Xander
Wybacz, że tak długo się nie odzywałam ale tu tyle się dzieje.
Angel podobno wyjechał. Buffy miała od niego wieści ale już nie czeka. Teraz zaczęła się umawiać z łowcą Deanem Winchesterem i jest dużo szczęśliwsza niż wcześniej.
Joyce w końcu mniej się o nią boi ona i Dawn zaczęły uczestniczyć w spotkaniach. Oz gra coraz więcej ale za każdym razem gdy moi rodzice wyjeżdżają nocuje u niego i jest nam razem coraz lepiej.
Giles i Gabriel nadal są parą i chyba myślą coś o adopcji ale dobrze robi to jednemu i drugiemu.
A i Larry zaczął nam coraz częściej pomagać.
Nikt cię tu nie zapomniał i często rozmawiamy. Xan nawet nie wiesz ilu ludziom pomogłeś i jak wiele, żyć zmieniłeś.
Uważajcie tam na siebie i daj w końcu znać już prawie pół roku nie dawałeś znaku życia.
Wpadnij kiedyś jak obiecałeś.
Willow
Will
U nas wszystko dobrze. Jesteśmy właśnie w Brazylii. Chociaż w Anglii i Niemczech wcale tak łatwo nie było. Spike uparł się, że znajdzie jakiegoś czarownika który pomoże mu chodzić za dnia. Pilnuje mnie teraz na każdym kroku.
Ale jak przyjemnie jest iść z nim na plaże i widzieć te pożądliwe spojrzenia.... On oczywiście odczuwa to inaczej i nie będę ci mówić ile razy później przykuwał do łóżka... nie ważne.
Wrócimy na pewno tylko że jeszcze nie teraz. Tyle miejsc chcemy odwiedzić. Will przekaż im wszystkim pozdrowienia i podziękuj.
Daliście mi wszyscy tak wiele i powiedz im żeby się nie martwili jest mi dobrze.
Xan.
-Wszystko dobrze?- Spike stanął w drzwiach łazienki obserwując go z troską wypisaną na twarzy
-Idealnie- wstał z podłogi, podszedł do niego i przytulił się- nie mogłem marzyć o lepszym życiu- pocałował go
-To jeszcze nic miłości- wziął go na ręce i zaniósł do sypialni- dopiero zaczynamy
KONIEC
Dziękuję wszystkim którzy byli z tym opowiadaniem odpoczątku. Było inne ale mam nadzieje, że przyjęło się tak samo dobrze jak te o Harrym Potterze. Dziękuję za wszystkie komentarze które bardzo mi pomogły bo sama nie wiedzałam czy dobrze robie pisząc coś tak odmiennego. Mam nadzieje że Xander i Spike zostaną w waszej pamięci.
czwartek, 7 lutego 2013
wtorek, 5 lutego 2013
Rozdział 49
Święta były dla nich słodko-gorzkim wydarzeniem.
Przyjaciele niezbyt dobrze przyjęli wiadomość o ich wyjeździe. Ale każdy z nich w jakimś stopniu to rozumiał.
Angel do tej pory był nie uchwytny. Wiadomo było tylko, że żyje i zdania na ten temat były mocno podzielone. Buffy jednak z dnia na dzień czuła się lepiej i skupiła się całkiem na zakupach i patrolach.
Za to Xander już pierwszego poranka po powrocie do domu przeżył szok gdy zajrzał do łazienki bo zastał tam zadowolonego z siebie doktora Rive który jak gdyby nigdy nic siedział w wannie.
To oczywiście go ucieszyło, bo miał wyrzuty sumienia z powodu zostawienia Gilesa samego ale w tych okolicznościach odetchnął z ulga. Niestety Spike nie podzielał jego entuzjazmu i na każdym kroku warczał na nowego domownika i nie wypuszczał chłopaka z objęć. Bo prawda była taka. że mimo wszystko coś go ciągnęło do Gabriela ale może to tylko przynależność do tej samej rasy i wciąż jeszcze tęsknota za rodziną.
W świąteczny poranek wampir obudził się pierwszy i z uśmiechem obserwował przytulonego do niego ukochanego. Chłopak wyglądał pięknie ale też na jego twarzy widać było zmęczenie. Wczorajszej nocy okropnie go wymęczył ale co innego miał zrobić. Już prawie nie wychodził. To że ten wyleniały kocur był z Obserwatorem nie znaczyło że wciąż jeszcze patrzył na jego zwierzaczka z tym samym pożądaniem jak na początku i zdawał sobie też sprawy że coś ich do siebie ciągnie. A na to nie zamierzał pozwolić. Wciąż jeszcze zastanawiał się jak mógł przeżyć ponad 100 lat nie znając go i nie zamierzał dowiadywać się jak okropne było by jego życie bez niego.
-Rób tak dalej- Xander przysunął się do niego i uśmiechnął nie otwierając oczu. Spike leniwie głaskał go po plecach
-Z przyjemnością miłości- odwzajemnił uśmiech i już miał zmienić ich pozycję tak by mógł wsunąć się w gorące ciało gdy drzwi otworzyły się z trzaskiem i stanął w nich Riva wymachując zadowolony ogonem. On wolał ukazywać się w swojej prawdziwej postaci gdy nie ma w pobliżu ludzi postronnych
-To wy jeszcze w łóżku?- Zapytał wesoło całkiem ignorując warknięcia wampira- Xan znalazłem to o co mnie prosiłeś. Jeśli chcesz....
-Dość- Spike podniósł się i stanął kilka milimetrów przed nim. Był całkiem nagi i blokował mu widok na łóżko mimo, że Xander był dobrze przykryty- lepiej trzymaj się swojego Obserwatora...
-Spike- chłopak przytulił się do jego pleców. Na szczęście owinął się prześcieradłem- Gabriel ma dla mnie tylko kilka książek których nie miał Rupert- westchnął- to ważne
-A ja nie jestem ważny- odwrócił się do niego i musnął wargami bliznę na szyi co sprawiło że Xander zadrżał
-Będę za godzinę- powiedział do mężczyzny ale on już wychodził. Wiedział że chłopaka wciąż jeszcze marcuje i że wampir trzyma go niesamowicie krótko. Trochę szkoda ale Rupert jak na człowieka był wspaniałym kochankiem i kompanem. Może nawet powoli zaczął go kochać.
-Xan- Spike zobaczył chłopaka nagle na kolanach. Ten jednak zdawał się go wcale nie słyszeć bo już wysunął język by dotknąć jego twardej erekcji. Nie spuszczał też z niego wzroku a jego brązowe oczy patrzyły teraz na wampira tak niewinnie i z uwielbieniem że aż zrobiło mu się gorąco. Syknął głośno gdy jego nabrzmiały członek znalazł się cały w ciepłych ustach ukochanego. Xander nie tracił czasu. Od razu zaczął ssać mocniej i szybciej. Jemu nie pozostało nic innego tylko wsunąć dłonie w jego miękkie coraz dłuższe włosy i cieszyć się tym uczuciem. Wiedział że to nie potrwa długo. Chłopak na prawdę wiedział co robi.
Nagle gdy był już całkiem blisko otworzył oczy bo na kilka sekund ciepłe usta i zwinny język gdzieś zniknęły a na ich miejsce pojawiło się coś ciaśniejszego. Przed oczami miał wygięte ciało ukochanego. A jego członek znajdował się w dziurce już go połowy. Spike złapał biodra kochanka i jednym pchnięciem znalazł się cały w środku. Nie dał mu czasu na przyzwyczajenie się tylko od razu zaczął się poruszać. Może wolniej niż zwykle ale jęki Xandera zdradzały jak bardzo jest mu dobrze. Kilka chwil później warknął głośno i doszedł a chłopak opadł na miękki dywan robiąc to samo
-Kocham cię- Spike pocałował go namiętnie
-I ja ciebie- odpowiedział wtulając się w niego- Przyjdą dziś po południu
-Wiem i w końcu się stąd wyrwiemy- wampir nie mógł się doczekać wyjazdu. Cieszył się że Xander tak szybko się na niego zdecydował
-Tak- szepnął chłopak i już chrapał.
Xander stał z Willow w ramionach i nie mógł powstrzymać łez. Przyjaźnili się przecież od przedszkola
-Tylko nie zapomnij pisać i wpadaj czasem- upomniała go dziewczyna
-Oczywiście że będę pisał- nie wyobrażał sobie nic innego
-I uważajcie na siebie- Buffy też go obejmowała- Spike jak mu się coś stanie....
-Spokojna głowa Pogromco- uśmiechnął się do niej. I on nie krył wzruszenia. Polubił ich nawet ale już czas.
-Będzie nam was brakowało- Joyce polubiła wampira ale wiedziała że tak trzeba
-I przysyłajcie mi prezenty- na słowa Dawn wszyscy się roześmiali
-Pewnie że tak Przekąsko- Spike przytulił ją do siebie- Xan słońce już zaszło
-Tak- uśmiechnął się do niego i wziął do ręki torbę Rupert i Gabriel wcześniej spakowali do samochodu większość rzeczy. Chłopak pocałował wampira i raz jeszcze popatrzył na przyjaciół- Dbajcie o siebie i nie dajcie się zabić. My tu wrócimy- obiecał i wyszli z domu.
Teraz czekała ich całkiem inna nowa przygoda i nie mógł się doczekać by w końcu zobaczyć coś nowego. Zostawiał przyjaciół ale z drugiej strony czuł się lżejszy że wyjeżdża z Piekielnych Ust. Jego nic dobrego tu nie czeka ale inni mają przed sobą lepszą przyszłość
-Gotowy do podboju świata miłości?- Zapytał Spike gdy mijali tabliczkę z napisem Witamy w Sunnydale
-Jak najbardziej William- pocałował go w policzek i podgłośnił radio. Nie mieli przed sobą nic poza otwartą drogą.
Przyjaciele niezbyt dobrze przyjęli wiadomość o ich wyjeździe. Ale każdy z nich w jakimś stopniu to rozumiał.
Angel do tej pory był nie uchwytny. Wiadomo było tylko, że żyje i zdania na ten temat były mocno podzielone. Buffy jednak z dnia na dzień czuła się lepiej i skupiła się całkiem na zakupach i patrolach.
Za to Xander już pierwszego poranka po powrocie do domu przeżył szok gdy zajrzał do łazienki bo zastał tam zadowolonego z siebie doktora Rive który jak gdyby nigdy nic siedział w wannie.
To oczywiście go ucieszyło, bo miał wyrzuty sumienia z powodu zostawienia Gilesa samego ale w tych okolicznościach odetchnął z ulga. Niestety Spike nie podzielał jego entuzjazmu i na każdym kroku warczał na nowego domownika i nie wypuszczał chłopaka z objęć. Bo prawda była taka. że mimo wszystko coś go ciągnęło do Gabriela ale może to tylko przynależność do tej samej rasy i wciąż jeszcze tęsknota za rodziną.
W świąteczny poranek wampir obudził się pierwszy i z uśmiechem obserwował przytulonego do niego ukochanego. Chłopak wyglądał pięknie ale też na jego twarzy widać było zmęczenie. Wczorajszej nocy okropnie go wymęczył ale co innego miał zrobić. Już prawie nie wychodził. To że ten wyleniały kocur był z Obserwatorem nie znaczyło że wciąż jeszcze patrzył na jego zwierzaczka z tym samym pożądaniem jak na początku i zdawał sobie też sprawy że coś ich do siebie ciągnie. A na to nie zamierzał pozwolić. Wciąż jeszcze zastanawiał się jak mógł przeżyć ponad 100 lat nie znając go i nie zamierzał dowiadywać się jak okropne było by jego życie bez niego.
-Rób tak dalej- Xander przysunął się do niego i uśmiechnął nie otwierając oczu. Spike leniwie głaskał go po plecach
-Z przyjemnością miłości- odwzajemnił uśmiech i już miał zmienić ich pozycję tak by mógł wsunąć się w gorące ciało gdy drzwi otworzyły się z trzaskiem i stanął w nich Riva wymachując zadowolony ogonem. On wolał ukazywać się w swojej prawdziwej postaci gdy nie ma w pobliżu ludzi postronnych
-To wy jeszcze w łóżku?- Zapytał wesoło całkiem ignorując warknięcia wampira- Xan znalazłem to o co mnie prosiłeś. Jeśli chcesz....
-Dość- Spike podniósł się i stanął kilka milimetrów przed nim. Był całkiem nagi i blokował mu widok na łóżko mimo, że Xander był dobrze przykryty- lepiej trzymaj się swojego Obserwatora...
-Spike- chłopak przytulił się do jego pleców. Na szczęście owinął się prześcieradłem- Gabriel ma dla mnie tylko kilka książek których nie miał Rupert- westchnął- to ważne
-A ja nie jestem ważny- odwrócił się do niego i musnął wargami bliznę na szyi co sprawiło że Xander zadrżał
-Będę za godzinę- powiedział do mężczyzny ale on już wychodził. Wiedział że chłopaka wciąż jeszcze marcuje i że wampir trzyma go niesamowicie krótko. Trochę szkoda ale Rupert jak na człowieka był wspaniałym kochankiem i kompanem. Może nawet powoli zaczął go kochać.
-Xan- Spike zobaczył chłopaka nagle na kolanach. Ten jednak zdawał się go wcale nie słyszeć bo już wysunął język by dotknąć jego twardej erekcji. Nie spuszczał też z niego wzroku a jego brązowe oczy patrzyły teraz na wampira tak niewinnie i z uwielbieniem że aż zrobiło mu się gorąco. Syknął głośno gdy jego nabrzmiały członek znalazł się cały w ciepłych ustach ukochanego. Xander nie tracił czasu. Od razu zaczął ssać mocniej i szybciej. Jemu nie pozostało nic innego tylko wsunąć dłonie w jego miękkie coraz dłuższe włosy i cieszyć się tym uczuciem. Wiedział że to nie potrwa długo. Chłopak na prawdę wiedział co robi.
Nagle gdy był już całkiem blisko otworzył oczy bo na kilka sekund ciepłe usta i zwinny język gdzieś zniknęły a na ich miejsce pojawiło się coś ciaśniejszego. Przed oczami miał wygięte ciało ukochanego. A jego członek znajdował się w dziurce już go połowy. Spike złapał biodra kochanka i jednym pchnięciem znalazł się cały w środku. Nie dał mu czasu na przyzwyczajenie się tylko od razu zaczął się poruszać. Może wolniej niż zwykle ale jęki Xandera zdradzały jak bardzo jest mu dobrze. Kilka chwil później warknął głośno i doszedł a chłopak opadł na miękki dywan robiąc to samo
-Kocham cię- Spike pocałował go namiętnie
-I ja ciebie- odpowiedział wtulając się w niego- Przyjdą dziś po południu
-Wiem i w końcu się stąd wyrwiemy- wampir nie mógł się doczekać wyjazdu. Cieszył się że Xander tak szybko się na niego zdecydował
-Tak- szepnął chłopak i już chrapał.
Xander stał z Willow w ramionach i nie mógł powstrzymać łez. Przyjaźnili się przecież od przedszkola
-Tylko nie zapomnij pisać i wpadaj czasem- upomniała go dziewczyna
-Oczywiście że będę pisał- nie wyobrażał sobie nic innego
-I uważajcie na siebie- Buffy też go obejmowała- Spike jak mu się coś stanie....
-Spokojna głowa Pogromco- uśmiechnął się do niej. I on nie krył wzruszenia. Polubił ich nawet ale już czas.
-Będzie nam was brakowało- Joyce polubiła wampira ale wiedziała że tak trzeba
-I przysyłajcie mi prezenty- na słowa Dawn wszyscy się roześmiali
-Pewnie że tak Przekąsko- Spike przytulił ją do siebie- Xan słońce już zaszło
-Tak- uśmiechnął się do niego i wziął do ręki torbę Rupert i Gabriel wcześniej spakowali do samochodu większość rzeczy. Chłopak pocałował wampira i raz jeszcze popatrzył na przyjaciół- Dbajcie o siebie i nie dajcie się zabić. My tu wrócimy- obiecał i wyszli z domu.
Teraz czekała ich całkiem inna nowa przygoda i nie mógł się doczekać by w końcu zobaczyć coś nowego. Zostawiał przyjaciół ale z drugiej strony czuł się lżejszy że wyjeżdża z Piekielnych Ust. Jego nic dobrego tu nie czeka ale inni mają przed sobą lepszą przyszłość
-Gotowy do podboju świata miłości?- Zapytał Spike gdy mijali tabliczkę z napisem Witamy w Sunnydale
-Jak najbardziej William- pocałował go w policzek i podgłośnił radio. Nie mieli przed sobą nic poza otwartą drogą.
