś, to się nie zmieni nie jesteś jak Angel...- zamilkł na chwile i popatrzył na niego.
-Nie jestem i nie będę... obiecałem że nie skrzywdzę nikogo niewinnego i tak też jest. Więc dziś udałem się na przystań, tam zjadłem, ale w domu mam worki z krwią i powoli zacznę ich używać częściej - uśmiechnął się i wziął chłopaka za rękę
-Cieszę się... Spike to co wcześniej...nie było cię tak długo...
-Miłości już mówiłem, że byłeś wspaniały- ucałował jego dłoń- Ale dawno nic nie jadłem, dlatego tak długo mi zeszło.
-Dobrze- posłał mu niewinny uśmiech- więc może jak i ja skończę to...
-Xan dość, od dziś nie możesz się wstydzić i zastanawiać. Dam ci to czego zapragniesz tylko powiedz - ta cecha charakteru chłopaka bardzo go irytowała.
-Gdy wrócimy kochaj się ze mną- powiedział wyraźnie, ale cicho ze spuszczonym wzrokiem.
- O to nigdy nie będziesz musiał prosić- zapalił i uśmiechał się do niego.

10 minut później byli już w drodze do apartamentu, gdy drzwi holu się otworzyły i wpadła przez nie Buffy.
-Chłopaki przepraszam was- wydyszała- wiem, że jest późno i macie plany, ale ja i Angel potrzebujemy twojej pomocy Spike.
-Xan kochany, wracaj na górę - westchnął, nie chciał znów go zostawiać, ale obiecał Angelowi. To dzięki temu mógł spokojnie tu zostać.
-Ale...- nie dokończył, bo wampir pocałował go namiętnie w usta i popchnął w stronę windy.
-Proszę idź, chcę żebyś był bezpieczny wrócę przed świtem- jeszcze jeden pocałunek i zwrócił się do dziewczyny- Oby to było tego warte- warknął i wybiegł za nią.

Xander niepocieszony wrócił na górę przeklinając w duchu przyjaciółkę. To miała być ich noc, a zamieniła się w jeszcze jedno polowanie i strach.  Nawet się nie rozbierał tylko padł na łóżko i wpatrując się w sufit w końcu zasnął ze łzami na policzkach.

