Xander długo nie był sam bo gdy tylko rozsiadł się wygodniej musiał wstawać i otwierać drzwi.
Wciąż był trochę zły na wampira jednak po drugiej stronie stały jego ulubione kobiety a jedna z nich trzymała długo oczekiwaną pizze
-Wejdźcie- rozpromienił się
-Jesteś sam?- Zapytała Joyce rozglądając się po salonie
-Tak się złożyło- uśmiechnął się do niej i odwrócił na dźwięk tłuczonego szkła
-Przepraszam!- Krzyknęła Dawn z salonu na co oboje się roześmiali
-Rupert jest zapewne w bibliotece- przeszli dalej- A Spike?
-Podobno jest jakiś problem i wszyscy... poza mną są potrzebni- chłopak nie lubił przyznawać się do tego że czasem jest pomijany. Właściwie to po przemianie nie udało mu się jeszcze sprawdzić swoich zdolności.
-A wiesz ile bym dała żeby powiedzieć Buffy została- westchnęła- Wiesz wczoraj w galerii odwiedziła mnie twoja matka
- Przepraszam- zmieszał się jeszcze bardziej
-Nie ma przecież za co- posłała mu ciepły uśmiech- Nie pozwól żeby ich zachowanie cię złamało....
-Tak... tylko że wiesz.... oni powinni się mną zajmować... znaczy skoro nie chcieli dzieci to po co mnie do siebie brali
-Rupert nie znalazł niczego o twoich biologicznych rodzicach?- Kobieta znała sytuacje i tym bardziej nie mogła zrozumieć Harrisów. I Xander jest przecież jednym z najwspanialszych młodych ludzi jakich zna. A ten kto nie może tego pojąc jest po prostu głupcem
-Nie i jakoś nie bardzo mi się z tym spieszy- weszli w końcu do salonu- To co oglądamy?- Zapytał Dawn która już dawno zdążyła zmienić kanał
-Są jakieś kreskówki- powiedziała i wzięła kawałek pizzy po czym zwróciła całą swoją uwagę na ekran
-Joyce wiesz że nie musisz mnie pilnować- nie chciał naskakiwać na kobietę bo jej towarzystwo zawsze było bardzo miłe ale to że były tu obie i to wieczorem gdy dom był zupełnie pusty zaczęło być podejrzane
-Xander ja wcale nie przyszłam cię pilnować- upiła łyk herbaty- po postu ci towarzyszymy no i wolę spędzać czas z tobą niż nad podatkami
-Miło jest być alternatywą- roześmiał się szczerze i on również zaczął oglądać telewizor.
Nie wiedział nawet kiedy usnął. A obudziły go czyjeś podniesione głosy
-Absolutnie się na to nie zgadzam!- Krzyczał oczywiście Spike
-A jak ty sobie to....
-Nie. Jeśli to ma ci przeszkadzać w karierze to wyjadę z nim
-Spike bądź przez chwilę rozsądny- Giles jak i przy każdej kłótni brzmiał na bardzo zmęczonego- Quinntin nie będzie zadawał pytań tylko cię po prostu zabije
-Dam sobie radę ze zramolałym staruszkiem- warknął wampir i zapalił
-Nawet Angel....
-Nie zaczynaj- uciął rozmowę Spike- Zrobię to co będzie chciał Xan
-Tylko z nim porozmawiaj- i wyszedł
-O czym porozmawiać?- Xander otworzył oczy
-Myślałem że śpisz- pogłaskał go z czułością po policzku
-Trudno jest spać gdy tak wrzeszczycie- podniósł się bo było mu bardzo nie wygodnie i przytulił się do kochanka
-To jego wina- stwierdził Spike- Do Ruperta mają przyjechać kuple z Anglii...
-Rada?- Domyślił się chłopak
-I dlatego Ripper chcę się nas pozbyć... właściwie mnie ale nie ma mowy że zostawię cię samego...
-Spike on ma rację wiesz ja czytałem o Radzie oni nigdy tego nie zaakceptują ale ja nie mogę wyjechać co będzie jeśli Sarah albo ktoś...