środa, 30 stycznia 2013
Rozdział 48*
Mieli szczęście bo w domu nikogo nie było.
Xander nawet przez krótką chwilę zastanawiał się gdzie jest Giles... w każdym razie próbował się zastanawiać bo gdy tylko przekroczyli próg sypialni Spike zaczął zasypywać go delikatnymi pocałunkami i sam nie zorientował się nawet gdy stał przed wampirem tylko w spodniach.
Mężczyźnie drżały ręce i bardzo chciał się pospieszyć ale obiecał że tego nie zrobi. Sam wciąż jeszcze był całkiem ubrany. Zdążył tylko zrzucić gdzieś swój płaszcz. Zachowanie kochanka trochę go dziwiło. Bo ten stał spokojnie i tylko z lekkim uśmiechem przyjmował pieszczoty
-Miłości...- zaczął dość niepewnie- Xan...
-Wszystko dobrze- przytulił się do niego i w końcu fala pożądania uderzyła go z taką mocą jak jeszcze nigdy. Zadrżał.
-Jesteś pewny?- Wampir źle odczytał jego intencje ale tylko przez kilka sekund bo i do jego nosa dostał się ten słodki zapach. Z trudem powstrzymał się przed pokazaniem kłów. Za to popchnął ukochanego na łóżko i z nadludzką szybkością. Tak samo też pozbawił go spodni. Chłopak jęknął gdy poczuł zimny język na swoim gorącym członku
-Nie krepuj się- wymruczał wampir wsuwając całą erekcje do ust. Na ten wieczór zaplanował coś specjalnego. Xander nie może się go bać. Bardzo powoli teraz pieścił go ustami uśmiechając się za każdym razem gdy biodra chłopaka wyrywały się w górę. Ale musiał go pomęczyć. Mimo że jemu w ciasnych spodniach robiło się coraz bardziej nie wygodnie. Wysunął członek kochanka powoli nie przestając jednak masować go językiem i znów szybko zanurzył go sobie w ustach ściskając przy tym jadra chłopaka w taki sposób że ten od razu doszedł z przeciągłym krzykiem. Spike zadowolony z siebie zaczął całować go po brzuchu później po klatce piersiowej aż w końcu zetknął usta z plastrem który chłopak wciąż nosił w miejscu ugryzienia. Xander oprzytomniał już trochę i spojrzał na kochanka. Wiedział o co chodzi dlatego powoli podniósł rękę i powoli ostrożnie ściągnął opatrunek. Spike popatrzył mu w oczy i dopiero gdy ten kiwnął głową przyłożył usta do powoli zabliźniającej się rany. Żadne słowa potrzebne. Ta chwila była niemal magiczna. Wampir wiedział że mimo krzywdy jaką wyrządził ukochanemu ta blizna znaczyła coś więcej. Proces się zaczął. I obaj o tym wiedzieli.
Spike poczuł ciepłe dłonie Xandera powoli wsuwały się pod jego ubranie. Uśmiechnął się i pocałował go czule po czym położył się wygodnie obok rozpinając spodnie
-Hej- chłopak roześmiał się widząc co robi jego kochanek- to znaczy że ja muszę wszystko robić?
-Chciałeś mieć kontrolę tak- Spike uniósł brew- Więc ci ją daje- Xander nic już nie powiedział tylko zaczął go rozbierać szybciej. On znów był twardy a wampir nie skarżył się na własną bolącą niemal już purpurową erekcje.
Spike był nagi po kilku sekundach i chłopak usiadł mu na biodrach. Nie pochylił się jednak by go pocałować tylko bardzo ostrożnie wsunął członek kochanka w swoje nie przygotowane ciało. Wampir momentalnie zesztywniał. Zakręciło mu się w głowie ale czy to był powód żeby bardziej go ranić
-Miłości...
-Ciii- Xander uciszył go tym razem całując delikatnie- Mam kontrolę prawda?- Zamknął oczy i zsunął się w dół biorąc go w siebie. Obaj krzyknęli. Spike położył ręce na biodrach ukochanego i gdy ten w końcu otworzył oczy dając mu znak że wszystko jest w porządku zaczął się w nim poruszać powoli i bardzo ostrożnie. Chłopak pojękiwał cicho z każdym ruchem. Było mu cudownie. A to że wampir mimo wszystko się nie spieszył było bardzo podniecające. W końcu on sam też na próbę zaczął poruszać biodrami i znaleźli wspólny rytm. Spike poruszał się coraz szybciej za każdym razem uderzając w prostatę kochanka wywołując jeszcze głośniejsze jęki. Xander pochylił się i złączył ich usta w pełnym pasji pocałunku i nagle jego ciało przeszedł dreszcz tak gwałtowny że niemal stracił przytomność i poczuł że dochodzi. Wampir żeby go nie ugryźć zacisnął powieki w tej samej sekundzie gdy wystrzelił w ciało ukochanego.
-Kocham cię- wyszeptał chłopak wtulając się w niego. Strach całkiem mu minął
-I ja ciebie- pocałował go w czubek głowy- więc wyjazd?
-Tak chcę zobaczyć śnieg...mamy w końcu zimę- uśmiechnął się do niego
-Co tylko chcesz- Spike był głodny. Przecież przez kilka ostatnich dni prawie się nie żywił. Nie chciał jednak tracić tego błogiego uczucia które zalewało jego ciało i przerywać tego wspaniałego wytęsknionego momentu gdy miał chłopaka w ramionach.
Jednak to Xander nagle wstał i wampir popatrzył na niego zdziwiony
-Przecież nawet ja słyszę że burczy ci w brzuchu- pocałował go jeszcze i niemal wybiegł z pokoju. Nie minęło kilka minut a wrócił z dwoma parującymi kubkami.
-Dziękuję- Spike uśmiechnął się do niego i przyjął gorącą krew
-Nie musisz głodować.... przecież wiem kim jesteś- tym razem cmoknął go w nos jak sam wiele razy był całowany- ale ty jesteś teraz słodki- chłopak roześmiał się nagle
-Oj! Nie pozwalaj sobie!- Wampir zrobił obrażoną miną- Nie słodki tylko niesamowicie sexowny- odstawił puste naczynie- za to ty nadajesz się idealnie do schrupania cały oblany gorącą czekoladą- wziął go za rękę i pociągnął ku sobie nie zważając na to że na prawdę chłopak cały się obrdził
-No wiesz- oburzył się sztucznie Xander kładąc się na posłaniu
-I teraz muszę cię umyć zwierzaczku- Spike uśmiechnął się do niego i zaczął powoli błądzić językiem wszędzie tam gdzie chłopak miał łaskotki nie zważając na błagania kochanka by przestał.
Xander nawet przez krótką chwilę zastanawiał się gdzie jest Giles... w każdym razie próbował się zastanawiać bo gdy tylko przekroczyli próg sypialni Spike zaczął zasypywać go delikatnymi pocałunkami i sam nie zorientował się nawet gdy stał przed wampirem tylko w spodniach.
Mężczyźnie drżały ręce i bardzo chciał się pospieszyć ale obiecał że tego nie zrobi. Sam wciąż jeszcze był całkiem ubrany. Zdążył tylko zrzucić gdzieś swój płaszcz. Zachowanie kochanka trochę go dziwiło. Bo ten stał spokojnie i tylko z lekkim uśmiechem przyjmował pieszczoty
-Miłości...- zaczął dość niepewnie- Xan...
-Wszystko dobrze- przytulił się do niego i w końcu fala pożądania uderzyła go z taką mocą jak jeszcze nigdy. Zadrżał.
-Jesteś pewny?- Wampir źle odczytał jego intencje ale tylko przez kilka sekund bo i do jego nosa dostał się ten słodki zapach. Z trudem powstrzymał się przed pokazaniem kłów. Za to popchnął ukochanego na łóżko i z nadludzką szybkością. Tak samo też pozbawił go spodni. Chłopak jęknął gdy poczuł zimny język na swoim gorącym członku
-Nie krepuj się- wymruczał wampir wsuwając całą erekcje do ust. Na ten wieczór zaplanował coś specjalnego. Xander nie może się go bać. Bardzo powoli teraz pieścił go ustami uśmiechając się za każdym razem gdy biodra chłopaka wyrywały się w górę. Ale musiał go pomęczyć. Mimo że jemu w ciasnych spodniach robiło się coraz bardziej nie wygodnie. Wysunął członek kochanka powoli nie przestając jednak masować go językiem i znów szybko zanurzył go sobie w ustach ściskając przy tym jadra chłopaka w taki sposób że ten od razu doszedł z przeciągłym krzykiem. Spike zadowolony z siebie zaczął całować go po brzuchu później po klatce piersiowej aż w końcu zetknął usta z plastrem który chłopak wciąż nosił w miejscu ugryzienia. Xander oprzytomniał już trochę i spojrzał na kochanka. Wiedział o co chodzi dlatego powoli podniósł rękę i powoli ostrożnie ściągnął opatrunek. Spike popatrzył mu w oczy i dopiero gdy ten kiwnął głową przyłożył usta do powoli zabliźniającej się rany. Żadne słowa potrzebne. Ta chwila była niemal magiczna. Wampir wiedział że mimo krzywdy jaką wyrządził ukochanemu ta blizna znaczyła coś więcej. Proces się zaczął. I obaj o tym wiedzieli.
Spike poczuł ciepłe dłonie Xandera powoli wsuwały się pod jego ubranie. Uśmiechnął się i pocałował go czule po czym położył się wygodnie obok rozpinając spodnie
-Hej- chłopak roześmiał się widząc co robi jego kochanek- to znaczy że ja muszę wszystko robić?
-Chciałeś mieć kontrolę tak- Spike uniósł brew- Więc ci ją daje- Xander nic już nie powiedział tylko zaczął go rozbierać szybciej. On znów był twardy a wampir nie skarżył się na własną bolącą niemal już purpurową erekcje.
Spike był nagi po kilku sekundach i chłopak usiadł mu na biodrach. Nie pochylił się jednak by go pocałować tylko bardzo ostrożnie wsunął członek kochanka w swoje nie przygotowane ciało. Wampir momentalnie zesztywniał. Zakręciło mu się w głowie ale czy to był powód żeby bardziej go ranić
-Miłości...
-Ciii- Xander uciszył go tym razem całując delikatnie- Mam kontrolę prawda?- Zamknął oczy i zsunął się w dół biorąc go w siebie. Obaj krzyknęli. Spike położył ręce na biodrach ukochanego i gdy ten w końcu otworzył oczy dając mu znak że wszystko jest w porządku zaczął się w nim poruszać powoli i bardzo ostrożnie. Chłopak pojękiwał cicho z każdym ruchem. Było mu cudownie. A to że wampir mimo wszystko się nie spieszył było bardzo podniecające. W końcu on sam też na próbę zaczął poruszać biodrami i znaleźli wspólny rytm. Spike poruszał się coraz szybciej za każdym razem uderzając w prostatę kochanka wywołując jeszcze głośniejsze jęki. Xander pochylił się i złączył ich usta w pełnym pasji pocałunku i nagle jego ciało przeszedł dreszcz tak gwałtowny że niemal stracił przytomność i poczuł że dochodzi. Wampir żeby go nie ugryźć zacisnął powieki w tej samej sekundzie gdy wystrzelił w ciało ukochanego.
-Kocham cię- wyszeptał chłopak wtulając się w niego. Strach całkiem mu minął
-I ja ciebie- pocałował go w czubek głowy- więc wyjazd?
-Tak chcę zobaczyć śnieg...mamy w końcu zimę- uśmiechnął się do niego
-Co tylko chcesz- Spike był głodny. Przecież przez kilka ostatnich dni prawie się nie żywił. Nie chciał jednak tracić tego błogiego uczucia które zalewało jego ciało i przerywać tego wspaniałego wytęsknionego momentu gdy miał chłopaka w ramionach.
Jednak to Xander nagle wstał i wampir popatrzył na niego zdziwiony
-Przecież nawet ja słyszę że burczy ci w brzuchu- pocałował go jeszcze i niemal wybiegł z pokoju. Nie minęło kilka minut a wrócił z dwoma parującymi kubkami.
-Dziękuję- Spike uśmiechnął się do niego i przyjął gorącą krew
-Nie musisz głodować.... przecież wiem kim jesteś- tym razem cmoknął go w nos jak sam wiele razy był całowany- ale ty jesteś teraz słodki- chłopak roześmiał się nagle
-Oj! Nie pozwalaj sobie!- Wampir zrobił obrażoną miną- Nie słodki tylko niesamowicie sexowny- odstawił puste naczynie- za to ty nadajesz się idealnie do schrupania cały oblany gorącą czekoladą- wziął go za rękę i pociągnął ku sobie nie zważając na to że na prawdę chłopak cały się obrdził
-No wiesz- oburzył się sztucznie Xander kładąc się na posłaniu
-I teraz muszę cię umyć zwierzaczku- Spike uśmiechnął się do niego i zaczął powoli błądzić językiem wszędzie tam gdzie chłopak miał łaskotki nie zważając na błagania kochanka by przestał.
poniedziałek, 28 stycznia 2013
Rozdział 47
Następnego dnia Xander miał już serdecznie dość bezczynnego siedzenia w szpitalu.
Mimo że Riva odpuścił to wciąż jeszcze dziwnie się czuł w jego obecności. Nikt też nie miał czasu odwiedzić go aż do popołudnia. I pierwszy zjawił się Giles
-Znaleźliście go?- Zapytał zanim jeszcze się ze sobę przyeitali
-Nie...- westchnął mężczyzna- Buffy jest zdruzgotana ale jak ty się czujesz?
-Dobrze- uśmiechnął się i usiadł- Ja wczoraj postanowiłem... Giles po świętach ja i Spike wyjeżdżamy
-Na stałe?- Rupert wiedział że prędzej czy później do tego dojdzie ale nie do końca był przygotowany na tak wcześnie. Był dla niego jak syn. On sam już dawno przegapił swoją szansę
-Nie wiem. Nic mu jeszcze nie mówiłem
-Na pewno się ucieszy- drzwi się otworzyły i wszedł Riva
-Czy ci się naprzykrza?- Spojrzał groźnie na Gilesa
-Wcale- Xander roześmiał się- To mój... powiedzmy przyszywany tata poznałeś go wczoraj
-Wiesz wczoraj...- zaczął doktor- W każdym razie możesz zadzwonić do swojego wampira dziś o zachodzi słońca wychodzisz
-Ale...- Zaczął nie był jeszcze gotowy na sam na sam z kochankiem
-Sam mu powiem- Rupert wstał. Czuł wibracje od drugiego mężczyzny i nie do końca wiedział co z tym zrobić. Był bi ale tyle czasu sam
-No dobrze- Xander rozpoznał co się dzieje i uśmiechnął się- Ale nie mów nikomu innemu. Mamy jeszcze dużo spraw do omówienia
-O...oczywiście-atmosfera w pokoju stała się gęsta. Chłopak zamknął oczy by nie wybuchnąć śmiechem a gdy je otworzył był już sam.
Wieczorem Spike stał przed szpitalem cały w nerwach. W dzień czuł się chory i tylko dzięki Willow nie spił się do nieprzytomności. Tęsknił za ukochanym ale bał się zobaczyć strachu w jego oczach. Tego już by chyba nie zniósł.
I w końcu go zobaczył
-Xan!- Skoczył ku niemu modląc się żeby się nie odsunął
-O jesteś- uśmiechnął się chłopak ale nie poruszył się wcale
-Zawsze- zmiękł na chwile- Co teraz?
-Pizza tam za rogiem- wskazał w nieokreślonym kierunku. Wampir zaczął robić się coraz bardziej smutny. Xander nie chciał przebywać z nim sam na sam
-Jeśli tego chcesz- uśmiechnął się i zaczął powoli iść
-Zaczekaj- chłopa złapał go za rękę-Ja wiem że.... po prostu musimy porozmawiać a jestem głodny...
-Miłości- mężczyzna odwrócił się do niego- nie musisz się usprawiedliwiać- zbliżył się jeszcze i musnął wargami jego policzek. Miał wielką ochotę dotknąć blizny na szyi ukochanego ale było jeszcze za wcześnie
-Kocham cię- Xander zarzucił mu ręce na szyję- i dlatego musimy porozmawiać- szepnął mu do ucha
-Powiedz- Spike z jakiegoś powodu zaczął się obawiać
-Nie ma pusty żołądek- i chłopak puścił się biegiem śmiejąc w końcu wesoło
-Dopadnę cię zwierzaczku- zaczął mu się odgrażać ale dał też wygrać
-Miłości...- Spike odezwał się po dobrych dwóch minutach- Jesteś pewny?