poniedziałek, 15 października 2012

Rozdział 25*


Xander rozejrzał się zaciekawiony po pokoju.Spodziewał się czegoś całkiem innego. Widok przed nim bardzo mu się podobał. Miejsce było ogromne i wyglądało na bardzo wygodne. Puchowy dywan kusił żeby się na nim położyć. Fotele wydawały się miękkie. Był tu nawet kominek.
-Podoba ci się zwierzaczku?- Spike objął go od tyłu.
-Bardzo- wyszeptał urzeczony chłopak.
-Zrobię wszystko, by cię uszczęśliwić- wampir wziął go za rękę i poprowadził do drugiego pomieszczenia, które okazało się sypialnią. Centralny punkt stanowiło w niej łóżko.
-Wszystko?- Xander nagle wpadł na dość ryzykowny pomysł.
-Oczywiście- dłonią przejechał po plecach kochanka, zatrzymując się na pośladkach
- Tylko powiedz co masz na myśli- usta wampira powędrowały do szyi chłopaka, a ten na chwilę zamknął oczy i rozkoszował się uczuciem. Xander przepadł, takie zachowanie powinno być zakazane. Spike był tak wspaniałym kochankiem, że jeszcze chwila, jeszcze sekunda, a jego plan pójdzie w zapomnienie.
- Spike – wyszeptał.
-Tak?- Wampir uniósł brew i patrzył na niego w wyczekiwaniu.
-Poczekaj- chłopak zrobił krok do przodu- Obiecałeś, że teraz będzie inaczej
-Tak?- Wampir uniósł brew i patrzył na niego wyczekująco.
-To ja... znaczy- Xander wziął głęboki oddech- Wiem, że pewnie nic z tego, ale czy może mógłbym-  Spike zrozumiał o co go prosi, lecz to nie było takie łatwe, gdyby był człowiekiem nie wahałby się ani minuty. To jednak było za bardzo skomplikowane. Prosił o zbyt wiele. Z drugiej jednak strony... tak, jeśli go to uszczęśliwi. Zrobił krok ku kochankowi
-Xan miłości- ujął go za rękę- jeśli  jesteś pewny oczywiście, ale na moich warunkach...
- Czyli?- Chłopak przełknął ślinę, może to było głupie.
-Teraz nie czas na rozmowy zwierzaczku- bardzo powoi zaczął odpinać klamrę paska do spodni Xandera. Chłopak nie pozostał mu dłużny i wbił się w jego usta. Nie chciał czekać, ta randka udowodniła mu, że może być inaczej. Nie chciał niczego więcej. No może niezupełnie.
Spike sam miał plany na tą noc i mimo próśb chłopaka zamierzał je zrealizować. Może zmieni kolejność , ale sprawą honorową było dla niego  pokazanie, że potrafi. Dlatego gdy uporał się z rozporkiem, bez najmniejszego problemu ukląkł przed chłopakiem i zamiast wziąć na wpół stojący członek do ręki, wchłonął go w całości w usta.  Narzucił bardzo szybkie tempo.
Xander nabrał powietrza i wypuścił je z jękiem. Tego się nie spodziewał. On sam gotów był upaść na kolana i zrobiłby to z przyjemnością, ale kiedy chłodny język lizał jego penisa dosłownie widział gwiazdy. Kręciło mu się w głowie. W głębi umysłu zaświtała mu myśl, by zapytać wampira, gdzie się tego nauczył, ale zgasła, gdy tylko mężczyzna przygryzł delikatnie, czubek jego nabrzmiałej, wilgotnej gorącej erekcji. Był już tak blisko, że gotów był zabić, by szczytować. Niestety Spike miał inne plany. Podniósł się i pocałował go namiętnie głaszcząc po policzku.
-Xan rozbierz się powoli, chcę cię obserwować- uśmiechnął się i usiadł na łóżku. Xander przez chwilę stał bez ruchu, nie mogąc zrozumieć sensu słów wampira, ale gdy w końcu do niego dotarły  zwrócił się twarzą do niego, przymknął oczy i zaczął rozpinać guziki koszul i tak powoli,  jakby chciał to robić całe życie. Jednocześnie kołysał biodrami do przez siebie tylko słyszanej muzyki. Spike z każdą sekundą robił się coraz bardziej niecierpliwy. Ile można oglądać tak wspaniałe ciało i nie móc go dotknąć? Sam rozebrał sie szybko, nie odrywając wzroku od  wspaniałego przedstawienia, jakie dawał dla niego ukochany
 - Zwierzaczku wystarczy- warknął wreszcie, gdy chłopak pochylił się, by rozwiązać buty nie przestając się kołysać- Kochany pospiesz się, niech w końcu poczuję cię w sobie- mimo, że wyszeptał to bardziej do siebie niż do Xandera wiedział, że ten go usłyszał,  bo nagle drgnął i przystanął.  Chłopak w mgnieniu oka znalazł się przed wampirem i patrzył na niego wyczekująco.
-Xan, denerwujesz się bardziej niż przy twoim pierwszym razie- Spike pociągnął go na poduszki.
-Tak... po prostu ty i Angel.. a ja nie...- chłopak wiedział, że plącze się i to dość żenująco, ale serce waliło mu jak oszalałe , a dłonie miał niesamowicie spocone.
-Nigdy się z nim nie porównuj- Spike warknął i przyciągnął go tak, by Xander leżał na nim- to ciebie kocham- i złączył ich usta w namiętnym pocałunku. Jednocześnie przekręcił ich tak, by to on był na górze.
- Co mam robić?- Xander podziwiał mężczyznę.  Spike był wspaniale zbudowany, a jego skóra w świetle księżyca zdawała się świecić.
-Ja przejmę kontrolę- wampir nachylił się i szeptał mu teraz do ucha- A ty nie przestawaj mnie dotykać- jedną rękę kochanka skierował na swój nabrzmiały członek. Na szczęście nie potrzebował przygotowania. Zresztą obaj byli blisko spełnienia. Może aż za blisko.
Xander pchnął  biodra lekko do góry i wtedy to poczuł. Poza ustami kochanka na szyi i twarzy, poza pulsującym członkiem w dłoni  poczuł  tą ciasnotę, to ciepło. Był w kochanku. Spike uśmiechnął się nie przestając całować chłopaka. To było  zupełnie inne niż pamiętał. Takie nowe i  wspaniałe. Nie mógł powstrzymać jęku rozkoszy, gdy poruszył wchodząc  głębiej. Xander zamknął oczy i odchylił głowę do tyłu zaciskając zęby. Z całej siły chciał zatrzymać to uczucie jak najdłużej. Spike poruszał się bardzo wolno - raz w górę i w dół,  to znów kołysał sie do tyłu i do przodu
-Xan, popatrz na mnie- szepnął zachrypniętym głosem, nie mógł dłużej. Pace chłopaka sprawnie bawiły się jego penisem. Wydawały się być takie gorące.  Kiedy poczuł jak kochanka wypełnia go od  środka miał ochotę śpiewać.
Xander otworzył oczy i w tym momencie natknął się na prostatę wampira. Spike opadł na niego i zatopił wargi  w jego ustach, nie stłumiło to jednak cichego krzyku rozkoszy. Chłopak doszedł,  gdy poczuł ciepłe nasienie kochanka na swoim brzuchu. Przez chwilę oddychał ciężko i cieszył się z tego jak ciało kochanka jest zimne. On sam był gorący i cały spocony.
Spike w końcu odzyskał kontrolę nad ciałem i położył się obok, nie wypuszczając chłopaka z objęć.
-Xan jesteś wspaniały- pocałował go w policzek i przykrył, bo  było dość chłodno.
-Naprawdę- chłopak popatrzył na niego zdziwiony
-Ja nigdy nie kłamię - jeszcze jeden pocałunek- Prześpij się teraz, zamówię coś do jedzenia i sam się posilę, wrócę za kilka godzin. Jutro zostajesz tu ze mną.
-Wiem - Xander uśmiechnął się i zamknął oczy. Nagle poczuł się bardzo zmęczony. Zasnął nim wampir wyszedł na korytarz.