-Cii... miłości ja cię tu nie zostawię ale jeśli chcesz to zawsze możemy wrócić do Brzoskwinki- Spike sam nie wiedział co do końca powinien zrobić
-Ty idź będę tam codziennie ale jeśli zaczną węszyć... wiem że możesz zabić ale... wybacz nie chcę tego- nie miał zamiaru ranić wampira ale chyba nigdy wcześniej o tym nie rozmawiali
-I mam spać bez ciebie- podniósł go sobie na kolana- Nie możliwe
-Będą tu tylko kilka dni... ale masz rację będzie ciężko- westchnął i przytulił się do niego
-Chodź ze mną- kusił Spike wkładając mu rękę pod koszulkę
-Nie chcę żeby Giles miał przeze mnie kłopoty- ale już czuł pod skórą gorączkę która nie pozwalała mu myśleć
-Tego chcesz zwierzaczku- szeptał mu do ucha i dotykał delikatnie sutków
-Nie- jęknął nagle i odchylił głowę do tyłu dając wampirowi lepszy dostęp do swojej szyi
-Więc?- Przerwał pieszczoty i popatrzył mu w oczy bardzo uważnie hipnotyzując kochanka wzrokiem
-Chcę żebyś był dla nich niewidzialny.... żebyś był moim cieniem ale nie zostawiaj mnie- Xander pocałował wampira- Jesteś sadystą
-Tylko dla ciebie miłości... tylko dla ciebie- wstał z chłopakiem na rękach- nie możesz zasypiać na kanapie... wypocznij obudzę cię jeszcze przed świtem
-I zachowuj się jak będą- Xander wprawdzie już przymykał oczy ale wciąż był na tyle przytomny żeby wydawać ukochanemu rozkazy
-Jak sobie życzysz.... Xan gdy skończysz szkołę... chcę cię zabrać z tego miejsca... pokazać świat- Spike myślał o tym od pierwszej chwili z nim Piekielne Usta nie są dla niego... dla nich
-Porozmawiamy za rok- uśmiechnął się chłopak
-Dobrze zwierzaczku- pocałował go - zobaczysz wszystkim się zajmę... zwiedzimy egzotyczne miejsca, duże miasta- wszedł do sypialni i bardzo delikatnie położył chłopaka na łóżku- i już nigdy tu nie wrócimy a ty rozwiniesz skrzydła- ściągnął mu`buty i spodnie po czym przykrył i wyszedł żeby się najeść. Najbliższe dni wcale nie będą ciekawe dla nikogo.
czwartek, 27 grudnia 2012
niedziela, 23 grudnia 2012
Rozdział 38
Xander przez kilka godzin przekonywał wampira że jest tylko jego.
Dlatego niemal odetchnął z ulgą gdy ten zaproponował pizze. Na szczęście Gilesa jeszcze nie było, bo mężczyzna próbował namówić go do zdrowszego jedzenia.
-Zmęczony zwierzaczku?- Spike uśmiechnął się do niego zakładając jeansy
-Głodny i pewnie nie będę się mógł ruszyć przez cały weekend- przekręcił się na bok
-Mi to odpowiada- pochylił się i pocałował go. W tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi- Pozbędę się tych natrętów i wracam. A ty pomyśl nad filmem- wampir uśmiechnął się do niego i już go nie było.
-Czego?!- Krzyknął gdy szarpnął drzwi, Na zewnątrz stała kobieta w średnim wieku ściskająca w dłoni jakieś notkatki
-Ty musisz być Alexander- uśmiechnęła się do niego trochę nerwowo
-Czego od niego chcesz?- Zapytał podejrzliwie i wyciągnął papierosy
-Och... jestem Sarah z opieki społecznej- przez chwilę zastanawiała się czy podać mu rękę- Wiem że pora jest późna ale czy mogę wejść- w końcu odsunął się od drzwi i wpuścił ją do środak
-Zawołam go- powiedział i poszedł na górę
-To nie pizza?- Zapytał Xander gdy tylko go zobaczył
-Nie miłości. I musisz niestety wstać to opieka społeczna- uśmiechnął się do niego pocieszająco i zaczął pomagać się ubrać
-I zostawiłeś ją tam samą?- Popatrzył na wampira z niedowierzaniem
-Przecież muszę ci pomóc- Spike popatrzył na niego jakby był szalony i podniósł jego biodra by założyć bokserki razem za spodniami
-Spike. Proszę, poradzę sobie sam a ty idź na dół i zachowuj się- pocałował go delikatnie w kąt ust co zawsze doprowadzało go do obłędu
-Dobrze zwierzaczku- zgodził się z westchnieniem
-Czy Alexander jest w domu?- Zapytała kobieta gdy tylko zobaczyła go na schodach
-Ubiera się właśnie- usiadł na przeciw niej
-A ty jesteś?- Wyjęła swój zeszyt- nie ma nigdzie zapisków że pan Giles ma syna
-Nie jestem jego cholerny....