-To miasto prędzej czy później nas zabije- wziął kolejny kawałek pizzy ale nie spuszczał wzroku z wampira- myślałem że się ucieszysz- zrobiło mu się też trochę przykro
-Oczywiście że tak Xan- wziął go za rękę i ucałował- tylko że czemu teraz?
-Czy ty możesz się po prostu cieszyć?!- Teraz chłopak był zirytowany i to poważnie- Robię to dla nas rezygnuje z mojego.... nie ważne- popatrzył w okno
-Robię to wszystko źle- wampir westchnął i wstał z krzesła tylko po to by uklęknąć przed ukochanym- chcę z tobą wyjechać choćby i dziś ale nie chcę żebyś się poświęcał. Proszę...
-Nie robię tego- Xander w końcu na niego spojrzał i znów się uśmiechnął- obiecałeś pokazać mi świat i chcę go zobaczyć...a szkoła poczeka przecież obiecałeś mi że już się nie zestarzeje. Moi przyjaciele... będę tęsknił ale są telefony, samoloty.A to chcę zrobić dla nas...- Spike przyciągnął go do siebie i pocałował gwałtownie. Chłopakowi jakoś udało się nie zadrżeć
-Przepraszam- mężczyzna podniósł się ale i tym razie Xander go zatrzymał
-Nie boję się ciebie- użył mocy by patrzeć wampirowi w oczy wyraźnie wbrew jego woli- Ale nie oddam ci kontroli przez pewien czas nie mogę...
-Nie proszę o to- Spike już wyobrażał sobie co będą robić gdy wrócą do domu i bardzo mu się to podobało
-Dobrze- Xander uśmiechnął się do niego i wstał- chcę cię w środku- wyszeptał prosto do ucha zaskoczonego i podnieconego wampir. On sam przecież miał już dość przymusowej abstynencji jego okres godowy trwał jeszcze w najlepsze a dwa dni to bardzo długo. Za długo.
Spike gdy tylko usłyszał te słowa wziął ukochanego na ręce i nie zwracając uwagi zaskoczonych ludzi do okoła popędził co sił w nogach do domu. I on się stęsknił tak że ledwo potrafił się powstrzymać.
Mimo że Riva odpuścił to wciąż jeszcze dziwnie się czuł w jego obecności. Nikt też nie miał czasu odwiedzić go aż do popołudnia. I pierwszy zjawił się Giles
-Znaleźliście go?- Zapytał zanim jeszcze się ze sobę przyeitali
-Nie...- westchnął mężczyzna- Buffy jest zdruzgotana ale jak ty się czujesz?
-Dobrze- uśmiechnął się i usiadł- Ja wczoraj postanowiłem... Giles po świętach ja i Spike wyjeżdżamy
-Na stałe?- Rupert wiedział że prędzej czy później do tego dojdzie ale nie do końca był przygotowany na tak wcześnie. Był dla niego jak syn. On sam już dawno przegapił swoją szansę
-Nie wiem. Nic mu jeszcze nie mówiłem
-Na pewno się ucieszy- drzwi się otworzyły i wszedł Riva
-Czy ci się naprzykrza?- Spojrzał groźnie na Gilesa
-Wcale- Xander roześmiał się- To mój... powiedzmy przyszywany tata poznałeś go wczoraj
-Wiesz wczoraj...- zaczął doktor- W każdym razie możesz zadzwonić do swojego wampira dziś o zachodzi słońca wychodzisz
-Ale...- Zaczął nie był jeszcze gotowy na sam na sam z kochankiem
-Sam mu powiem- Rupert wstał. Czuł wibracje od drugiego mężczyzny i nie do końca wiedział co z tym zrobić. Był bi ale tyle czasu sam
-No dobrze- Xander rozpoznał co się dzieje i uśmiechnął się- Ale nie mów nikomu innemu. Mamy jeszcze dużo spraw do omówienia
-O...oczywiście-atmosfera w pokoju stała się gęsta. Chłopak zamknął oczy by nie wybuchnąć śmiechem a gdy je otworzył był już sam.
Wieczorem Spike stał przed szpitalem cały w nerwach. W dzień czuł się chory i tylko dzięki Willow nie spił się do nieprzytomności. Tęsknił za ukochanym ale bał się zobaczyć strachu w jego oczach. Tego już by chyba nie zniósł.
I w końcu go zobaczył
-Xan!- Skoczył ku niemu modląc się żeby się nie odsunął
-O jesteś- uśmiechnął się chłopak ale nie poruszył się wcale
-Zawsze- zmiękł na chwile- Co teraz?
-Pizza tam za rogiem- wskazał w nieokreślonym kierunku. Wampir zaczął robić się coraz bardziej smutny. Xander nie chciał przebywać z nim sam na sam
-Jeśli tego chcesz- uśmiechnął się i zaczął powoli iść
-Zaczekaj- chłopa złapał go za rękę-Ja wiem że.... po prostu musimy porozmawiać a jestem głodny...
-Miłości- mężczyzna odwrócił się do niego- nie musisz się usprawiedliwiać- zbliżył się jeszcze i musnął wargami jego policzek. Miał wielką ochotę dotknąć blizny na szyi ukochanego ale było jeszcze za wcześnie
-Kocham cię- Xander zarzucił mu ręce na szyję- i dlatego musimy porozmawiać- szepnął mu do ucha
-Powiedz- Spike z jakiegoś powodu zaczął się obawiać
-Nie ma pusty żołądek- i chłopak puścił się biegiem śmiejąc w końcu wesoło
-Dopadnę cię zwierzaczku- zaczął mu się odgrażać ale dał też wygrać
-Miłości...- Spike odezwał się po dobrych dwóch minutach- Jesteś pewny?
-To miasto prędzej czy później nas zabije- wziął kolejny kawałek pizzy ale nie spuszczał wzroku z wampira- myślałem że się ucieszysz- zrobiło mu się też trochę przykro
-Oczywiście że tak Xan- wziął go za rękę i ucałował- tylko że czemu teraz?
-Czy ty możesz się po prostu cieszyć?!- Teraz chłopak był zirytowany i to poważnie- Robię to dla nas rezygnuje z mojego.... nie ważne- popatrzył w okno
-Robię to wszystko źle- wampir westchnął i wstał z krzesła tylko po to by uklęknąć przed ukochanym- chcę z tobą wyjechać choćby i dziś ale nie chcę żebyś się poświęcał. Proszę...
-Nie robię tego- Xander w końcu na niego spojrzał i znów się uśmiechnął- obiecałeś pokazać mi świat i chcę go zobaczyć...a szkoła poczeka przecież obiecałeś mi że już się nie zestarzeje. Moi przyjaciele... będę tęsknił ale są telefony, samoloty.A to chcę zrobić dla nas...- Spike przyciągnął go do siebie i pocałował gwałtownie. Chłopakowi jakoś udało się nie zadrżeć
-Przepraszam- mężczyzna podniósł się ale i tym razie Xander go zatrzymał
-Nie boję się ciebie- użył mocy by patrzeć wampirowi w oczy wyraźnie wbrew jego woli- Ale nie oddam ci kontroli przez pewien czas nie mogę...
-Nie proszę o to- Spike już wyobrażał sobie co będą robić gdy wrócą do domu i bardzo mu się to podobało
-Dobrze- Xander uśmiechnął się do niego i wstał- chcę cię w środku- wyszeptał prosto do ucha zaskoczonego i podnieconego wampir. On sam przecież miał już dość przymusowej abstynencji jego okres godowy trwał jeszcze w najlepsze a dwa dni to bardzo długo. Za długo.
Spike gdy tylko usłyszał te słowa wziął ukochanego na ręce i nie zwracając uwagi zaskoczonych ludzi do okoła popędził co sił w nogach do domu. I on się stęsknił tak że ledwo potrafił się powstrzymać.
czwartek, 24 stycznia 2013
Rozdział 46
Spike czekał do zmroku aby znów wedrzeć się na teren szpitala tym razem nie zauważony przez nikogo.
Miał jakieś bardzo dziwene przeczucie.
Nie miał prob|emu z dotarciem do sali ale zatrzymał się tuż przy drzwiach. Ktoś był z Xanderem i to wcale mu się nie podobało.
Godzinę wcześniej Xander usłyszał ciche otwieranie drzwi i ktoś wszedł do środka. Nie podobało mu się to co zobaczył. Do pokoju wszedł uśmiechnięty od ucha do ucha doktor Riva
-I ja u ciebie kociaku?- Bez pośpiechu zbliżył się do łóżka
-Nie nazywaj mnie tak- chłopak nie miał nastroju do żartów
-Przecież tym właśnie jesteś- dotknął jego policzka-ty też to czujesz prawda?- Xander przełknął ślinkę, bo mężczyzna miał rację teraz sam na sobie czuł działanie własnych mocy i robiło mu się coraz bardziej gorąco
-Ty to robisz- odburknął odwracając wzrok do ściany
-Może ale sam pomyśl...- teraz jego usta znalazły się przy jego uchu- mogę dać ci coś czego on nie może...
-Dziękuję obejdzie się- chłopak bardzo chciał wstać ale utrata krwi wciąż jeszcze go osłabiała
-Teraz jesteś młody i tak myślisz ale wcześniej czy później zatęsknisz za rodziną a on nie jest w stanie ci jej dać w końcu będziesz z nim bardzo nieszczęśliwy
-Spike mnie kocha! - Teraz Xander był już po prostu zły- i zrobi wszystko żebym był szczęśliwy
-A teraz jesteś szczęśliwy?- I Riva zaczął się irytować- Z rozszarpanym gardłem słaby i skołowany- Xander otworzył szerzej oczy- Tak wiem że to on... mamy dobry węch a żadnego innego wampira na tobie nie czuje
-To był wypadek... ja... moja wina- chłopakowi chciało się płakać
-O czyżby- mężczyzna już siedział obok i objął go a ten nie walczył z tym jakoś nie miał siły- Powiem ci jak było- zmusił Xandera by na niego patrzył- Bawiliście się bardzo dobrze i stracił kontrolę. Najpierw bardo ci się to podobało.. to potrafi być intymne nawet bardzo... i on w końcu nie chciał przestać mimo że prosiłeś. Krzyczałeś. Wyrywałeś się. Płakałeś.
-Nie!!- Teraz dla chłopaka było już za wiele- Był zraniony a ja chciałem mu pomóc...
-I tak właśnie ci się odpłacił. Nie jestem przeciwko wampirom... nie jestem żądny zemsty ale moja siostra była związana z jednym zabił ją w podobny sposób
-Przykro mi- Xander trochę się- Ale Spike nigdy nie...
-Nie przekonam cię teraz- westchnął i raz jeszcze wziął go w ramiona- po prostu to przemyśl... taki młody śliczny kociak nie powinien tak cierpieć
-Należymy do siebie- wyszeptał chłopak ale mężczyzna go nie usłyszał on sam ledwo się słyszał bo nagle zadzwoniło mu w uszach i poczuł na swoich ustach miękkie ciepłe wargi lekarza.
W tym właśnie momencie drzwi zostały wyrwane z zawiasów i do środka wbiegł wściekły wampir. Riva odsunął się od Xandera z ciepłym uśmiechem i nie zważając na niebezpieczeństwo wskazał na przybyłego
-Tego chcesz?- I zmienił formę. Jako człowiek nie miałby szans
-Wkroczyłeś na nie swoje terytorium-Spike warczał i uważnie przyglądał się przeciwnikowi
-Jesteś pewny?- Ten nie pozostawał mu dłużny prychając wściekle i już mieli się na siebie rzucić gdy usłyszeli uderzenie i obaj przenieśli wzrok na łóżko tylko po to by zobaczyć na nim nogi Xandera cała reszta jego cuała znajdowała się na twardej podłodze.
Spike był szybszy i bez słowa wziął ukochanego na ręce
-Miłości możesz mi powiedzieć co ty robisz?- Zapytał sadzając go z powrotem na łóżku
-Miałem zamiar wejść wam w drogę- uśmiechnął się do niego lekko
-Dotknął cię- Spike tęsknił za chłopakiem i teraz nie bardzo chciałwypuszczać go z objęć
-I myślisz że jak go zabijesz to będzie lepiej?- I on nie chciał się odsuwać ale musiał- Nie chcę jego- szepnął wampirowi do ucha- ale tobie jeszcze nie przebaczyłem
-Boisz się mnie- Spike czuł strach i znów zrobiło mu się nie dobrze
-Tak... - przyznał ze smutkiem- ale to też moja wina
-Xan nie...- teraz to on nic nie rozumiał i to bilało go jeszcze bardziej. Jeśli chłopak obwinia siebie to koniec wszystkiego
-Daj mi czas- pocałował go w policzek ale strach pozostał- idź pomóż Buffy przecież na pewno szuka Angel przyjdź jutro
-A co z nim?- Znów wściekle po patrzył na doktora który ani na chwile nie przestał być czujny
-Dam sobie radę- Xander miał taką nadzieje. Spike westchnął ciężko. Xander miał racje jeśli teraz zawali nic ich do siebie nie zbliży
-Jeśli będą jakieś kłopoty...
-Wiem- tym razem pocałował go w usta i Riva miał w końcu pełny obraz ich związku. Był wdzięczny Xanderowi że uspokoił swojego wampira. Ten kociak nie był dla niego i zrobiło mu się przykro
-Teraz widzę- szepnął i na powrót stał się człowiekiem
-Lepiej żeby tak było- Spike znalazł się nagle obok niego- Żyjesz tylko dzięki mojemu Zwierzaczkowi zapamiętaj to sobie
-Dziękuje- spojrzał z wdzięcznością na chłopaka. Ten już bardziej odprężony uśmiechnął się do niego- Będę go dla ciebie pilnował w dzień
-Zrób to- wampir wyszedł. Strach Xandera nie dawał mu spokoju ale pocałunak dał mu nadzieje.
-Nie musisz się tłumaczyć- Xander odezwał się pierwszy- Gdyby nie Spike...
-W porządku- uśmiechnął się Riva- jesteś jego powinienem był wiedzieć ale twój strach...
-Tak- ziewnął- Jest dość późno....
-Do zobaczenia jutro- kierował się w stronę drzwi
-I ty znajdziesz w końcu kogoś- Xander jeszcze rok temu czuł się tak samo ja mężczyzna i dobrze go rozumiał
-Tak myślisz?- Zwrócił się do niego z nadzieją
-Bez dwóch zdań- głowa opadła mu na poduszkę i usnął w tym samym momencie.
Śnił o egzotycznych miejscach. O miastach których nigdy nie widział. O śniegu. Już wiedział że gdy tylko on i Spike znów się pogodzą nadejdzie czas wyjazdu. Nie zamierzał czekać do końca liceum. Miał przeczucie że jeśli to zrobi coś złego może się stać. Coś z czego mogli by się już nie podnieść.
Spał z uśmiechem na wargach i marzył o przyszłych przygodach.
Miał jakieś bardzo dziwene przeczucie.
Nie miał prob|emu z dotarciem do sali ale zatrzymał się tuż przy drzwiach. Ktoś był z Xanderem i to wcale mu się nie podobało.
Godzinę wcześniej Xander usłyszał ciche otwieranie drzwi i ktoś wszedł do środka. Nie podobało mu się to co zobaczył. Do pokoju wszedł uśmiechnięty od ucha do ucha doktor Riva
-I ja u ciebie kociaku?- Bez pośpiechu zbliżył się do łóżka
-Nie nazywaj mnie tak- chłopak nie miał nastroju do żartów
-Przecież tym właśnie jesteś- dotknął jego policzka-ty też to czujesz prawda?- Xander przełknął ślinkę, bo mężczyzna miał rację teraz sam na sobie czuł działanie własnych mocy i robiło mu się coraz bardziej gorąco
-Ty to robisz- odburknął odwracając wzrok do ściany
-Może ale sam pomyśl...- teraz jego usta znalazły się przy jego uchu- mogę dać ci coś czego on nie może...