wtorek, 9 października 2012

Rozdział 24

Xander szedł ręka w rękę z wampirem i zastanawiał się gdzie ten go prowadzi.
Nie zamierzał jednak, pytać i tak mu nie powie. Wiedział że idą do miasta i to do tej lepszej części w której oczywiście był ale nigdy nie na tyle długo by dobrze się jej przyjrzeć
-Mogę o coś zapytać?- Odezwał się w końcu nie mogąc już znieść ciszy
-Pytaj o co tylko zechcesz zwierzaczku- Spike przystanął i odwrócił się do niego
-Nie powiesz mi gdzie idziemy prawda?- Na te słowa blondyn przecząco pokręcił głową- A powiesz mi czy... nie nie ważne- sprawa z Angelem trochę go męczyła ale jakoś stracił ochotę na rozzłoszczenie wampira
-Xan? Miłości o co chcesz zapytać- Spike ujął twarz chłopaka w dłonie i spojrzał mu w oczy, dziś mają rozmawiać i poznać się lepiej, owszem miał nadzieje na spędzenie dnia w łóżku z kochankiem ale nie o to chodziło tej nocy
-Ty i  Angel, on jest twoim Twórcą ale czy wy...
-Życia temu- przyznał- ale mam ponad 120 lat...
-Wiem- Xander miał jednak nadzieje że zaprzeczy- To gdzie idziemy?- Wyszczerzył do niego zęby
-Niezła próba- pocałował go w policzek- ale jesteśmy już niedaleko. A ty wyglądasz wspaniale i już nie mogę się doczekać aż ci wszyscy ludzie będą pożerać cię wzrokiem ale żaden cię nie dostanie- głos wampira sprawiał że miękły mu kolana i przez kilka chwil miał ochotę darować sobie tą całą randkę i wrócić do ich sypialni ale czy jeszcze ich.
-Spike? Słuchaj ja wiem że... znaczy wtedy jak mnie wyrzuciłeś...
-Miłości byłem wściekły. Złamałeś zasadę ale przeszło mi w chwili gdy zamknęły się za tobą drzwi. No i mamy tam jeszcze kilka wolnych sypialni  prawda?- Xander nie przypuszczał że pójdzie tak łatwo.