-William, możesz zrobić herbatę?- Xander zszedł na dół w samą porę
-Już się robi miłości- uśmiechnął się do niego i poszedł do kuchni
-Przepraszam za niego- zwrócił się do kobiety- Jestem Xander- wyciągnął do niej rękę
-Miło mi cię w końcu poznać. Możesz mi mówić Sarah...- znów spojrzała do swojego zeszytu- Więc... może powiesz mi coś o tym jak ci się tu mieszka?
-Bardzo dobrze- uśmiechnął się- Giles jest wspaniałym facetem i wie pani wcale nie musiał mnie przyjmować...
-Jesteście ze sobą blisko?
-Raczej tak... znaczy wiem że zawsze mogę przyjść do niego z problemem, nie pije i nigdy mnie nie uderzył więc chyba jest dobrze- uśmiechnął się do niej
-A William, nie ma o nim nigdzie zapisków- Xander wiedział że wampir słucha wszystkiego uważnie i normalnie wiedziałby co powiedzieć ale teraz
-A ja jestem z nim- wtrącił się Spike wchodząc do salonu z 3 kubkami herbaty i tacą kanapek- Powinieneś coś zjeść, na pizze czekamy już za długo- usiadł obok i bezceremonialnie położył mu rękę na udzie
-Och...- kobieta zmieszała się na chwile ale szybko przeszła do profesjonalizmu- A więc pan William ?
-Prat- dokończył za nią wampir a Xander spróbował nie wyglądać na zaskoczonego nazwiskiem kochanka
-I co pan robi w Sunnydale?- Nie uszło jej uwagi że Xander ścisnął uspokajająco rękę mężczyzny, jakby powstrzymywał go przed atakiem złości
-Po studiach przyjechałem tu odpocząć i tak już zostałem.... oczywiście pierwszym przystankiem było L.A- Spike posłał kobiecie swój najbardziej czarujący uśmiech
-Pracuje pan?
-Obecnie jestem między pracami... ale nie żyje na utrzymaniu Gilesa moja rodzina ma pieniądze
-Gdzie pan studiował? Ile pan ma lat? Jak się poznaliście? Czy mieszka pan tu na stałe?- Kobieta strzelała pytaniami jak Z karabinu maszynowego
-Oxfored, 25. Uratowałem mu życie- pocałował Xandera w policzek
-To znaczy?- Zainteresowała się
-Wcale tak nie było... to znaczy wracałem do domu i zostałem napadnięty ale poradziłbym sobie sam- Xander nie chciał wyjść na nieudacznika
-Cokolwiek powiesz zwierzaczku- uśmiechnął się do niego czule Spike- Tak mieszkam tu na stałe i pójdę gdziekolwiek pójdzie Xander- dokończy z cichym watknięciem
-A pan Giles co na to wszystko mówi?- Sarah była zdziwiona jego reakcją ale widziała w życiu dziwniejsze i gorsze rzeczy niż zaborczy chłopak
-Nie ma nic przeciwko- Xander nagle zapragnął by Giles w końcu się pojawił
-Miłości miałeś zjeść- Spike też robił się niecierpliwy
-Co?... A tak- wziął w końcu kanapkę
-A jak ze szkołą? Wiem że miałeś wcześniej problemy- kobieta jednak nie zamierzała jeszcze kończyć wywiadu
-Xan bardzo ostatnio się poprawił- odpowiedział za niego Spike
-Dobrze.... A co z twoimi rodzicami ja wiem że były z nimi problemy ale sąd jest ostatecznością w takich przypadkach
-Nie wrócę tam. Zostaję tu- Tego Xander był pewny- Will możesz zadzwonić do Gilesa powinien już być w domu- popatrzył prosząco na wampira ale ten myślał już o tym samym. Ciekawe było tylko że po nich nie zadzwonił, przecież` mogą pomóc
-Myślę że na dziś skończymy- kobieta podniosła się jednak bo było jasne że nie uzyska już żadnej odpowiedzi- Panie Prat chciałabym jeszcze porozmawiać z panem na osobności ale to w inny dzień
-Czemu?- Przerwał wybieranie numeru
-Nie twierdzę że Alexander nie jest homoseksualistą i niech mi pan uwierzy to nie jest tu problem ale widzi pan to jeszcze młody chłopak a pierwszy związek tak poważny jak wasz....