-Dziękuję obejdzie się- chłopak bardzo chciał wstać ale utrata krwi wciąż jeszcze go osłabiała
-Teraz jesteś młody i tak myślisz ale wcześniej czy później zatęsknisz za rodziną a on nie jest w stanie ci jej dać w końcu będziesz z nim bardzo nieszczęśliwy
-Spike mnie kocha! - Teraz Xander był już po prostu zły- i zrobi wszystko żebym był szczęśliwy
-A teraz jesteś szczęśliwy?- I Riva zaczął się irytować- Z rozszarpanym gardłem słaby i skołowany- Xander otworzył szerzej oczy- Tak wiem że to on... mamy dobry węch a żadnego innego wampira na tobie nie czuje
-To był wypadek... ja... moja wina- chłopakowi chciało się płakać
-O czyżby- mężczyzna już siedział obok i objął go a ten nie walczył z tym jakoś nie miał siły- Powiem ci jak było- zmusił Xandera by na niego patrzył- Bawiliście się bardzo dobrze i stracił kontrolę. Najpierw bardo ci się to podobało.. to potrafi być intymne nawet bardzo... i on w końcu nie chciał przestać mimo że prosiłeś. Krzyczałeś. Wyrywałeś się. Płakałeś.
-Nie!!- Teraz dla chłopaka było już za wiele- Był zraniony a ja chciałem mu pomóc...
-I tak właśnie ci się odpłacił. Nie jestem przeciwko wampirom... nie jestem żądny zemsty ale moja siostra była związana z jednym zabił ją w podobny sposób
-Przykro mi- Xander trochę się- Ale Spike nigdy nie...
-Nie przekonam cię teraz- westchnął i raz jeszcze wziął go w ramiona- po prostu to przemyśl... taki młody śliczny kociak nie powinien tak cierpieć
-Należymy do siebie- wyszeptał chłopak ale mężczyzna go nie usłyszał on sam ledwo się słyszał bo nagle zadzwoniło mu w uszach i poczuł na swoich ustach miękkie ciepłe wargi lekarza.
W tym właśnie momencie drzwi zostały wyrwane z zawiasów i do środka wbiegł wściekły wampir. Riva odsunął się od Xandera z ciepłym uśmiechem i nie zważając na niebezpieczeństwo wskazał na przybyłego
-Tego chcesz?- I zmienił formę. Jako człowiek nie miałby szans
-Wkroczyłeś na nie swoje terytorium-Spike warczał i uważnie przyglądał się przeciwnikowi
-Jesteś pewny?- Ten nie pozostawał mu dłużny prychając wściekle i już mieli się na siebie rzucić gdy usłyszeli uderzenie i obaj przenieśli wzrok na łóżko tylko po to by zobaczyć na nim nogi Xandera cała reszta jego cuała znajdowała się na twardej podłodze.
Spike był szybszy i bez słowa wziął ukochanego na ręce
-Miłości możesz mi powiedzieć co ty robisz?- Zapytał sadzając go z powrotem na łóżku
-Miałem zamiar wejść wam w drogę- uśmiechnął się do niego lekko
-Dotknął cię- Spike tęsknił za chłopakiem i teraz nie bardzo chciałwypuszczać go z objęć
-I myślisz że jak go zabijesz to będzie lepiej?- I on nie chciał się odsuwać ale musiał- Nie chcę jego- szepnął wampirowi do ucha- ale tobie jeszcze nie przebaczyłem
-Boisz się mnie- Spike czuł strach i znów zrobiło mu się nie dobrze
-Tak... - przyznał ze smutkiem- ale to też moja wina
-Xan nie...- teraz to on nic nie rozumiał i to bilało go jeszcze bardziej. Jeśli chłopak obwinia siebie to koniec wszystkiego
-Daj mi czas- pocałował go w policzek ale strach pozostał- idź pomóż Buffy przecież na pewno szuka Angel przyjdź jutro
-A co z nim?- Znów wściekle po patrzył na doktora który ani na chwile nie przestał być czujny
-Dam sobie radę- Xander miał taką nadzieje. Spike westchnął ciężko. Xander miał racje jeśli teraz zawali nic ich do siebie nie zbliży
-Jeśli będą jakieś kłopoty...
-Wiem- tym razem pocałował go w usta i Riva miał w końcu pełny obraz ich związku. Był wdzięczny Xanderowi że uspokoił swojego wampira. Ten kociak nie był dla niego i zrobiło mu się przykro
-Teraz widzę- szepnął i na powrót stał się człowiekiem
-Lepiej żeby tak było- Spike znalazł się nagle obok niego- Żyjesz tylko dzięki mojemu Zwierzaczkowi zapamiętaj to sobie
-Dziękuje- spojrzał z wdzięcznością na chłopaka. Ten już bardziej odprężony uśmiechnął się do niego- Będę go dla ciebie pilnował w dzień
-Zrób to- wampir wyszedł. Strach Xandera nie dawał mu spokoju ale pocałunak dał mu nadzieje.
-Nie musisz się tłumaczyć- Xander odezwał się pierwszy- Gdyby nie Spike...
-W porządku- uśmiechnął się Riva- jesteś jego powinienem był wiedzieć ale twój strach...
-Tak- ziewnął- Jest dość późno....
-Do zobaczenia jutro- kierował się w stronę drzwi
-I ty znajdziesz w końcu kogoś- Xander jeszcze rok temu czuł się tak samo ja mężczyzna i dobrze go rozumiał
-Tak myślisz?- Zwrócił się do niego z nadzieją
-Bez dwóch zdań- głowa opadła mu na poduszkę i usnął w tym samym momencie.
Śnił o egzotycznych miejscach. O miastach których nigdy nie widział. O śniegu. Już wiedział że gdy tylko on i Spike znów się pogodzą nadejdzie czas wyjazdu. Nie zamierzał czekać do końca liceum. Miał przeczucie że jeśli to zrobi coś złego może się stać. Coś z czego mogli by się już nie podnieść.
Spał z uśmiechem na wargach i marzył o przyszłych przygodach.
środa, 23 stycznia 2013
Rozdział 45
Xander nie powiedział przyjaciołom o tym co się stało, ale gdy przyszli do niego po południu. Wszyscy doskonale wiedzieli co się stało i zgodnie postanowili o tym nie mówić. Widać było, że Xander bardzo cierpi.
-Wiadomo co się stało.... znaczy z Anglem?- Xander próbował nadrabiać miną.
-Przedstawiciele Klanu wrócili mu duszę - Giles uśmiechał się do niego zaniepokojony - Mam nadzieję, że wszystko będzie jak trzeba....
-Ty i Spike to koniec całkiem? - Willow znała chłopaka od przedszkola i wiedziała, że nigdy nie był szczęśliwszy niż w czasie, kiedy był z wampirem.
-Nie wiem....
- Bardzo mnie to boli - Buffy usiadła na łóżku i wzięła go za rękę - jestem pewna, że on cierpi i mimo, że to co zrobił jest...okropne to może...
-Ale nie od razu - on wiedział, że powinien był mu dać krew z lodówki, ale tak bardzo się bał, że więcej go nie zobaczy. Chciał mu ofiarować tą bliskość. Do sali wszedł młody, przystojny doktor na widok którego zarówno dziewczynom, jak i Xanderowi zrobiło się gorąco.
- Myślę, że Alexander powinien odpocząć - uśmiechnął się do pcjenta - Za dwa dni wychodzi.
-Więc wszystko jest dobrze?- Zapytał Giles.
-Tak, ale wie pan jak to jest - uśmiechnął się jeszcze szerzej - Badania i obserwacja.
-To my już pójdziemy - Willow musiała przed zmrokiem znaleźć pewnego jasnowłosego wampira, musi ich pogodzić za wszelką cenę.
-Tak wpadniemy jutro - Buffy pocałowała Xandera w policzek i szepnę|a mu do ucha - nie martw się wszystko będzie dobrze. Ty i Spike należycie do siebie. Willow uściskała go serdecznie i już była przy drzwiach. Giles obiecał porozmawiać z wampirem i nie być dla niego zbyt surowym.
Tym czasem Spike leżał na łóżku w domu Angela. Był pijany i nieszczęśliwy. Powinien być teraz w szpitalu i nie odstępować ukochanego na krok. A nie leżeć tu i czuć się coraz gorzej, mając przed oczami wyraz twarzy Xandera, gdy ten go zobaczył. Wiedział, że prezenty niczego nie załatwią, ale już zdążył pozamawiać kilka rzeczy, które na pewno spodobają się chłopakowi. Co jemu samemu nie pomogło wcale, bo teraz jeszcze bardziej nie mógł przestać o nim myśleć, a alkohol kończył się powoli, acz nieubłaganie.
- Jesteś gotowy, żeby powiedzieć co się na prawdę stało?- Doktor Riva usiadł na krześle obok łóżka.
- Nie pamiętam - skłamał Xander i odwrócił wzrok.
-Jeśli kogoś kryjesz....- mężczyzna nie dał się jednak zbyć tak łatwo zbyć byle kłamstwem.
- Nie - uśmiechnął się do niego, ale z jakiegoś powodu, to też nie podziałało - Czym jesteś?- Wyrwało mu się nagle.
-Tym samym - teraz lekarz siedział już na łóżku niebezpiecznie blisko niego. Xander przełknął ślinkę - Szukam kogoś z kim mogę mieć kociaki - wyszeptał mu do ucha niskim głosem, a chłopakowi ciarki przeszły po plecach.
-To bardzo... miłe - chłopak odsunął się jak najdalej - Ale ja mam kogoś....
- Nasz gatunek musi zachować czystość - mężczyzna wyglądał na silnego i taki był. Złapał go za nogi nie pozwalając się ruszyć - a żaden wampir nie zapewni ci tego co mogę ja... nikt ci tego nie zapewni - został uratowany przez peiger, który zabrzęczał, gdy twarz doktora znajdowała się bardzo blisko jego własnej - jeszcze tu wrócę - oblizał usta i wyszedł szybkim krokiem.
-Jasna cholera - Xanderowi nagle zakręciło się w głowie i to wcale nie było dobre. Owszem i on czuł do niego pociąg, ale wiedział, że ma to związek tylko z tym, że pochodzą z jednego gatunku. Nagle bardzo zatęsknił za swoim wampirem i już miał do niego zadzwonić, le przecież poradzi sobie sam.
Willow bez pukania weszła do sypia|ni Spike'ya i aż zatrzymała się w progu, widząc go w tak żałosnym stanie. Do tego odór alkoholu ją zamroczył.
-Tak go nie odzyskasz - powiedziała w końcu.
- No co ty nie powiesz - warknął na nią, ale jak przypuszczał wcale jej nie przestraszył. Zrobił się bardzo miękki i teraz nawet nastolatki się go nie boją.
- On nie jest zły - dziewczyna usiadła obok niego.
-Ale się mnie boi - Spike wiedział, że to jest gorsze.
- I nadal cię kocha - zrobiła taki ruch jakby miała go przytulić a|e się rozmyśliła.
-A ty, chcesz mi pomóc....- sygnał telefonu Willow przerwał jego następne słowa, a jej mina wcale mu się nie podobała.
-Xan ma kłopoty... znaczy znalazł innego kociego demona....
- Co chcesz powiedzieć? - Spike już się spiął. To nie podobało mu się jeszcze bardziej.
-Nie więcej mi nie napisał - uśmiechnęła się do niego niepewnie - Ale już idę do biblioteki...- wstała- o wszystkim będę cię informować i pamiętaj na|lżycie do siebie. Obaj chcecie być razem - teraz dopiero pochyliła się i pocałowała go w policzek, po czym wyszła nim zdążył zareagować.
-Wiadomo co się stało.... znaczy z Anglem?- Xander próbował nadrabiać miną.
-Przedstawiciele Klanu wrócili mu duszę - Giles uśmiechał się do niego zaniepokojony - Mam nadzieję, że wszystko będzie jak trzeba....
-Ty i Spike to koniec całkiem? - Willow znała chłopaka od przedszkola i wiedziała, że nigdy nie był szczęśliwszy niż w czasie, kiedy był z wampirem.
-Nie wiem....
- Bardzo mnie to boli - Buffy usiadła na łóżku i wzięła go za rękę - jestem pewna, że on cierpi i mimo, że to co zrobił jest...okropne to może...
-Ale nie od razu - on wiedział, że powinien był mu dać krew z lodówki, ale tak bardzo się bał, że więcej go nie zobaczy. Chciał mu ofiarować tą bliskość. Do sali wszedł młody, przystojny doktor na widok którego zarówno dziewczynom, jak i Xanderowi zrobiło się gorąco.
- Myślę, że Alexander powinien odpocząć - uśmiechnął się do pcjenta - Za dwa dni wychodzi.
-Więc wszystko jest dobrze?- Zapytał Giles.
-Tak, ale wie pan jak to jest - uśmiechnął się jeszcze szerzej - Badania i obserwacja.
-To my już pójdziemy - Willow musiała przed zmrokiem znaleźć pewnego jasnowłosego wampira, musi ich pogodzić za wszelką cenę.
-Tak wpadniemy jutro - Buffy pocałowała Xandera w policzek i szepnę|a mu do ucha - nie martw się wszystko będzie dobrze. Ty i Spike należycie do siebie. Willow uściskała go serdecznie i już była przy drzwiach. Giles obiecał porozmawiać z wampirem i nie być dla niego zbyt surowym.
Tym czasem Spike leżał na łóżku w domu Angela. Był pijany i nieszczęśliwy. Powinien być teraz w szpitalu i nie odstępować ukochanego na krok. A nie leżeć tu i czuć się coraz gorzej, mając przed oczami wyraz twarzy Xandera, gdy ten go zobaczył. Wiedział, że prezenty niczego nie załatwią, ale już zdążył pozamawiać kilka rzeczy, które na pewno spodobają się chłopakowi. Co jemu samemu nie pomogło wcale, bo teraz jeszcze bardziej nie mógł przestać o nim myśleć, a alkohol kończył się powoli, acz nieubłaganie.
- Jesteś gotowy, żeby powiedzieć co się na prawdę stało?- Doktor Riva usiadł na krześle obok łóżka.
- Nie pamiętam - skłamał Xander i odwrócił wzrok.
-Jeśli kogoś kryjesz....- mężczyzna nie dał się jednak zbyć tak łatwo zbyć byle kłamstwem.
- Nie - uśmiechnął się do niego, ale z jakiegoś powodu, to też nie podziałało - Czym jesteś?- Wyrwało mu się nagle.
-Tym samym - teraz lekarz siedział już na łóżku niebezpiecznie blisko niego. Xander przełknął ślinkę - Szukam kogoś z kim mogę mieć kociaki - wyszeptał mu do ucha niskim głosem, a chłopakowi ciarki przeszły po plecach.
-To bardzo... miłe - chłopak odsunął się jak najdalej - Ale ja mam kogoś....
- Nasz gatunek musi zachować czystość - mężczyzna wyglądał na silnego i taki był. Złapał go za nogi nie pozwalając się ruszyć - a żaden wampir nie zapewni ci tego co mogę ja... nikt ci tego nie zapewni - został uratowany przez peiger, który zabrzęczał, gdy twarz doktora znajdowała się bardzo blisko jego własnej - jeszcze tu wrócę - oblizał usta i wyszedł szybkim krokiem.
-Jasna cholera - Xanderowi nagle zakręciło się w głowie i to wcale nie było dobre. Owszem i on czuł do niego pociąg, ale wiedział, że ma to związek tylko z tym, że pochodzą z jednego gatunku. Nagle bardzo zatęsknił za swoim wampirem i już miał do niego zadzwonić, le przecież poradzi sobie sam.
Willow bez pukania weszła do sypia|ni Spike'ya i aż zatrzymała się w progu, widząc go w tak żałosnym stanie. Do tego odór alkoholu ją zamroczył.
-Tak go nie odzyskasz - powiedziała w końcu.
- No co ty nie powiesz - warknął na nią, ale jak przypuszczał wcale jej nie przestraszył. Zrobił się bardzo miękki i teraz nawet nastolatki się go nie boją.
- On nie jest zły - dziewczyna usiadła obok niego.
-Ale się mnie boi - Spike wiedział, że to jest gorsze.
- I nadal cię kocha - zrobiła taki ruch jakby miała go przytulić a|e się rozmyśliła.
-A ty, chcesz mi pomóc....- sygnał telefonu Willow przerwał jego następne słowa, a jej mina wcale mu się nie podobała.
-Xan ma kłopoty... znaczy znalazł innego kociego demona....
- Co chcesz powiedzieć? - Spike już się spiął. To nie podobało mu się jeszcze bardziej.
-Nie więcej mi nie napisał - uśmiechnęła się do niego niepewnie - Ale już idę do biblioteki...- wstała- o wszystkim będę cię informować i pamiętaj na|lżycie do siebie. Obaj chcecie być razem - teraz dopiero pochyliła się i pocałowała go w policzek, po czym wyszła nim zdążył zareagować.
wtorek, 22 stycznia 2013
Rozdział 44
Spike pił coraz bardziej łapczywie i z każdym łykiem czuł się coraz lepiej. Krew Xandera była jak najsłodsza ambrozja i nie mógł się nią wprost nasycić. Niestety chłopak z każdą chwilą stawał się coraz słabszy i protestował coraz ciszej.