 I nawet się nie spostrzegł jak zatrzymali się przed SunHotel. Najbardziej luksusowym hotelem w okolicy w którym zatrzymywali się najlepsi goście.
-Co my tu robimy?- Xander był zdziwiony i trochę zaniepokojony
-Mają tu najlepsze jedzenie w mieście, kino i co tylko zechcesz- Spike spojrzał na niego uważnie i uśmiechnął się przebiegle- No i jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli to zarezerwowałem apartament na najwyższym piętrze
-Ale... znaczy nie musiałeś- chłopak spuścił wzrok
-Oczywiście że musiałem- wziął go za rękę- obiecałem ci przecież wszystko co najlepsze- Xander miał teraz łzy w oczach i Spike nie bardzo wiedział jak zareagować. Przecież tego chciał, zrobił dobrze, to dlaczego płacze. A może czegoś nie zrozumiał, może teraz tak się nie robi. Nagle chłopak rzucił się mu na szyję i przylgnął do niego całym ciałem tak mocno że wampir ucieszył się że nie oddycha.
-Dziękuję, dziękuję- Xander nie mógł powstrzymać łez szczęścia i całował mężczyznę po twarzy z taką zapalczywością jak jeszcze nigdy. Wampir przytulił go do siebie i tylko się uśmiechał.
-To dopiero początek- przyznał po jakimś czasie uradowany Spike, więc jednak to były łzy szczęścia
-To wystarczy- chłopak w końcu się uspokoił i uświadomił sobie że jest głodny, jednocześnie do jego świadomości doszło że wampir wspominał coś o apartamencie. Roześmiał się nagle- Myślisz że kolacja wystarczy żebyś mnie przeleciał?
- Liczę na to- Spike dyskretnie położył dłoń na jego pośladkach i klepnął je delikatnie
-Więc jak na razie jesteś w połowie drogi, rozegraj to dobrze a kto wie kto wie- Xander widząc minę wampira wyszczerzył się jeszcze bardziej
-A żebyś wiedział że rozegram- Spike objął go w  talii i wprowadził do jasnego holu.

Xander już kilka razy zastanawiał się jak jest w środku ale nigdy nie wyobrażał sobie czegoś takiego. Podłoga była wykonana głównie z pięknego kamienia którego nie potrafił rozpoznać ale przez środek biegł miękki kremowy dywan. Ściany były w podobnym kolorze. Wygodne fotele i stoliki były natomiast ciemne. Żyrandol wydawał się być ze złota i drogich kamieni. Chłopak z każdą chwilą czuł że tu nie pasuje. Ale silne ramie wampira powstrzymało go przed ucieczką.
-Zrelaksuj się miłości- Spike wiedział że jego towarzysz się denerwuje a tego nie chciał- Jesteś tu ze mną i nikt inny się nie liczy. Po za tym rozejrzyj się- Xander mimowolnie zrobił co mu kazał i ku  swojemu zdziwieniu spostrzegł że kilkoro gości przygląda mu się z charakterystycznym błyskiem w oczach, Spłonął rumieńcem i przysunął się bliżej wampira. A ten uśmiechnął się jeszcze szerzej i objął go jeszcze bardziej zaborczo- Chodź musisz coś zjeść
-Bardzo chętnie- Xander uśmiechnął się do niego z wdzięcznością., może gdy napełni żołądek trochę się rozluźni.