-Kocham Wiliama i to że jesteśmy razem nie ma wpływu na moje oceny, zachowanie czy to gdzie chcę mieszkać- wtrącił się Xander
-Bardzo się cieszę- uśmiechnęła się do niego- Ale będą robić wywiady z wszystkimi twoimi przyjaciółmi a pan Prat jest bardzo ważny dla ciebie
-Och- Xander zmieszał się trochę
-Nic nie szkodzi- Sarah ruszyła w stronę drzwi- mam nadzieje że następnym razem zastanę pana Gilesa... wrócę w przyszłym tygodniu może w piątek
-Dobrze przekaże- otworzył drzwi- Do widzenia
-Do widzenia. Miło było was poznać ciebie zwłaszcza Alexnader
-Miłości muszę iść- Spike nie dal mu czasu na oddech
-Czemu? Gdzie?- Pogromczyni ma jakiś problem z jakimś demonem- założył płaszcz
-Ale ja...- zaczął by być uciszony pocałunkiem
- Joyce i Dawn mają przyjść no i nie chcę żeby coś ci się stało- Spike pogłaskał go po policzku- Podszkolę cię jeszcze i będziemy mogli walczyć razem. Zgoda?
-Zgoda- westchnął Xander bo wiedział że z nim nie wygra- Uważaj na siebie
-Wrócę zanim zdążysz zatęsknić- raz jeszcze go pocałował i niemal wybiegł z domu
-Nie realne- wymamrotał chłopak i wrócił do stołu po czym włączył telewizor i zabrał się za jedzenie
Dlatego niemal odetchnął z ulgą gdy ten zaproponował pizze. Na szczęście Gilesa jeszcze nie było, bo mężczyzna próbował namówić go do zdrowszego jedzenia.
-Zmęczony zwierzaczku?- Spike uśmiechnął się do niego zakładając jeansy
-Głodny i pewnie nie będę się mógł ruszyć przez cały weekend- przekręcił się na bok
-Mi to odpowiada- pochylił się i pocałował go. W tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi- Pozbędę się tych natrętów i wracam. A ty pomyśl nad filmem- wampir uśmiechnął się do niego i już go nie było.
-Czego?!- Krzyknął gdy szarpnął drzwi, Na zewnątrz stała kobieta w średnim wieku ściskająca w dłoni jakieś notkatki
-Ty musisz być Alexander- uśmiechnęła się do niego trochę nerwowo
-Czego od niego chcesz?- Zapytał podejrzliwie i wyciągnął papierosy
-Och... jestem Sarah z opieki społecznej- przez chwilę zastanawiała się czy podać mu rękę- Wiem że pora jest późna ale czy mogę wejść- w końcu odsunął się od drzwi i wpuścił ją do środak
-Zawołam go- powiedział i poszedł na górę
-To nie pizza?- Zapytał Xander gdy tylko go zobaczył
-Nie miłości. I musisz niestety wstać to opieka społeczna- uśmiechnął się do niego pocieszająco i zaczął pomagać się ubrać
-I zostawiłeś ją tam samą?- Popatrzył na wampira z niedowierzaniem
-Przecież muszę ci pomóc- Spike popatrzył na niego jakby był szalony i podniósł jego biodra by założyć bokserki razem za spodniami
-Spike. Proszę, poradzę sobie sam a ty idź na dół i zachowuj się- pocałował go delikatnie w kąt ust co zawsze doprowadzało go do obłędu
-Dobrze zwierzaczku- zgodził się z westchnieniem
-Czy Alexander jest w domu?- Zapytała kobieta gdy tylko zobaczyła go na schodach
-Ubiera się właśnie- usiadł na przeciw niej
-A ty jesteś?- Wyjęła swój zeszyt- nie ma nigdzie zapisków że pan Giles ma syna
-Nie jestem jego cholerny....