W końcu zobaczył przed sobą ciemność i stracił całkiem przytomność, jedyne co pamiętał to ramiona ukochanego wokół swojej tali i jego kły coraz bardziej pożądliwie wbijające się w jego szyję.
Wampir był niemal w siódmym niebie i nie widział niczego co dzieje się na około.
Dlatego też, gdy został uderzony w tył głowy wydał z siebie zaskoczony jęk i padł na kanapę.
Giles wrócił w samą porę. I to co zobaczył we własnym salonie na chwilę odebrało mu zmysły. Mimo że wiedział, że Spike nie zrobiłby Xanderowi krzywdy w normalnych okolicznościach, to teraz fakty mówiły same za siebie. Gdy już upewnił się, że zdołał ogłuszyć wampira podszedł do chłopaka i sprawdził puls. Bił coraz wolniej. Nie miał czasu do stracenia. Zawinął szyję Xandera w leżący obok ręcznik i wyniósł go z domu. Spike nawet jeśli odzyska przytomność nigdzie nie pójdzie. Zaczął się już bardzo słoneczny dzień.
Dojecha|i do szpitala w 5 minut, a to dobrze, bo chłopak słabł coraz bardziej.
- Rupert Giles, a to jest Alexander Harris....-zaczął przy dyżurce.
- Co mu jest?- Pielęgniarka zerknęła na niego znad okularów.
- Stracił dużo krwi... puls mu słabnie - kątem oka zobaczył, że podjeżdżają nosze. Bez słowa położył Xandera na nich i pozwolił by zawieźli go do sali w kierunku której zmierzał już lekarz. Mężczyzna mógł narzekać na wszystko w tym mieście poza służbą zdrowia, ta była na najlepszym poziomie.
Spike ocknął się nagle z bardzo dziwnym odczuciem. Z jednej strony był całkiem wyleczony i silny jak dawno nie był, a z drugiej bolała go głowa i czuł, że stało się coś niedobrego.
Z całej siły starał sobie przypomnieć i nagle wyczuł obok siebie krew... ale nie była to zwykła krew, ta należała do Xandera. Od razu ukazał kły i zaczął węszyć. Coś się stało, a on nie miał pojęcia co.
Drzwi wejściowe otworzyły się ostrożnie i nim ktokolwiek zdążył nawet dobrze je zamknąć Spike już przygniatał go do ściany.
- Gdzie jest Xan?- Warknął na Gilesa.
-W dobrych rękach - odepchnął go od siebie - Coś ty zrobił?
- Gdzie do.... och - w końcu wszystko do niego wróciło - Wszystko z nim dobrze?
-Tak, ale musi zostać w szpitalu, stracił za dużo krwi.
-Więc na co jeszcze czekasz?- Spike nie mógł zrozumieć czemu jeszcze tu stoją, Xan go przecież potrzebował.
-Po pierwsze mamy dziś bardzo ciepły, słoneczny dzień....- mężczyzna starał się przemówić do jego rozsądku.
-Jestes bezużyteczny- wampir warknął na niego i poszedł na tył domu, gdzie znajdowało się wejście do kanału, jeśli ten idiota nie chce mu pomóc poradzi sobie sam. Miał potężne wyrzuty sumienia ukochany mu zaufał, a on niemal go zabił. Oczywiście nie winił tylko siebie, dostało się również Angelowi i Pogromcy, ale ich przecież nie było w salonie. Był za to Xander pomagający mu się wyleczyć.... gdzieś w połowie drogi do szpitala zorientował się, że płacze. Zatrzymał się by doprowadzić się do porządku.
Xander był zły i nie czuł się najlepiej. Wszystko go bolało. I chyba po raz pierwszy w życiu naprawdę bał się jakiegoś wampira. Najgorsze było, że bardzo go kochał. Ale nie zgodził się nigdy być pokarmem. Miał nadzieje, że Spike nie pokaże się w szpitalu aż do nocy, bo nie bardzo wie co mu w tej sytuacji powiedzieć i czy jest jeszcze coś do mówienia. Bardzo się na nim zawiódł.
Oczywiści pokój był przygotowany dla wampira. Giles miał w mieście wielu znajomych, a i ludzie nie byli na tyle głupi żeby nie wiedzieć co się dzieje... no w każdym razie nie wszyscy.
Drzwi w końcu się otworzyły i chłopak nawet bez spoglądania w ich kierunku wiedział, kto wszedł do środka.
- Miłości - Spike zatrzymał się tuż przy łóżku, patrząc na wciąż bardzo bladego chłopaka.
- Spike - odwrócił się w jego stronę. Płakał.
-Wybacz mi....- Zaczął wampir, siadając obok, musiał go dotknąć, to by|o silniejsze od niego. I już niemal trzymał go za rękę, ale Xander mu się wyrwał i spojrzał na niego ze strachem.
-Spike...- podjął znowu.
- Wszystko czego chcesz - gdyby jego serce mogło bić, teraz prawdopodobnie miałby je złamane.
- Kocham cię - chłopak uśmiechnął się lekko - Ale nie mogę.... nie chcę cię teraz widzieć, nie po tym...- znów zwrócił twarz w stronę okna. Wampir czuł smutek, strach, ból i uczucie zdrady bijace od chłopaka, a on sam nagle poczuł się chory. Musiał z stąd wyjść i albo coś zabić, albo upić się do nieprzytomności.
- Skoro tego chcesz - wstał na chwiejnych nogach - I ja cię kocham i tak bardzo jest mi...
-Wiem - przerwał mu Xander - zadzwonię jak stąd wyjdę.
- Będę czekał - pochylił| się jeszcze i musnął wargami jego policzek.
Obaj byli świadomi, że tego mogą nie przetrwać, a Spike nie chciał robić niczego wbrew woli ukochanego, jednocześnie zdając sobie sprawę, że jeśli by do tego doszło nie miałby wyjścia. Dlatego jedyną opcją było odsunięcie się i tu Xander znów okazał się rozsądniejszy. Co nie oznaczało, że się poddał, będzie go przepraszał na wszystkie znane światu, sposoby jednocześnie dając swobodę. Już tęsknił.
W końcu zobaczył przed sobą ciemność i stracił całkiem przytomność, jedyne co pamiętał to ramiona ukochanego wokół swojej tali i jego kły coraz bardziej pożądliwie wbijające się w jego szyję.
Wampir był niemal w siódmym niebie i nie widział niczego co dzieje się na około.
Dlatego też, gdy został uderzony w tył głowy wydał z siebie zaskoczony jęk i padł na kanapę.
Giles wrócił w samą porę. I to co zobaczył we własnym salonie na chwilę odebrało mu zmysły. Mimo że wiedział, że Spike nie zrobiłby Xanderowi krzywdy w normalnych okolicznościach, to teraz fakty mówiły same za siebie. Gdy już upewnił się, że zdołał ogłuszyć wampira podszedł do chłopaka i sprawdził puls. Bił coraz wolniej. Nie miał czasu do stracenia. Zawinął szyję Xandera w leżący obok ręcznik i wyniósł go z domu. Spike nawet jeśli odzyska przytomność nigdzie nie pójdzie. Zaczął się już bardzo słoneczny dzień.
Dojecha|i do szpitala w 5 minut, a to dobrze, bo chłopak słabł coraz bardziej.
- Rupert Giles, a to jest Alexander Harris....-zaczął przy dyżurce.
- Co mu jest?- Pielęgniarka zerknęła na niego znad okularów.
- Stracił dużo krwi... puls mu słabnie - kątem oka zobaczył, że podjeżdżają nosze. Bez słowa położył Xandera na nich i pozwolił by zawieźli go do sali w kierunku której zmierzał już lekarz. Mężczyzna mógł narzekać na wszystko w tym mieście poza służbą zdrowia, ta była na najlepszym poziomie.
Spike ocknął się nagle z bardzo dziwnym odczuciem. Z jednej strony był całkiem wyleczony i silny jak dawno nie był, a z drugiej bolała go głowa i czuł, że stało się coś niedobrego.
Z całej siły starał sobie przypomnieć i nagle wyczuł obok siebie krew... ale nie była to zwykła krew, ta należała do Xandera. Od razu ukazał kły i zaczął węszyć. Coś się stało, a on nie miał pojęcia co.
Drzwi wejściowe otworzyły się ostrożnie i nim ktokolwiek zdążył nawet dobrze je zamknąć Spike już przygniatał go do ściany.
- Gdzie jest Xan?- Warknął na Gilesa.
-W dobrych rękach - odepchnął go od siebie - Coś ty zrobił?
- Gdzie do.... och - w końcu wszystko do niego wróciło - Wszystko z nim dobrze?
-Tak, ale musi zostać w szpitalu, stracił za dużo krwi.
-Więc na co jeszcze czekasz?- Spike nie mógł zrozumieć czemu jeszcze tu stoją, Xan go przecież potrzebował.
-Po pierwsze mamy dziś bardzo ciepły, słoneczny dzień....- mężczyzna starał się przemówić do jego rozsądku.
-Jestes bezużyteczny- wampir warknął na niego i poszedł na tył domu, gdzie znajdowało się wejście do kanału, jeśli ten idiota nie chce mu pomóc poradzi sobie sam. Miał potężne wyrzuty sumienia ukochany mu zaufał, a on niemal go zabił. Oczywiście nie winił tylko siebie, dostało się również Angelowi i Pogromcy, ale ich przecież nie było w salonie. Był za to Xander pomagający mu się wyleczyć.... gdzieś w połowie drogi do szpitala zorientował się, że płacze. Zatrzymał się by doprowadzić się do porządku.
Xander był zły i nie czuł się najlepiej. Wszystko go bolało. I chyba po raz pierwszy w życiu naprawdę bał się jakiegoś wampira. Najgorsze było, że bardzo go kochał. Ale nie zgodził się nigdy być pokarmem. Miał nadzieje, że Spike nie pokaże się w szpitalu aż do nocy, bo nie bardzo wie co mu w tej sytuacji powiedzieć i czy jest jeszcze coś do mówienia. Bardzo się na nim zawiódł.
Oczywiści pokój był przygotowany dla wampira. Giles miał w mieście wielu znajomych, a i ludzie nie byli na tyle głupi żeby nie wiedzieć co się dzieje... no w każdym razie nie wszyscy.
Drzwi w końcu się otworzyły i chłopak nawet bez spoglądania w ich kierunku wiedział, kto wszedł do środka.
- Miłości - Spike zatrzymał się tuż przy łóżku, patrząc na wciąż bardzo bladego chłopaka.
- Spike - odwrócił się w jego stronę. Płakał.
-Wybacz mi....- Zaczął wampir, siadając obok, musiał go dotknąć, to by|o silniejsze od niego. I już niemal trzymał go za rękę, ale Xander mu się wyrwał i spojrzał na niego ze strachem.
-Spike...- podjął znowu.
- Wszystko czego chcesz - gdyby jego serce mogło bić, teraz prawdopodobnie miałby je złamane.
- Kocham cię - chłopak uśmiechnął się lekko - Ale nie mogę.... nie chcę cię teraz widzieć, nie po tym...- znów zwrócił twarz w stronę okna. Wampir czuł smutek, strach, ból i uczucie zdrady bijace od chłopaka, a on sam nagle poczuł się chory. Musiał z stąd wyjść i albo coś zabić, albo upić się do nieprzytomności.
- Skoro tego chcesz - wstał na chwiejnych nogach - I ja cię kocham i tak bardzo jest mi...
-Wiem - przerwał mu Xander - zadzwonię jak stąd wyjdę.
- Będę czekał - pochylił| się jeszcze i musnął wargami jego policzek.
Obaj byli świadomi, że tego mogą nie przetrwać, a Spike nie chciał robić niczego wbrew woli ukochanego, jednocześnie zdając sobie sprawę, że jeśli by do tego doszło nie miałby wyjścia. Dlatego jedyną opcją było odsunięcie się i tu Xander znów okazał się rozsądniejszy. Co nie oznaczało, że się poddał, będzie go przepraszał na wszystkie znane światu, sposoby jednocześnie dając swobodę. Już tęsknił.
piątek, 18 stycznia 2013
Rozdział 43
Jakiś czas później Buffy ostrożnie weszła do sypialni by zabrać ze sobą wampira.
Gdy zobaczyła ich oboje na łóżku w pierwszej chwili poczuła ukłucie zazdrości. Ona też marzyła o czymś takim, a bała się że nigdy nie będzie mieć. Ale i była też szczęśliwa że przyjaciel ma kogoś kogo kocha i kto kocha jego. Było jej żal że musi zabrać wampira
-Spike?- Dziewczyna podeszła do łóżka ale mężczyzna już otworzył oczy
-Nie obudź go- nakrył śpiącego Xandera kocem bo zdąrzył się już odkryć
-Jesteś pewny?- Zapytała odwracając wzrok bo wampir wstał i zaczął szukać spodni
-Boi się- przyznał- Tak będzie lepiej- miał już na sobie spodnie i koszulę. Raz jeszcze nachylił się nad chłopakiem- Kocham cię zwierzaczku- szepnął i delikatnie go pocałował- To jaki jest plan?- Zwrócił się do dziewczyny która teraz wyglądała przez okno
-Okrążyły dom- odwróciła się do niego- Same kobiety... wampiry. Spike może...- spojrzała na śpiącego przyjaciela
-Zostaje tu... będzie bezpieczniejszy- ale on sam zdawał się nie wierzyć w te słowa- Więc?
-Będziemy próbowali go zabić... ale to zrobimy w ostateczności. Giles skontaktował się z przedstawicielem klanu cyganów jeśli zdołają mu przywrócić duszę...
-Nic mi do tego- wzruszył ramionami Spike- A|e pamiętaj on ma wpływ na nas oboje i jeśli chcemy wyjść z tego żywi musimy sobie ufać
-Tak- zgodziła się i w końcu ruszyła do wyjścia. Na szczęście Willow użyła zaklęcia lokalizującego i doskonale wie gdzie jest mężczyzna któremu nigdy do końca nie powinna ufać.
Spike i Buffy sta|i na wzgórzu za miastem. Angelus lubił otwarte przestrzenie. A tu było widać ocean
-No proszę czy to nie moje ulubione zabaweczki- wampir wyszedł z ukrycia
-Will żałuję że nie przyprowadziłeś swojego zwierzaczka- wolnym krokiem podchodził do młodszego mężczyzny- Najpierw patrzyłby jak cię zabijam a później bym go brał w nieskończoność.... chociaż nie pozwoliłbym patrzeć tobie- Spike zaatakował z si|ą jaką nigdy jeszcze nie uderzy| nikogo. Buffy była tuż za nim wspierając każdy jego ruch.
Niestety nie byli aż tak dobrze przygotowani i nawet jeśli Angelus przez chwilę zdawał się być zaskoczony atakiem z dwóch stron to teraz wziął nad nimi górę
-Nic wam to nie da, zbierałem siły od 100 |at- rzucił Buffy o drzewo- Będę dla niego dobry...może- teraz przyssał się młodszemu wampirowi do gardła jakby chciał mu odgryźć głowę.
Xander obudził się z bardzo nieprzyjemnego snu. Tylko po to by zobaczyć pustą sypialnie i ciemno za oknem. A więc to już się działo. Musiał im pomóc. Nawet jeśli oboje chcą trzymać go od tego z daleka. Nawet jeśli będą się o niego bali. Spike go potrzebuje. Teraz chyba bardziej niż kiedykolwiek.
Z takimi myślami w pośpiechu zaczął się ubierać. Co prawda nie wiedział gdzie można ich szukać ale lepsze to niż bezczynność.
Niestety gdy tylko otworzył drzwi wejściowe zdał sobie sprawę że dom jest otoczony a on nie poradziłby sobie z dwudziestką wampirów. Zrezygnowany cofnął się do wewnątrz budynku i usiadł na fotelu czekając bez najmniejszego ruchu na powrót ukochanego.