Siedzieli w kącie sali przy stoliku trochę w cieniu, przy blasku świec. Xadner miał trudności ze zrozumieniem menu. Na dodatek ich kelner odnosił się do niego z wyższością która go onieśmielała,
-Xan, miłości wszystko dobrze?- Spike obserwował go z naprzeciwka z coraz bardziej niepewną miną
-Tak... Nie... Czy możemy stąd iść?- Nie chciał sprawić wampirowi zawodu, ale nie chciał też tu być
-Iść? Czemu?- Nie zrozumiał
-Nie pasuję tu. Jeśli chcesz możemy pójść na górę ale nie tu...- niestety nie skończył mówić bo pojawił się kelner
-Panowie gotowi?- Zapytał patrząc na blondyna
-Kolego przeproś- Spike zrozumiał, minę jaką miał przybysz gdy patrzył na Xander jemu też się nie podobała
-Słucham?
-Albo nie- wstał- Xan idziemy, nie pozwolę by jakiś goguś cię obrażał- zanim ktokolwiek zdążył się ruszyć wziął zdezorientowanego chłopaka za rękę i wyprowadził z sali. Właściwie to zatrzymał się dopiero w windzie
-Spike?- Zaczął Xander niepewnie
-Cii zwierzaczku, idziemy do pokoju, tam coś zamówimy- przysunął go do siebie- I jak mi idzie?
-Zobaczysz- chłopak uśmiechnął się wrednie ale on już wiedział jak spędzą kolejny dzień, będzie musiał tylko zadzwonić do Gilesa i poprosić by usprawiedliwił mu nieobecność w szkolę.

czwartek, 4 października 2012

Rozdział 23

Xander obudził się w bardzo dobrym nastroju.
Wczoraj jego plan się powiódł mimo że było mu bardzo trudno i tęsknił za wampirem. Był też pewny że długo nie wytrzyma ale puki co zmusi go do szacunku.

Był sam i własnie jadł śniadanie oglądając kreskówki gdy ktoś nagle zadzwonił do drzwi. Z ociąganiem podszedł do nich ale tego co zobaczył na progu nigdy by się nie spodziewał. W zasadzie to gdyby stanął w nich Dracula razem z Hulkiem zdziwił by się mniej.
-Dostawa dla pana Harrisa- odezwał się kurier zza wielkiego bukietu złożonego z 30 czy 40 czerwonych róż
-To ja- Xander wciąż nie mógł uwierzyć w to co widzi
-Więc miłego dnia- mężczyzna niemal wepchnął bukiet do ręki chłopaka i szybko się oddalił

-Ok, tego się nie spodziewałem- wymamrotał sam do siebie Xander i zamknął drzwi szukając kartki która pozwoli mu upewnić się w swoich przypuszczeniach.
I była tam. Starannym pięknym pismem wykaligrafowane zaproszenie

                                   Miłości
      Dziś wieczorem spotkaj się ze mną przed cmentarzem o zachodzie słońca.
       Będę czekał. A ty przygotuj się na uwodzenie w starym dobrym stylu
   
                                                      Spike

        Chyba nie spodziewałeś się kogoś innego prawda Zwierzaczku?

Xander roześmiał się na to ostatnie zdanie. Nawet teraz wampir pokazuje jak bardzo jest zaborczy. Ale czy to nie działa w dwie strony? Chłopakowi wcale nie podoba się zażyłość Spikea i Angela. Owszem, ten drugi jest w związku ale są wampirami... Potrząsnął głową. Nie będzie się teraz nad tym zastanawiać. Teraz szkoła a później jego nieumarły kochanek.