-William, możesz zrobić herbatę?- Xander zszedł na dół w samą porę
-Już się robi miłości- uśmiechnął się do niego i poszedł do kuchni
-Przepraszam za niego- zwrócił się do kobiety- Jestem Xander- wyciągnął do niej rękę
-Miło mi cię w końcu poznać. Możesz mi mówić Sarah...- znów spojrzała do swojego zeszytu- Więc... może powiesz mi coś o tym jak ci się tu mieszka?
-Bardzo dobrze- uśmiechnął się- Giles jest wspaniałym facetem i wie pani wcale nie musiał mnie przyjmować...
-Jesteście ze sobą blisko?
-Raczej tak... znaczy wiem że zawsze mogę przyjść do niego z problemem, nie pije i nigdy mnie nie uderzył więc chyba jest dobrze- uśmiechnął się do niej
-A William, nie ma o nim nigdzie zapisków- Xander wiedział że wampir słucha wszystkiego uważnie i normalnie wiedziałby co powiedzieć ale teraz
-A ja jestem z nim- wtrącił się Spike wchodząc do salonu z 3 kubkami herbaty i tacą kanapek- Powinieneś coś zjeść, na pizze czekamy już za długo- usiadł obok i bezceremonialnie położył mu rękę na udzie
-Och...- kobieta zmieszała się na chwile ale szybko przeszła do profesjonalizmu- A więc pan William ?
-Prat- dokończył za nią wampir a Xander spróbował nie wyglądać na zaskoczonego nazwiskiem kochanka
-I co pan robi w Sunnydale?- Nie uszło jej uwagi że Xander ścisnął uspokajająco rękę mężczyzny, jakby powstrzymywał go przed atakiem złości
-Po studiach przyjechałem tu odpocząć i tak już zostałem.... oczywiście pierwszym przystankiem było L.A- Spike posłał kobiecie swój najbardziej czarujący uśmiech
-Pracuje pan?
-Obecnie jestem między pracami... ale nie żyje na utrzymaniu Gilesa moja rodzina ma pieniądze
-Gdzie pan studiował? Ile pan ma lat? Jak się poznaliście? Czy mieszka pan tu na stałe?- Kobieta strzelała pytaniami jak Z karabinu maszynowego
-Oxfored, 25. Uratowałem mu życie- pocałował Xandera w policzek
-To znaczy?- Zainteresowała się
-Wcale tak nie było... to znaczy wracałem do domu i zostałem napadnięty ale poradziłbym sobie sam- Xander nie chciał wyjść na nieudacznika
-Cokolwiek powiesz zwierzaczku- uśmiechnął się do niego czule Spike- Tak mieszkam tu na stałe i pójdę gdziekolwiek pójdzie Xander- dokończy z cichym watknięciem
-A pan Giles co na to wszystko mówi?- Sarah była zdziwiona jego reakcją ale widziała w życiu dziwniejsze i gorsze rzeczy niż zaborczy chłopak
-Nie ma nic przeciwko- Xander nagle zapragnął by Giles w końcu się pojawił
-Miłości miałeś zjeść- Spike też robił się niecierpliwy
-Co?... A tak- wziął w końcu kanapkę
-A jak ze szkołą? Wiem że miałeś wcześniej problemy- kobieta jednak nie zamierzała jeszcze kończyć wywiadu
-Xan bardzo ostatnio się poprawił- odpowiedział za niego Spike
-Dobrze.... A co z twoimi rodzicami ja wiem że były z nimi problemy ale sąd jest ostatecznością w takich przypadkach
-Nie wrócę tam. Zostaję tu- Tego Xander był pewny- Will możesz zadzwonić do Gilesa powinien już być w domu- popatrzył prosząco na wampira ale ten myślał już o tym samym. Ciekawe było tylko że po nich nie zadzwonił, przecież` mogą pomóc
-Myślę że na dziś skończymy- kobieta podniosła się jednak bo było jasne że nie uzyska już żadnej odpowiedzi- Panie Prat chciałabym jeszcze porozmawiać z panem na osobności ale to w inny dzień
-Czemu?- Przerwał wybieranie numeru
-Nie twierdzę że Alexander nie jest homoseksualistą i niech mi pan uwierzy to nie jest tu problem ale widzi pan to jeszcze młody chłopak a pierwszy związek tak poważny jak wasz....