Buffy i Spike z minuty na minutę coraz bardziej przegrywali i mężczyzna wiedział że dziewczyna traci coraz bardziej nadzieje a z nią siły. On sam miał przed oczami chłopaka i to że musi mu zapewnić bezpieczeństwo
-Macie już dość?- Angelus nawet się nie zmęczył- Will niczego się nie nauczyłeś chłopcze. Buffy moja kochana jak przeżyłaś bycie Pogromc....- nigdy nie skończył tego zdania bo nagle padł na kolana. Oboje przyglądali mu się ze zdziwieniem ale ciągle w gotowości już któryś raz mógł ich zaskoczyć. A świt zaczął się zbliżać powoli lecz nieubłaganie. Buffy nawet zaczęła iść w jego stronę. Cała miłość jaką do niego miała przerodziła się w nienawiść i determinacje
-Buffy nie!- Spike już wiedział co się stało. Angel był na powrót sobą. Zaskoczona dziewczyna odwróciła się w jego stronę co dało tamtemu czas do ucieczki
-Co? Czemu ty?- Była wściekła. Bardzo chciała już to zakończyć a ten jej przerwał
-Coś... ktoś...- podniósł się ostrożnie- On odzyska| duszę
-Jak?- Podeszła do niego z niedowierzaniem
-Może zdążyli.... W porządku?- Zapyta| przyglądając się jej z uniesioną brwią
-Tak- posłała mu blady uśmiech- Wracam do domu. Mama na pewno się martwi....
-Ta... mam nadzieje, że Xan jeszcze śpi- chociaż to było mało prawdopodobne.
Xander drgnął gdy drzwi otworzyły się cicho. Ale nie wstał. Bał się że to mogą być złe wieści.
-Miłości...- Spike zlokalizował ukochanego w salonie i tam się skierował
-Spike?- Wstał niepewnie i w końcu zobaczył wampira. Był poobijany ale żył. Nie tracąc już ani sekundy rzucił mu się w ramiona- Tak bardzo się martwiłem...-szepnął całując go
-Wszystko dobrze- poprowadził ich na kanapę- Już jestem.... spokojnie- ale i on bardzo się cieszył. Dotykał ukochanego, każdego fragmentu skóry jaki mógł dosięgnąć. Xander jednak tylko przez chwilę cieszył się że ma go znów przy sobie, bo w końcu zauważył w jakim jest stanie. Bez słowa osunął się na kolana i przekręcił głowę w bok ukazując napiętą szyję
-Pij- powiedział patrząc wampirowi w oczy. Ten przez kilka sekund studiował jego twarz i w końcu pochylił się nad nim i wbił kły w kuszące ciało.
Gdy zobaczyła ich oboje na łóżku w pierwszej chwili poczuła ukłucie zazdrości. Ona też marzyła o czymś takim, a bała się że nigdy nie będzie mieć. Ale i była też szczęśliwa że przyjaciel ma kogoś kogo kocha i kto kocha jego. Było jej żal że musi zabrać wampira
-Spike?- Dziewczyna podeszła do łóżka ale mężczyzna już otworzył oczy
-Nie obudź go- nakrył śpiącego Xandera kocem bo zdąrzył się już odkryć
-Jesteś pewny?- Zapytała odwracając wzrok bo wampir wstał i zaczął szukać spodni
-Boi się- przyznał- Tak będzie lepiej- miał już na sobie spodnie i koszulę. Raz jeszcze nachylił się nad chłopakiem- Kocham cię zwierzaczku- szepnął i delikatnie go pocałował- To jaki jest plan?- Zwrócił się do dziewczyny która teraz wyglądała przez okno
-Okrążyły dom- odwróciła się do niego- Same kobiety... wampiry. Spike może...- spojrzała na śpiącego przyjaciela
-Zostaje tu... będzie bezpieczniejszy- ale on sam zdawał się nie wierzyć w te słowa- Więc?
-Będziemy próbowali go zabić... ale to zrobimy w ostateczności. Giles skontaktował się z przedstawicielem klanu cyganów jeśli zdołają mu przywrócić duszę...
-Nic mi do tego- wzruszył ramionami Spike- A|e pamiętaj on ma wpływ na nas oboje i jeśli chcemy wyjść z tego żywi musimy sobie ufać
-Tak- zgodziła się i w końcu ruszyła do wyjścia. Na szczęście Willow użyła zaklęcia lokalizującego i doskonale wie gdzie jest mężczyzna któremu nigdy do końca nie powinna ufać.
Spike i Buffy sta|i na wzgórzu za miastem. Angelus lubił otwarte przestrzenie. A tu było widać ocean
-No proszę czy to nie moje ulubione zabaweczki- wampir wyszedł z ukrycia
-Will żałuję że nie przyprowadziłeś swojego zwierzaczka- wolnym krokiem podchodził do młodszego mężczyzny- Najpierw patrzyłby jak cię zabijam a później bym go brał w nieskończoność.... chociaż nie pozwoliłbym patrzeć tobie- Spike zaatakował z si|ą jaką nigdy jeszcze nie uderzy| nikogo. Buffy była tuż za nim wspierając każdy jego ruch.
Niestety nie byli aż tak dobrze przygotowani i nawet jeśli Angelus przez chwilę zdawał się być zaskoczony atakiem z dwóch stron to teraz wziął nad nimi górę
-Nic wam to nie da, zbierałem siły od 100 |at- rzucił Buffy o drzewo- Będę dla niego dobry...może- teraz przyssał się młodszemu wampirowi do gardła jakby chciał mu odgryźć głowę.
Xander obudził się z bardzo nieprzyjemnego snu. Tylko po to by zobaczyć pustą sypialnie i ciemno za oknem. A więc to już się działo. Musiał im pomóc. Nawet jeśli oboje chcą trzymać go od tego z daleka. Nawet jeśli będą się o niego bali. Spike go potrzebuje. Teraz chyba bardziej niż kiedykolwiek.
Z takimi myślami w pośpiechu zaczął się ubierać. Co prawda nie wiedział gdzie można ich szukać ale lepsze to niż bezczynność.
Niestety gdy tylko otworzył drzwi wejściowe zdał sobie sprawę że dom jest otoczony a on nie poradziłby sobie z dwudziestką wampirów. Zrezygnowany cofnął się do wewnątrz budynku i usiadł na fotelu czekając bez najmniejszego ruchu na powrót ukochanego.
Buffy i Spike z minuty na minutę coraz bardziej przegrywali i mężczyzna wiedział że dziewczyna traci coraz bardziej nadzieje a z nią siły. On sam miał przed oczami chłopaka i to że musi mu zapewnić bezpieczeństwo
-Macie już dość?- Angelus nawet się nie zmęczył- Will niczego się nie nauczyłeś chłopcze. Buffy moja kochana jak przeżyłaś bycie Pogromc....- nigdy nie skończył tego zdania bo nagle padł na kolana. Oboje przyglądali mu się ze zdziwieniem ale ciągle w gotowości już któryś raz mógł ich zaskoczyć. A świt zaczął się zbliżać powoli lecz nieubłaganie. Buffy nawet zaczęła iść w jego stronę. Cała miłość jaką do niego miała przerodziła się w nienawiść i determinacje
-Buffy nie!- Spike już wiedział co się stało. Angel był na powrót sobą. Zaskoczona dziewczyna odwróciła się w jego stronę co dało tamtemu czas do ucieczki
-Co? Czemu ty?- Była wściekła. Bardzo chciała już to zakończyć a ten jej przerwał
-Coś... ktoś...- podniósł się ostrożnie- On odzyska| duszę
-Jak?- Podeszła do niego z niedowierzaniem
-Może zdążyli.... W porządku?- Zapyta| przyglądając się jej z uniesioną brwią
-Tak- posłała mu blady uśmiech- Wracam do domu. Mama na pewno się martwi....
-Ta... mam nadzieje, że Xan jeszcze śpi- chociaż to było mało prawdopodobne.
Xander drgnął gdy drzwi otworzyły się cicho. Ale nie wstał. Bał się że to mogą być złe wieści.
-Miłości...- Spike zlokalizował ukochanego w salonie i tam się skierował
-Spike?- Wstał niepewnie i w końcu zobaczył wampira. Był poobijany ale żył. Nie tracąc już ani sekundy rzucił mu się w ramiona- Tak bardzo się martwiłem...-szepnął całując go
-Wszystko dobrze- poprowadził ich na kanapę- Już jestem.... spokojnie- ale i on bardzo się cieszył. Dotykał ukochanego, każdego fragmentu skóry jaki mógł dosięgnąć. Xander jednak tylko przez chwilę cieszył się że ma go znów przy sobie, bo w końcu zauważył w jakim jest stanie. Bez słowa osunął się na kolana i przekręcił głowę w bok ukazując napiętą szyję
-Pij- powiedział patrząc wampirowi w oczy. Ten przez kilka sekund studiował jego twarz i w końcu pochylił się nad nim i wbił kły w kuszące ciało.
środa, 16 stycznia 2013
Rozdział 42*
Spike wiedział, że Xander się obawiał. I wiedział też że chłopak ma racje.
Angelus był sukinsynem, na dodatek bardzo zazdrosnym sukinsynem. Nie miał oczywiście problemu żeby jego "zabaweczki" bawiły się ze sobą. Ale Xander był kimś z zewnątrz. Kimś kogo starszy wampir chętnie sam by złamał. Spike nie może do tego dopuścić. Za każdą cenę.
Siedziełi w sypialni w domu Gillsa i nie rozmawiali ze sobą. Spike palił papieros za papierosem i patrzył na profił ukochanego.
-Xan?- Odezwał się w końcu - Wszystko dobrze?
-Nie do końca - spojrzał na niego i posłał mu tak blady uśmiech, że serce mu się krajało.
-Hej- wstał z parapetu, podszedł do łóżka i ukląkł przed chłopakiem - On cię nie dotknie. Nie pozwolę na to....
-Boję się - Xander popatrzył na wampira - Ale nie o siebie tylko o ciebie.
-Miłości, on nic mi nie zrobi - usiadł obok.
-Ale zrobił - chłopak przywarł do niego.
-To było dekady temu-pocałował go w czoło - I już się tym tak nie przejmuje - odwrócił chłopaka twarzą do siebie - Chcę żebyś dziś to ty przejął inicjatywę...
-Ale ja...- Xander spłonął rumieńcem - Przecież nie mogę.
-Ależ możesz - Spike położył się i pociągnął go za sobą - w końcu uczyłeś się od mistrza - nakrył jego usta swoimi w` szaleńczym, pełnym pasji pocałunku.
Xander nie wiedział czy sobie poraqdzi. To zawsze wampir miał kontrole i oboje wiedzieli jak to uwielbiał. Teraz jego zachowanie było inne. Bardziej uległe i to też nie do końca mu sie podobało. Ale gdy zaczął błądzić rękami po chętnym, zimnym ciele zmienił zdanie. Spike wiedział, że Xan sobie poradzi. Wiedział że ma w sobie ogień i obojgu było to potrzebne. Twarz chłopaka wyrażała skupienie przy każdym dotyku. On sam uśmiechał się leniwie, gdy rozpinał guziki jego koszuli.
- Rozluźnij się miłości - uśmiechnął się do chłopaka, gdy pomógł mu ściągnąć własne spodnie - wiesz że nie możesz mnie zranić.
-Ale mogę cię nie zadowolić - wyszeptał jakby do siebie i nie patrzył na niego.
-To się nigdy nie stanie - Spike znów go pocałował i robiąc się coraz bardziej niecierpliwy pozbawił chłopaka odzieży w oka mgnieniu. Ujął jego twardniejący penis - I nie chcę żebyś był delikatny - pieścił go powoli, z uczuciem - chcę czuć cię we mnie gwałtownie i szybko - Teraz to Xanderowi zabrakło tchu. Był pewny, że będzie pierwszy do wielu wielu lat. I on sam nie chciał tego tak zrobić. Ale Spike miał rację. Jest wampirem i oczekuje innych rzeczy. Przecież wie, że się powstrzymuje by nie robić nic za szybko, za głęboko.
Chłopak uwielbiał jego ciało. To jaki był zimny i gładki, to jak na niego reagował. I mógł go dotykać bez końca. Co właśnie zamierzał robić, ale Spike zarzucił swoje długie nogi na jego ramiona.
-Teraz miłości - szepnął do niego i puścił jego nabrzmiały członek. Xander przełknął ślinkę i instynktownie przeniósł wzrok na szafkę szukając lubrykantu - Nie dziś - wampir zdawał się czytać w jego myślach.
Xander tylko przez chwilę się zastanawiał. Wiedział jednak jak bardzo obaj tego chcą i jak bardzo są chętni. Pochylił się i pocałował kochanka namiętnie i powoli. Po czym wsunął czubek penisa w jego czekającą, ciasną dziurkę i był pewny, że zaraz zemdleje. Nigdy nie przypuszczał, że to może być tak wspaniałe. Gdy Spike nie czekając na nic osunął się na całą długość jego członka, biorąc go w siebie najgłębiej jak tylko można, krzyknął.
- Dobrze prawda?- Wampir uśmiechnął się do niego - Mi jest wspaniale - zaczął się kołysać powoli - nigdy nie czułem nikogo tak dokładnie jak ciebie. Nie bój się. Znajdźmy wspólny rytm - uniósł się by go pocałować i Xander w końcu zaczął się poruszać doganiając niecierpliwego kochanka. Wiedział, że nie potrwa to długo. Spike wydawał z siebie wspaniałe odgłosy, ale nie zmienił twarzy dopóki Xander nie wykonał ruchu, który zawsze doprowadzał go do wrzenia. Wysunął się z chłodnego ciała niemal do końca i pchnął z całą siłą na jaką było go stać. Spike tego się nie spodziewał dlatego kły ukazały się same. Chciał je szybko schować, ale Xander pokręcił głową.
- Chcę cię takiego - pochylił się i pocałował go specjalnie rozcinając sobie zębami wargę. Był na finiszu i zależało mu na satysfakcji kochanka. Spike przyciągnął go do siebie, gdy ty|ko poczuł krew i jeszcze dwa razy wyszedł mu na przeciw, gdy poczuł w sobie rozlewające się ciepło, a oddech ukochanego przyspieszył. Nie pomyślał jaka to będzie przyjemność dla niego i on też stracił kontrolę odwracając jednak głowę by go nie ugryźć.
-W porządku miłości? - Zapytał po chwili.
-Tak- Xander uśmiechnął się do niego - Nie wiedziałem, że mogę....
- Możesz wszystko zwierzaczku - pocałował go i okrył kocem - Jesteś głodny?
- Nie - przytulił się bardziej do niego - nie chcę żebyś szedł...
- Ci....- głaskał go po włosach - jestem z tobą tu i teraz, nie myśl o niczym innym. Śpij - Spike wiedział, że słońce zajdzie za 2 godziny, a nie byłby w stanie się z nim pożegnać. Istnieje duża szansa że Buffy jedak sobie nie poradzi, przcież go kocha. No i Angelus ma na niego duży wpływ.
-Kocham cię - Wyszeptał chłopak.
-Nie tak bardzo jak ja kocham ciebie - odpowiedział i zamknął na chwile oczy, by nie myśleć o tym co będzie w najbliższej przyszłości. Jedyną pociechą było to, że zostawia Xandera bezpiecznie śpiącego i szczęśliwego.
Angelus był sukinsynem, na dodatek bardzo zazdrosnym sukinsynem. Nie miał oczywiście problemu żeby jego "zabaweczki" bawiły się ze sobą. Ale Xander był kimś z zewnątrz. Kimś kogo starszy wampir chętnie sam by złamał. Spike nie może do tego dopuścić. Za każdą cenę.
Siedziełi w sypialni w domu Gillsa i nie rozmawiali ze sobą. Spike palił papieros za papierosem i patrzył na profił ukochanego.
-Xan?- Odezwał się w końcu - Wszystko dobrze?
-Nie do końca - spojrzał na niego i posłał mu tak blady uśmiech, że serce mu się krajało.
-Hej- wstał z parapetu, podszedł do łóżka i ukląkł przed chłopakiem - On cię nie dotknie. Nie pozwolę na to....
-Boję się - Xander popatrzył na wampira - Ale nie o siebie tylko o ciebie.
-Miłości, on nic mi nie zrobi - usiadł obok.
-Ale zrobił - chłopak przywarł do niego.
-To było dekady temu-pocałował go w czoło - I już się tym tak nie przejmuje - odwrócił chłopaka twarzą do siebie - Chcę żebyś dziś to ty przejął inicjatywę...
-Ale ja...- Xander spłonął rumieńcem - Przecież nie mogę.
-Ależ możesz - Spike położył się i pociągnął go za sobą - w końcu uczyłeś się od mistrza - nakrył jego usta swoimi w` szaleńczym, pełnym pasji pocałunku.