Oczywiście nie zdążył na 2 pierwsze lekcje ale tym się nie przejmował. Ogólnie cały dzień chodził jak we śnie i gdy zabrzmiał ostatni dzwonek odetchnął z ulgą

-Xan idziemy dzisiaj na patrol?- Zapytała Buffy gdy tylko wszedł do biblioteki
-Nie mogę- zarumienił się jak nie on- Mam randkę
-A co z naszym znajomym blondasem?- Willow popatrzyła na niego znad książki
-No właśnie z nim- powiedział i usiadł
-Krwawy William zaprosił cię na randkę- Giles patrzył na niego z niedowierzaniem
-Tak... to było dziwne- westchnął- Giles jeśli zobaczysz w salonie róże to są dla mnie. Dziewczyny pomożecie mi?- Otworzył torbę i wyrzucił z niej kilka swoich najlepszych ubrań
-Zaraz- Buffy usiadła obok- Spike" Jestem zły" przysłał ci kwiaty
-40 czerwonych róż- pokiwał głową chłopak coraz bardziej zażenowany
-Świat się kończy- wymamrotała Pogromczyni i zaczęła przeglądać nędzną kolekcje ubrań przyjaciela

We dworze Spike palił papieros za papierosem i krążył po salonie od dobrych 3 godzin. Angel obserwował go kontem oka znad książki i ze zdziwieniem stwierdził że młodszy wampir na prawdę się denerwuje
-Spike przecież już go miałeś- odezwał się w końcu
-Nie wymieniliśmy krwi podczas rytuału. Sam ledwo go drasnąłem- odpowiedział siadając w końcu
-I?- Nie zrozumiał brunet
-Idioto sam związałeś się z człowiekiem!- Warknął Spike zirytowany
-Są łatwi do zdobycia. Spike co ty chcesz zrobić?- Zapytał nagle podejrzliwie. Jeszcze przez kilka lat nie chciał oglądać Xandera Harrisa jako wampira. A na pewno chciałby być daleko gdy to się stanie
-Ty nigdy nie poznałeś delikatnej sztuki romansu- powiedział blondyn z łagodnym uśmiechem na twarzy
-Tylko uważaj- Angel wrócił do lektury, Spike ma racje tu mu nie pomoże jako człowiek brał co chciał jego wampirze ja było jeszcze gorsze.

-Jesteście pewne?- Xander stał przed lustrem przyglądając się sobie krytycznie ciemne jeansy i kremowa koszula wyglądały dobrze ale nie czuł się w nich zbyt pewnie
-Jasne, ale weź jeszcze to- Willow podała mu skórzaną kurtkę, trochę na niego za dużą ale założył ją i uśmiechnął się do przyjaciółki
-No kochasiu słońce powoli zachodzi- Buffy stała w drzwiach- odprowadzę cie i poczekam aż twój książę z bajki się zjawi- na te słowa sama się roześmiała, Trochę ny zazdrościła. Angel nigdy nie wykazał takiej inicjatywy
-Dzięki. Giles nie czekaj na mnie- oboje wyszli. Xander trochę się denerwował to miała być jego pierwsza prawdziwa randka. Chociaż zdawał sobie sprawę że jest już za późno już się kochali i to nie raz, To było jednak inne. Bardziej normalne i tego właśnie chciał od początku.

Spike już miał zapalać ostatniego papierosa. Słońce zaszło 40 minut temu a Xandera nie było jeszcze widać. Aż do teraz. Wyglądał wspaniale ale nie był sam towarzyszyła mu Pogromczyni a Spike zastanawiał się przez chwilę czy nie powinien jej zabić tak dla pewności.
-Spike- Xander stanął przed niem rumieniąc się niewinnie- Prawie cię nie poznałem- Wampir miał na sobie błękitny sweter i czarne spodnie
-Za to ty wyglądasz wspaniale- Spike pocałował go w policzek i ujął delikatnie za rękę- Idziemy?
-Tak- Xander odwrócił się by pożegnać przyjaciółkę ale już jej nie było
-Nie martw się miłość- Spike dziś postanowił być ostrożny- Zaopiekuję się tobą
-Gdzie idziemy?- Chłopak nagle stracił ochotę na niespodzianki
-Wszystko w swoim czasie- wampir uśmiechnął się tajemniczo i prowadził kochanka w stronę miasta.