-Kocham Wiliama i to że jesteśmy razem nie ma wpływu na moje oceny, zachowanie czy to gdzie chcę mieszkać- wtrącił się Xander
-Bardzo się cieszę- uśmiechnęła się do niego- Ale będą robić wywiady z wszystkimi twoimi przyjaciółmi a pan Prat jest bardzo ważny dla ciebie
-Och- Xander zmieszał się trochę
-Nic nie szkodzi- Sarah ruszyła w stronę drzwi- mam nadzieje że następnym razem zastanę pana Gilesa... wrócę w przyszłym tygodniu może w piątek
-Dobrze przekaże- otworzył drzwi- Do widzenia
-Do widzenia. Miło było was poznać ciebie zwłaszcza Alexnader
-Miłości muszę iść- Spike nie dal mu czasu na oddech
-Czemu? Gdzie?- Pogromczyni ma jakiś problem z jakimś demonem- założył płaszcz
-Ale ja...- zaczął by być uciszony pocałunkiem
- Joyce i Dawn mają przyjść no i nie chcę żeby coś ci się stało- Spike pogłaskał go po policzku- Podszkolę cię jeszcze i będziemy mogli walczyć razem. Zgoda?
-Zgoda- westchnął Xander bo wiedział że z nim nie wygra- Uważaj na siebie
-Wrócę zanim zdążysz zatęsknić- raz jeszcze go pocałował i niemal wybiegł z domu
-Nie realne- wymamrotał chłopak i wrócił do stołu po czym włączył telewizor i zabrał się za jedzenie
poniedziałek, 17 grudnia 2012
Rozdział 37
Xander i Spike już od tygodnia mieszkali u Gilesa i wampir w końcu zaczął dogadywać się z Obserwatorem. Dużą pomocą w tej sprawie okazała się Joyce która teraz przychodziła do nich codziennie i pomagała mężczyźnie w obowiązkach. Nieraz zostawała do późnej nocy i gdy Spike wychodził na polowanie oboje siedzieli jeszcze w kuchni i rozmawiali o czymś cicho.
Wszystko byłoby dobrze gdyby nie to, że Xander maił już serdecznie dość tego że Spike pozwala mu na nic pilnuje na każdym kroku i wciągnął w to wszystko Buffy i Willow które nie odstępowały do na krok w szkole czy za dnia o ile wampir pozwolił mu do niej wyjść.
Dlatego teraz już od 20 minut siedzi w męskiej ubikacji obok szatni i modli się żeby przyjaciółki go tu za szybko nie dopadły. Przecież on nawet nic złego nie robi. Stara się jak może ukryć i nie używać zdolności ale nikt go przecież nie słucha.
Nagle drzwi otworzyły się powoli i do pomieszczenia wszedł Lary
-A tu jesteś Harris co tam?- Wyciągnął papierosa i usiadł obok
-A w... Lary ja już nie mogę- westchnął szybko zmieniając zdanie przecież musi się komuś wyżalić- Wiesz ja się dowiedziałem że jestem adoptowany do tego jestem nie groźnym demonem i jeszcze Spike ten wampir prawie nie wypuszcza mnie z domu. To tak w skrócie- spojrzał na kolegę który tylko spokojnie palił i kiwał głową
-Hm... ten twój wampir. Kurde ciągle nie mogę się przyzwyczaić. Czemu on cię tak pilnuje?
-Bo widzisz ja mam takie moce.... to dość skomplikowane w każdym razie Spike jest zazdrosny czasem nawet za bardzo.Oglądaliśmy wczoraj X-menów i coś mi się tam wymsknęło o Wolverinie i po telewizorze. Dobrze że był drugi- westchnął Xander- A ja na prawdę jestem niewinny
-Sam nie wiem co ci doradzić... A może byś dziś po szkole wybrał się ze mną na plaże... Buffy i Willow też- dokończył z uśmiechem
-Lary sam nie wiem... Spike...