Xander nie wiedział czy sobie poraqdzi. To zawsze wampir miał kontrole i oboje wiedzieli jak to uwielbiał. Teraz jego zachowanie było inne. Bardziej uległe i to też nie do końca mu sie podobało. Ale gdy zaczął błądzić rękami po chętnym, zimnym ciele zmienił zdanie. Spike wiedział, że Xan sobie poradzi. Wiedział że ma w sobie ogień i obojgu było to potrzebne. Twarz chłopaka wyrażała skupienie przy każdym dotyku. On sam uśmiechał się leniwie, gdy rozpinał guziki jego koszuli.
- Rozluźnij się miłości - uśmiechnął się do chłopaka, gdy pomógł mu ściągnąć własne spodnie - wiesz że nie możesz mnie zranić.
-Ale mogę cię nie zadowolić - wyszeptał jakby do siebie i nie patrzył na niego.
-To się nigdy nie stanie - Spike znów go pocałował i robiąc się coraz bardziej niecierpliwy pozbawił chłopaka odzieży w oka mgnieniu. Ujął jego twardniejący penis - I nie chcę żebyś był delikatny - pieścił go powoli, z uczuciem - chcę czuć cię we mnie gwałtownie i szybko - Teraz to Xanderowi zabrakło tchu. Był pewny, że będzie pierwszy do wielu wielu lat. I on sam nie chciał tego tak zrobić. Ale Spike miał rację. Jest wampirem i oczekuje innych rzeczy. Przecież wie, że się powstrzymuje by nie robić nic za szybko, za głęboko.
Chłopak uwielbiał jego ciało. To jaki był zimny i gładki, to jak na niego reagował. I mógł go dotykać bez końca. Co właśnie zamierzał robić, ale Spike zarzucił swoje długie nogi na jego ramiona.
-Teraz miłości - szepnął do niego i puścił jego nabrzmiały członek. Xander przełknął ślinkę i instynktownie przeniósł wzrok na szafkę szukając lubrykantu - Nie dziś - wampir zdawał się czytać w jego myślach.
Xander tylko przez chwilę się zastanawiał. Wiedział jednak jak bardzo obaj tego chcą i jak bardzo są chętni. Pochylił się i pocałował kochanka namiętnie i powoli. Po czym wsunął czubek penisa w jego czekającą, ciasną dziurkę i był pewny, że zaraz zemdleje. Nigdy nie przypuszczał, że to może być tak wspaniałe. Gdy Spike nie czekając na nic osunął się na całą długość jego członka, biorąc go w siebie najgłębiej jak tylko można, krzyknął.
- Dobrze prawda?- Wampir uśmiechnął się do niego - Mi jest wspaniale - zaczął się kołysać powoli - nigdy nie czułem nikogo tak dokładnie jak ciebie. Nie bój się. Znajdźmy wspólny rytm - uniósł się by go pocałować i Xander w końcu zaczął się poruszać doganiając niecierpliwego kochanka. Wiedział, że nie potrwa to długo. Spike wydawał z siebie wspaniałe odgłosy, ale nie zmienił twarzy dopóki Xander nie wykonał ruchu, który zawsze doprowadzał go do wrzenia. Wysunął się z chłodnego ciała niemal do końca i pchnął z całą siłą na jaką było go stać. Spike tego się nie spodziewał dlatego kły ukazały się same. Chciał je szybko schować, ale Xander pokręcił głową.
- Chcę cię takiego - pochylił się i pocałował go specjalnie rozcinając sobie zębami wargę. Był na finiszu i zależało mu na satysfakcji kochanka. Spike przyciągnął go do siebie, gdy ty|ko poczuł krew i jeszcze dwa razy wyszedł mu na przeciw, gdy poczuł w sobie rozlewające się ciepło, a oddech ukochanego przyspieszył. Nie pomyślał jaka to będzie przyjemność dla niego i on też stracił kontrolę odwracając jednak głowę by go nie ugryźć.
-W porządku miłości? - Zapytał po chwili.
-Tak- Xander uśmiechnął się do niego - Nie wiedziałem, że mogę....
- Możesz wszystko zwierzaczku - pocałował go i okrył kocem - Jesteś głodny?
- Nie - przytulił się bardziej do niego - nie chcę żebyś szedł...
- Ci....- głaskał go po włosach - jestem z tobą tu i teraz, nie myśl o niczym innym. Śpij - Spike wiedział, że słońce zajdzie za 2 godziny, a nie byłby w stanie się z nim pożegnać. Istnieje duża szansa że Buffy jedak sobie nie poradzi, przcież go kocha. No i Angelus ma na niego duży wpływ.
-Kocham cię - Wyszeptał chłopak.
-Nie tak bardzo jak ja kocham ciebie - odpowiedział i zamknął na chwile oczy, by nie myśleć o tym co będzie w najbliższej przyszłości. Jedyną pociechą było to, że zostawia Xandera bezpiecznie śpiącego i szczęśliwego.
wtorek, 15 stycznia 2013
Rozdział 41
– Spike. – Xander nie wiedział, co się dzieje, ale był pewny, że nic dobrego.
– Xan. – Wampir odwrócił się do niego wciąż ukazując kły. – Uciekaj... Biegnij do szkoły i znajdź Ruperta.
– Ale... – Chłopak chciał się kłócić, nie zdążył jednak, bo kochanek złapał go za kark i siłą wyrzucił z pokoju.
– Powiedziałem idź! – warknął do niego.
– Tak uciekaj kotku, jeszcze cię złapie. – Angel uśmiechał się złośliwie, ale na szczęście Spike był silniejszy i ten nie mógł się ruszyć.
– Angel właśnie opuścił budynek – zaśmiał się głośno demon.
I wtedy Xander zrozumiał, co się stało i chociaż bardzo nie chciał zostawiać kochanka samego, z jeszcze bardziej niebezpiecznym wampirem, on sam nic by tu nie zdziałał, a cala reszta musiała się dowiedzieć.
Chłopak bardzo się bał. Mieli na głowie tyle spraw, a tu jeszcze to. Sam nie wiedział, jak uda im się przez to wszystko przejść i gdy biegł w stronę szkoły zaczął rozważać wyjazd w miasta. Tęskniłby za nimi wszystkimi, ale tu robiło się coraz gorzej, a on i tak nie ukończy żadnej szkoły.
– Xander? – Giles popatrzył na niego, gdy ten zdyszany wpadł do biblioteki.
– Angelus – zdołał powiedzieć jedno słowo, nim całkiem zabrakło mu tchu i musiał napić się wody.
– Jeszcze raz. – Mężczyzna usiadł na przeciwko niego.
– Wróciliśmy do domu i... Nie wiem, co się stało, ale Angel, on stracił duszę... Spike z nim został… Boję się – wyznał chłopak i ukrył twarz w dłoniach.
– Wszystko będzie dobrze. – Rupert położył mu rękę na ramieniu w pocieszającym geście.
– Z Radą, opieką społeczną, Angelusem... – Xander wątpił w to coraz bardziej.
– Rada.... Xander po twoim wyjściu Quintin... Zwolnił mnie i powiedział, że wyznaczą Buffy nowego obserwatora... Wiedzą też, że nie jesteś człowiekiem i jestem pewny, że będą chcieli się temu przyjrzeć, sprawdzić czy nie jesteś niebezpieczny...
– Nie mogą cię zwolnić! – Przerwał mu oburzony chłopak.
– To nie ma teraz znaczenia. – Uśmiechnął się do niego. – Mam inną pracę i będę tu żeby wam pomóc. Nie zostawię cię... Was – zapewnił go.
– Spike mówił coś o wyjeździe z miasta. Na stałe. – Xander bał się trochę reakcji Gilesa.
– Być może nie jest to taki zły pomysł. – Raz jeszcze posłał mu uśmiech pełen troski. – Jeśli chcesz, postaram się znaleźć miejsca gdzie mogą żyć twoi krewni.
– Hej, co się tu dzieje? – Buffy i Willow weszły do biblioteki
– Buffy... – Giles westchnął. – Czy ty i Angel...Spaliście ze sobą tak?
– Giles – Dziewczyna była oburzona.
– Buff. – Xander wstał. – Nie chcemy zrobić przykrości, ale.... Angel stracił duszę – wyznał prawie nie patrząc na przyjaciółkę.
– Boże – szepnęła i osunęła się na schody. – Ja... Nie wiedziałam... Prze...
– Hej. – Chłopak usiadł obok niej. – Wszystko będzie ok... Pójdziesz tam ze mną? – zapytał, bowiem coraz bardziej martwił się o kochanka.
– Spike tam jest. – Dziewczyna nagle zarwała się na nogi.
– Xan... Ja przepraszam... – Buffy już niemal płakała.
– Spike na pewno sobie poradzi. – Wziął leżący na stole miecz. – Chodźmy.
Giles i Willow pokiwali głowami.
Spike bardzo bał się o swojego ukochanego. Angelus bardzo chciał mieć go dla siebie. On sam mógł to przeżyć, ale nie, jeśli wampir położy rękę na chłopaku.
– Śliczny ten twój kotek. – Ciemnowłosy zaczął znów palić, ale był spokojny.
– Nawet się do niego nie zbliżaj – warknął do niego. – Ze mną możesz zrobić, co chcesz, ale jego zostaw...
– Co zechcę? – Angelus wstał i podszedł do lóżka, na którym siedział młodszy mężczyzna. – Chętnie. – Pochylił się i z nadludzką silą pchnął go na posłanie, przysłaniając własnym ciałem. – Zobaczymy, jak bardzo kochasz tą swoja zabaweczkę. – Pocałował go brutalnie.
Spike zaczął się obawiać. Wiedział, że Angelus może go zgwałcić, a on nie wiele będzie mógł mu zrobić. Musiał bronić ukochanego. Zamknął oczy i czekał na tortury.
Nic jednak się nie stało, a Angelus został brutalnie od niego oderwany, przez Pogromczynię.
– Spike. – Xander znalazł się przy nim i całował go po twarzy, obejmując ramionami.
– Ci... – Widział, że chłopak był roztrzęsiony i się bał. – On nic ci nie zrobi. – Nakrył jego usta swoimi.
– Ale ty... – Xander nie dał się zbić z tropu.
– Miłości. – Wampir zmienił ich pozycje i teraz to on miał go w ramionach. – Ja sobie poradzę. Buffy uciekł nam – zwrócił się do dziewczyny.
– Znajdziemy go – obiecała dziewczyna i podeszła do nich. – Przepraszam was... Ja... Angel... Stało się...
– Nie martw się. – Spike posłał jej nikły uśmiech. – Angelus potrafi być czarujący. A wy się kochaliście.
– No dobrze i co teraz? – zapytała Willow, ona też się bała.
– Wy wracacie do mnie. – Rupert znów przybrał rolę ojca. – A co do Angelusa....
– Ja się nim zajmę. – Buffy była teraz wściekła. Ona sama była winna tej sytuacji i bardzo martwiła się o konsekwencje swoich czynów.
– A ja będą obok ciebie – zdecydował Spike. – Nie jestem pewny czy on ma teraz dobrze w głowie... Znaczy Angelus zawsze był potworem...
– Czy on cię kiedyś zgwałcił? – zapytał cicho Xander.
– Miłości. – Spike przygryzł wargi. – To skomplikowane...
– Nie pozwolę by coś ci zrobił. – Oczy chłopaka zaświeciły na czerwono.
– Zwierzaczku, to ja będę chronił ciebie. – Pocałował go raz jeszcze. – Wieczorem wyruszymy na łowy. – Raz jeszcze zwrócił się do Buffy. – Tylko musisz wiedzieć, że będzie trzeba go zabić.
– Wiem – przyznała – Spike zabierz Xandera do Gilesa i tam na mnie poczekaj. Willow ty idź do Oz'a i zostań z nim dziś w nocy...
– Ja pójdę do ciebie do domu i porozmawiam z Joyce. Będą z nią i z Dawn, o to się nie martw – zapewnił ją mężczyzna, a ona uśmiechnęła się. Wiedziała, że mają się ku sobie i bardzo im kibicowała.
– Bądź gotowy o zachodzie słońca – zwróciła się jeszcze do wampira i wymaszerowała z dworu. Giles i Willow poszli za nimi. Spike natomiast wziął Xandera na ręce i zszedł do podziemi, aby kanałami dostać się do bomu Obserwatora.
– Xan. – Wampir odwrócił się do niego wciąż ukazując kły. – Uciekaj... Biegnij do szkoły i znajdź Ruperta.
– Ale... – Chłopak chciał się kłócić, nie zdążył jednak, bo kochanek złapał go za kark i siłą wyrzucił z pokoju.
– Powiedziałem idź! – warknął do niego.
– Tak uciekaj kotku, jeszcze cię złapie. – Angel uśmiechał się złośliwie, ale na szczęście Spike był silniejszy i ten nie mógł się ruszyć.
– Angel właśnie opuścił budynek – zaśmiał się głośno demon.
I wtedy Xander zrozumiał, co się stało i chociaż bardzo nie chciał zostawiać kochanka samego, z jeszcze bardziej niebezpiecznym wampirem, on sam nic by tu nie zdziałał, a cala reszta musiała się dowiedzieć.
Chłopak bardzo się bał. Mieli na głowie tyle spraw, a tu jeszcze to. Sam nie wiedział, jak uda im się przez to wszystko przejść i gdy biegł w stronę szkoły zaczął rozważać wyjazd w miasta. Tęskniłby za nimi wszystkimi, ale tu robiło się coraz gorzej, a on i tak nie ukończy żadnej szkoły.
– Xander? – Giles popatrzył na niego, gdy ten zdyszany wpadł do biblioteki.
– Angelus – zdołał powiedzieć jedno słowo, nim całkiem zabrakło mu tchu i musiał napić się wody.
– Jeszcze raz. – Mężczyzna usiadł na przeciwko niego.
– Wróciliśmy do domu i... Nie wiem, co się stało, ale Angel, on stracił duszę... Spike z nim został… Boję się – wyznał chłopak i ukrył twarz w dłoniach.
– Wszystko będzie dobrze. – Rupert położył mu rękę na ramieniu w pocieszającym geście.
– Z Radą, opieką społeczną, Angelusem... – Xander wątpił w to coraz bardziej.
– Rada.... Xander po twoim wyjściu Quintin... Zwolnił mnie i powiedział, że wyznaczą Buffy nowego obserwatora... Wiedzą też, że nie jesteś człowiekiem i jestem pewny, że będą chcieli się temu przyjrzeć, sprawdzić czy nie jesteś niebezpieczny...
– Nie mogą cię zwolnić! – Przerwał mu oburzony chłopak.
– To nie ma teraz znaczenia. – Uśmiechnął się do niego. – Mam inną pracę i będę tu żeby wam pomóc. Nie zostawię cię... Was – zapewnił go.
– Spike mówił coś o wyjeździe z miasta. Na stałe. – Xander bał się trochę reakcji Gilesa.
– Być może nie jest to taki zły pomysł. – Raz jeszcze posłał mu uśmiech pełen troski. – Jeśli chcesz, postaram się znaleźć miejsca gdzie mogą żyć twoi krewni.
– Hej, co się tu dzieje? – Buffy i Willow weszły do biblioteki
– Buffy... – Giles westchnął. – Czy ty i Angel...Spaliście ze sobą tak?
– Giles – Dziewczyna była oburzona.
– Buff. – Xander wstał. – Nie chcemy zrobić przykrości, ale.... Angel stracił duszę – wyznał prawie nie patrząc na przyjaciółkę.
– Boże – szepnęła i osunęła się na schody. – Ja... Nie wiedziałam... Prze...
– Hej. – Chłopak usiadł obok niej. – Wszystko będzie ok... Pójdziesz tam ze mną? – zapytał, bowiem coraz bardziej martwił się o kochanka.
– Spike tam jest. – Dziewczyna nagle zarwała się na nogi.
– Xan... Ja przepraszam... – Buffy już niemal płakała.
– Spike na pewno sobie poradzi. – Wziął leżący na stole miecz. – Chodźmy.
Giles i Willow pokiwali głowami.
Spike bardzo bał się o swojego ukochanego. Angelus bardzo chciał mieć go dla siebie. On sam mógł to przeżyć, ale nie, jeśli wampir położy rękę na chłopaku.
– Śliczny ten twój kotek. – Ciemnowłosy zaczął znów palić, ale był spokojny.
– Nawet się do niego nie zbliżaj – warknął do niego. – Ze mną możesz zrobić, co chcesz, ale jego zostaw...
– Co zechcę? – Angelus wstał i podszedł do lóżka, na którym siedział młodszy mężczyzna. – Chętnie. – Pochylił się i z nadludzką silą pchnął go na posłanie, przysłaniając własnym ciałem. – Zobaczymy, jak bardzo kochasz tą swoja zabaweczkę. – Pocałował go brutalnie.