-Nie musisz go ciągle słuchać no i pamiętaj ja mam faceta i kompletnie nie jesteś w moim typie. A tak młodzi piękni ludzie wyluzują się na plaży
-No dobra porozmawiam z nimi- uśmiechnął się i w końcu wstał- może i kumpel miał racje a on przecież nie ma ochoty na flirtowanie z każdym facetem który na niego spojrzy. Już nie mówiąc o dotykaniu tej bandy niewyżytych zboczeńców. Jeden w zupełności mu do szczęścia wystarczy.
Był pewny że przyjaciółki nie zgodzą się na niezapowiedzianą wyprawę i będzie musiał długo je prosić ale na szczęście obie połknęły haczyk od razu i zabrali ze sobą nawet Oza chociaż ten usilnie próbował się wykręcić. Jedyny problem był z Gilesem bo gdy ten pójdzie do domu sam Spike znów zacznie szaleć i w końcu może polać się krew
-Proszę- Xander niemal klęczał przed mężczyzną- Jestem pilnowany 24 godziny na dobę jak tak dalej pójdzie do ubikacji będę miał eskortę... Nic mi się nie stanie. Nic nie zrobię wiesz że nie lubię ich używać no i nie idę sam. Giles zlituj się- popatrzył na niego szczenięcymi oczami
-Dobrze- uśmiechnął się do niego w końcu- ale za 3 godziny jesteś z powrotem w domu ja zostanę tu i poczytam
-Dziękuję- poklepał go po ramieniu i już go nie było. Wszyscy już czekali w samochodzie.
-Za 3 godziny mam być w domu- powiedział wskakując do środka
-Obyś wiedział co robisz- Willow mimo że chciała spędzić czas z przyjacielem to nie chciała pakować go w kłopoty. Ciągle trochę jeszcze bała się Spike'a
-Wiem wiem- przytulił ją do siebie i patrzył jak miasto znika za oknem a pojawia się piękne lazurowe morze i złocisty piasek. Na ustach pojawił mu się błogi uśmiech zwykle zarezerwowany dla coraz bardziej irytującego go kochanka. Był oczywiście pewny że mu się za to dostanie ale ten widok i zapach jodu sprawiały że będzie się o to martwił dopiero gdy wampir dostanie go w swoje ręce czyli za ponad 3 godziny.
I początkowo gdy plaża była niemal całkiem pusta przyjaciele bawili się świetnie Lary nawet ujawnił przed Buffy że wie kim jest a ona nie powiedziała nic tylko wręczyła mu niemal ceremonialnie jeden ze swoich kołków i kazała uważać.
Xander pływał już od jakiegoś czasu i był tym tak zajęty że nie zdawał sobie sprawy o niebezpieczeństwie jakie nadciąga. Dopiero dwie pary rąk obejmujące go z każdej strony przywróciły go do rzeczywistości
-Popatrz kogo my tu mamy- wysoki umięśniony mężczyzna patrzył na niego z góry a jego ręce błądziły po klatce piersiowej
-Śliczna mała syrenka- zgodził się jego towarzysz dotykając lekko pośladków Xandera
-Hej!- Ten chciał odskoczyć ale był szczelnie zamknięty w plątaninie rąk
-I jaki waleczny- roześmiał się ten z przodu a chłopak nagle pomyślał że tego wieczoru Spike w końcu go zabije
-Ciekawe jak smakuje- ten z tyłu pochylił się i polizał mu kark i w Xandera wstąpiła nowa siła. To może dotykać tylko jego wampir. Niestety erotyczny dotyk wywołał poruszenie w dolnych partiach jego ciała i ogonek zaczął śmiało poczynać sobie z kroczem napastnika za nim- No proszę jaki koteczek- roześmiał się paskudnie a chłopakowi przyszedł na myśl salony plan. Uniósł wzrok i spojrzał mężczyźnie w oczy
-Wcale mnie nie chcesz- powiedział cichym zmysłowym głosem- tylko stoję między tobą a tym z którym chcesz być. Puścisz mnie teraz i podążysz za tym który najbardziej ci się podoba
-Co ty tam mamroczesz?- Odezwał się ten z tyłu zniecierpliwiony i odwrócił go do siebie
-Nie jestem dla ciebie- uśmiechnął się słodko a kątem oka zobaczył że Oz zbliża się do nich- Ten którego chcesz stoi za mną
-Odsuń się mały- pchnął Xandera do wody i oba osiłki zaczęły się całować
-Tylko nie próbuj tego na mnie- młody wilkołak roześmiał się i poklepał go po plecach- Och- jęknął gdy niesforny ogonek zaczął dobierać się i do niego
-Kurczę Oz wybacz- odskoczył od niego- może mają racje że nie mogę wychodzić- spuścił wzrok
-Nie przejmuj się- uśmiechnął się do niego- Ale Spike obdzwonił już wszystkich nawet mnie... może już czas...