Spike zaczął się obawiać. Wiedział, że Angelus może go zgwałcić, a on nie wiele będzie mógł mu zrobić. Musiał bronić ukochanego. Zamknął oczy i czekał na tortury.
Nic jednak się nie stało, a Angelus został brutalnie od niego oderwany, przez Pogromczynię.
– Spike. – Xander znalazł się przy nim i całował go po twarzy, obejmując ramionami.
– Ci... – Widział, że chłopak był roztrzęsiony i się bał. – On nic ci nie zrobi. – Nakrył jego usta swoimi.
– Ale ty... – Xander nie dał się zbić z tropu.
– Miłości. – Wampir zmienił ich pozycje i teraz to on miał go w ramionach. – Ja sobie poradzę. Buffy uciekł nam – zwrócił się do dziewczyny.
– Znajdziemy go – obiecała dziewczyna i podeszła do nich. – Przepraszam was... Ja... Angel... Stało się...
– Nie martw się. – Spike posłał jej nikły uśmiech. – Angelus potrafi być czarujący. A wy się kochaliście.
– No dobrze i co teraz? – zapytała Willow, ona też się bała.
– Wy wracacie do mnie. – Rupert znów przybrał rolę ojca. – A co do Angelusa....
– Ja się nim zajmę. – Buffy była teraz wściekła. Ona sama była winna tej sytuacji i bardzo martwiła się o konsekwencje swoich czynów.
– A ja będą obok ciebie – zdecydował Spike. – Nie jestem pewny czy on ma teraz dobrze w głowie... Znaczy Angelus zawsze był potworem...
– Czy on cię kiedyś zgwałcił? – zapytał cicho Xander.
– Miłości. – Spike przygryzł wargi. – To skomplikowane...
– Nie pozwolę by coś ci zrobił. – Oczy chłopaka zaświeciły na czerwono.
– Zwierzaczku, to ja będę chronił ciebie. – Pocałował go raz jeszcze. – Wieczorem wyruszymy na łowy. – Raz jeszcze zwrócił się do Buffy. – Tylko musisz wiedzieć, że będzie trzeba go zabić.
– Wiem – przyznała – Spike zabierz Xandera do Gilesa i tam na mnie poczekaj. Willow ty idź do Oz'a i zostań z nim dziś w nocy...
– Ja pójdę do ciebie do domu i porozmawiam z Joyce. Będą z nią i z Dawn, o to się nie martw – zapewnił ją mężczyzna, a ona uśmiechnęła się. Wiedziała, że mają się ku sobie i bardzo im kibicowała.
– Bądź gotowy o zachodzie słońca – zwróciła się jeszcze do wampira i wymaszerowała z dworu. Giles i Willow poszli za nimi. Spike natomiast wziął Xandera na ręce i zszedł do podziemi, aby kanałami dostać się do bomu Obserwatora.
niedziela, 13 stycznia 2013
Rozdział 40
Żaden z nich nie chciał się rozstawać nawet na chwilę, ale musieli.
Gdy następnego dnia Xander wszedł do szkoły, oczywiście spóźniony, bowiem musieli się przecież pożegnać, już wiedział, że coś jest nie tak. I to bardzo.
– Will, co się dzieje? – zapytał, gdy tylko zobaczył przyjaciółkę.
– Rada już tu jest... – wyszeptała i pociągnęła go do łazienki dla dziewczyn. – Od godziny przesłuchują Buffy i na pewno będą chcieli rozmawiać z tobą.... Słyszałam, że są źli na Gilesa....
– Hej. – Przytulił ją do siebie. – Będzie dobrze. Co mogą nam zrobić? – Uśmiechnął się do niej.
– I tak... A co z twoim wampirem? – Zmieniła temat, na co Xander westchnął.
– Przeniósł się do Angela i mam nadzieję, że ta cała Rada nie będzie tu długo.
– Wpadłeś. – Roześmiała się, ale rozumiała go. Ona sama nie znosiła, gdy Oz zamieniał się w wilka i znikał na trzy noce.
– Chodźmy. – Nie zamierzał wdawać się z Willow w dyskusję na ten temat. – Załatwmy to od razu i może pojadą jeszcze dzisiaj.
Xander jeszcze nigdy tak się nie obawiał, przechodząc przez drzwi biblioteki. Bardzo chciał znaleźć się już w domu, a jeszcze lepiej w bezpiecznych ramionach kochanka i przeczekać to wszystko, ale wiedział, jak ta wizyta jest ważna dla Gilesa i Buffy, więc zacisnął zęby.
– O. – Rupert zobaczył go pierwszy. – Quintin poznaj mojego podopiecznego Alexandra Harrisa.
– Dzień dobry. – Chłopakowi zrobiło się jakoś nieswojo.
– Witaj chłopcze. Giles opowiedział mi o twojej sytuacji... Powiedz czy ty i panna Summers jesteście na tyle blisko, aby mogło jej to zaszkodzić?
– Nie zdradzę jej sekretu. – Głośno przełknął ślinę. Mężczyzna już mu się nie podobał, a na dodatek bardzo musiał pilnować swoich mocy, aby nie wyszły teraz na jaw.
– A ty masz jakiś sekret? – Kobieta w średnim wieku świdrowała go spojrzeniem zza okularów i Xanderowi zrobiło się jeszcze bardziej nieswojo.
– Nie. – Uśmiechnął się do niej. – Ja jestem jak otwarta księga.
– Będziemy się temu przyglądać – oświadczył Quintin.
– Xander... Czy nie miałeś gorączki? – Giles postanowił oszczędzić mu reszty nie potrzebnego przesłuchania. Wiedział, że będą kłopoty.
–A tak! – Zerwał się z krzesła. – To ja idę do domu odpocząć, nabrać sił... – Z tymi słowami wyszedł pospiesznym krokiem z pomieszczenia.
Z samej szkoły wyszedł tak samo szybko. A Spike prosił go dziś żeby z nim został i powinien był go posłuchać.
Wszedł do Dworu, starając się robić jak najmniej hałasu i udałoby mu się to, gdyby nagle nie potknął się o coś leżącego na dywanie, co zidentyfikował jako jeansy kochanka. Nie miał jednak nawet czasu zastanowić się, co one tu robią, bowiem został podniesiony do pionu przez Angela.
– No, co? – zapytał, patrząc na niego ze zdziwieniem.
– Nic... Nie spodziewałem się ciebie tak wcześnie. – Wampir jednak zdawał mu się być jakiś dziwny tylko, że nie bardzo wiedział, dlaczego.
– Ale jestem... Ok, puścisz mnie? – zapytał, zaczynając wyrywać się z jego uścisku.
– Spike jest szczęściarzem, ale jego szczęście szybko wyparowuje. – Przyłożył nos do jego szyi i głęboko wciągnął powietrze.
Xander najpierw się przestraszył, a później, gdy wampir go puścił, po prostu stwierdził, że może po prostu dostał czymś ciężkim w głowę i dlatego tak się zachowuje.
Nie zamierzał się nim jednak przejmować. Angel nie był jego problemem, a w ostatnim czasie zdążył go nawet polubić.
Ledwie wszedł do sypialni, którą teraz zajmował Spike i już znalazł się w jego objęciach.
– Tęskniłem zwierzaczku. – Wampir może i nie zachowywał się inaczej niż zawsze, ale widzieli się zaledwie godzinę temu.
– Spike... – zaczął ostrożnie.
– Ci.. Martwiłem się. – I on go powąchał, co powoli stawało się irytujące. – Potrzebujesz prysznica.
Nie czekając na nic, bardzo zdeterminowany wampir zaczął go rozbierać.
– Czy ja nie mogę niczego zrobić sam?! – Xander nagle wyrwał się z jego uścisku i znalazł n a drugim końcu pokoju.
– Xan? – Spike spojrzał na niego z wyrzutem. – Co jest?
– Nie było mnie godzinę. – Usiadł z westchnieniem na Łóżku. – I ja wiem, że w twoich czasach...
– Miłości... – Wampir usiadł obok niego. – Rada sprawia, że wszyscy zachowują się dziwnie.
– Prawda. Angelowi całkiem odbiło. – Uśmiechnął się do kochanka.
– Co masz na myśli? – Przyjrzał mu się uważnie, ale wiedział, że Xander nic mu teraz nie powie, bowiem doskonale czuł jego rosnące podniecenie. – Xan.... Zwierzaczku... – Chłopak nakrył jego usta swoimi.
– No, co? – Spojrzał na niego nieprzytomnym wzrokiem.
– Zabawimy się dobrze? – Zaczął powoli rozpinać guziki jego koszuli. Mówił cichym, wibrującym głosem i patrzył mu w oczy. – Ty odpowiesz na moje pytanie, a ja cię dotknę. Zgoda? – Xander tylko pokiwał głową. – Co było z Angelem?
– Tylko mnie powąchał. – Usiadł wampirowi na kolanach. – Powiedział, że masz szczęście.
– I ma racje. – Spike uśmiechnął się do niego. – I nie to, że nie doceniam twojego szybkiego przybycia...
– Giles pozwolił mi wrócić do domu. – Przerwał mu szybko. – Koniec rozmowy – zarządził i wsunął dłoń pomiędzy ich krocza. – Jak skończę harcować wtedy będziemy rozmawiać.
– Nie skarżę się miłości. – Tym razem wampir go pocałował i pozbawił koszuli, po czym rzucił na lóżko. – Co ja z tobą zrobię... – Zaczął bawić się jego sutkami i nagle drzwi się otworzyli i stanął w nich.
– ... Angelus! – Spike w oka mgnieniu zasłonił sobą ukochanego.
– Nie przeszkadzaj sobie Will, chętnie zobaczę tą twoją zabaweczkę w akcji. – Uśmiechnął się krzywo starszy wampir.
Gdy następnego dnia Xander wszedł do szkoły, oczywiście spóźniony, bowiem musieli się przecież pożegnać, już wiedział, że coś jest nie tak. I to bardzo.
– Will, co się dzieje? – zapytał, gdy tylko zobaczył przyjaciółkę.
– Rada już tu jest... – wyszeptała i pociągnęła go do łazienki dla dziewczyn. – Od godziny przesłuchują Buffy i na pewno będą chcieli rozmawiać z tobą.... Słyszałam, że są źli na Gilesa....
– Hej. – Przytulił ją do siebie. – Będzie dobrze. Co mogą nam zrobić? – Uśmiechnął się do niej.
– I tak... A co z twoim wampirem? – Zmieniła temat, na co Xander westchnął.
– Przeniósł się do Angela i mam nadzieję, że ta cała Rada nie będzie tu długo.
– Wpadłeś. – Roześmiała się, ale rozumiała go. Ona sama nie znosiła, gdy Oz zamieniał się w wilka i znikał na trzy noce.
– Chodźmy. – Nie zamierzał wdawać się z Willow w dyskusję na ten temat. – Załatwmy to od razu i może pojadą jeszcze dzisiaj.
Xander jeszcze nigdy tak się nie obawiał, przechodząc przez drzwi biblioteki. Bardzo chciał znaleźć się już w domu, a jeszcze lepiej w bezpiecznych ramionach kochanka i przeczekać to wszystko, ale wiedział, jak ta wizyta jest ważna dla Gilesa i Buffy, więc zacisnął zęby.
– O. – Rupert zobaczył go pierwszy. – Quintin poznaj mojego podopiecznego Alexandra Harrisa.
– Dzień dobry. – Chłopakowi zrobiło się jakoś nieswojo.
– Witaj chłopcze. Giles opowiedział mi o twojej sytuacji... Powiedz czy ty i panna Summers jesteście na tyle blisko, aby mogło jej to zaszkodzić?
– Nie zdradzę jej sekretu. – Głośno przełknął ślinę. Mężczyzna już mu się nie podobał, a na dodatek bardzo musiał pilnować swoich mocy, aby nie wyszły teraz na jaw.
– A ty masz jakiś sekret? – Kobieta w średnim wieku świdrowała go spojrzeniem zza okularów i Xanderowi zrobiło się jeszcze bardziej nieswojo.
– Nie. – Uśmiechnął się do niej. – Ja jestem jak otwarta księga.
– Będziemy się temu przyglądać – oświadczył Quintin.
– Xander... Czy nie miałeś gorączki? – Giles postanowił oszczędzić mu reszty nie potrzebnego przesłuchania. Wiedział, że będą kłopoty.
–A tak! – Zerwał się z krzesła. – To ja idę do domu odpocząć, nabrać sił... – Z tymi słowami wyszedł pospiesznym krokiem z pomieszczenia.
Z samej szkoły wyszedł tak samo szybko. A Spike prosił go dziś żeby z nim został i powinien był go posłuchać.
Wszedł do Dworu, starając się robić jak najmniej hałasu i udałoby mu się to, gdyby nagle nie potknął się o coś leżącego na dywanie, co zidentyfikował jako jeansy kochanka. Nie miał jednak nawet czasu zastanowić się, co one tu robią, bowiem został podniesiony do pionu przez Angela.
– No, co? – zapytał, patrząc na niego ze zdziwieniem.
– Nic... Nie spodziewałem się ciebie tak wcześnie. – Wampir jednak zdawał mu się być jakiś dziwny tylko, że nie bardzo wiedział, dlaczego.
– Ale jestem... Ok, puścisz mnie? – zapytał, zaczynając wyrywać się z jego uścisku.
– Spike jest szczęściarzem, ale jego szczęście szybko wyparowuje. – Przyłożył nos do jego szyi i głęboko wciągnął powietrze.
Xander najpierw się przestraszył, a później, gdy wampir go puścił, po prostu stwierdził, że może po prostu dostał czymś ciężkim w głowę i dlatego tak się zachowuje.
Nie zamierzał się nim jednak przejmować. Angel nie był jego problemem, a w ostatnim czasie zdążył go nawet polubić.
Ledwie wszedł do sypialni, którą teraz zajmował Spike i już znalazł się w jego objęciach.
– Tęskniłem zwierzaczku. – Wampir może i nie zachowywał się inaczej niż zawsze, ale widzieli się zaledwie godzinę temu.
– Spike... – zaczął ostrożnie.
– Ci.. Martwiłem się. – I on go powąchał, co powoli stawało się irytujące. – Potrzebujesz prysznica.
Nie czekając na nic, bardzo zdeterminowany wampir zaczął go rozbierać.
– Czy ja nie mogę niczego zrobić sam?! – Xander nagle wyrwał się z jego uścisku i znalazł n a drugim końcu pokoju.
– Xan? – Spike spojrzał na niego z wyrzutem. – Co jest?
– Nie było mnie godzinę. – Usiadł z westchnieniem na Łóżku. – I ja wiem, że w twoich czasach...
– Miłości... – Wampir usiadł obok niego. – Rada sprawia, że wszyscy zachowują się dziwnie.
– Prawda. Angelowi całkiem odbiło. – Uśmiechnął się do kochanka.
– Co masz na myśli? – Przyjrzał mu się uważnie, ale wiedział, że Xander nic mu teraz nie powie, bowiem doskonale czuł jego rosnące podniecenie. – Xan.... Zwierzaczku... – Chłopak nakrył jego usta swoimi.
– No, co? – Spojrzał na niego nieprzytomnym wzrokiem.
– Zabawimy się dobrze? – Zaczął powoli rozpinać guziki jego koszuli. Mówił cichym, wibrującym głosem i patrzył mu w oczy. – Ty odpowiesz na moje pytanie, a ja cię dotknę. Zgoda? – Xander tylko pokiwał głową. – Co było z Angelem?
– Tylko mnie powąchał. – Usiadł wampirowi na kolanach. – Powiedział, że masz szczęście.
– I ma racje. – Spike uśmiechnął się do niego. – I nie to, że nie doceniam twojego szybkiego przybycia...
– Giles pozwolił mi wrócić do domu. – Przerwał mu szybko. – Koniec rozmowy – zarządził i wsunął dłoń pomiędzy ich krocza. – Jak skończę harcować wtedy będziemy rozmawiać.
– Nie skarżę się miłości. – Tym razem wampir go pocałował i pozbawił koszuli, po czym rzucił na lóżko. – Co ja z tobą zrobię... – Zaczął bawić się jego sutkami i nagle drzwi się otworzyli i stanął w nich.
– ... Angelus! – Spike w oka mgnieniu zasłonił sobą ukochanego.
– Nie przeszkadzaj sobie Will, chętnie zobaczę tą twoją zabaweczkę w akcji. – Uśmiechnął się krzywo starszy wampir.
Subskrybuj:
Posty (Atom)