-Tak wrócę do domu ale wy się nie przejmujcie- zaczął iść ku plaży
-Odwiozę cię- zrównał z nim krok -Dziewczyny mają zabawę a ja i tak powinienem być na próbie
-Dzięki- uśmiechnął się do niego z ulgą i zabrał z drogi swój ogon który się wyrywał do każdego ciepłego ciała na drodze.
Stali już przed domem i Xander niemal czuł na sobie wściekły wzrok zza zasłon w sypialni.
-No to idę- westchnął- Jeśli nie pojawię się jutro w szkole to znaczy że jednak nie przeżyłem
-Podoba mi się ten wisielczy humor- Oz jednak wiedział że może być w tym trochę prawdy ale nie chciał bardziej go dołować, może wampir śpi.
Niestety ledwo udało mu się zamknąć drzwi gdy został przewrócony na ziemię przez wściekłego mężczyznę
-Gdzieś ty do jasnej cholery był!!- Wrzasnął ukazując kły
-Na plaży- roześmiał się nerwowo
-Koniec z wychodzeniem- przyłożył nos do szyi chłopaka- Myślisz że ich nie czuję!!
-Dosyć!- Xander niebywale się teraz wściekł- Czy ty mnie bierzesz za dziwkę? Spike mam ciebie i nawet gdyby ktoś mnie podrywał... kocham cię i nie zdradzę cię zrozum to wreszcie bo to w końcu nie będzie miało sensu- odepchnął go i wstał
-Nie miało sensu?!- Wampir niestety nie dawał za wygraną- Do cholery!...
-Spike- chłopak popatrzył na niego prosząco- A może....- podszedł do niego i włożył rękę pod koszulkę- Pokarzesz mi jak bardzo bardzo jestem twój- pocałował go delikatnie w policzek
-Myślisz, że.... - ale gdy do zabawy włączył się ogonek wampir zmiękł kompletnie- O tak- westchnął
-Nie lubię jak ktoś inny mnie dotyka.... ten zapach
-No już zwierzaczku- wziął go na ręce- Ale nie myśl sobie że to koniec rozmowy- pocałował go zachłannie
-Nie śmiałbym pomyśleć inaczej- położył mu głowę na ramieniu. Spike miał racje sex na długo go nie uspokoi i czeka ich jeszcze jedna kłótnia na temat świata poz sypialnią ale ma jeszcze trochę czasu by raz na zawsze to zakończyć. Jeśli mu nie zaufa nie poradzi sobie z tym wszystkim.
Wszystko byłoby dobrze gdyby nie to, że Xander maił już serdecznie dość tego że Spike pozwala mu na nic pilnuje na każdym kroku i wciągnął w to wszystko Buffy i Willow które nie odstępowały do na krok w szkole czy za dnia o ile wampir pozwolił mu do niej wyjść.
Dlatego teraz już od 20 minut siedzi w męskiej ubikacji obok szatni i modli się żeby przyjaciółki go tu za szybko nie dopadły. Przecież on nawet nic złego nie robi. Stara się jak może ukryć i nie używać zdolności ale nikt go przecież nie słucha.
Nagle drzwi otworzyły się powoli i do pomieszczenia wszedł Lary
-A tu jesteś Harris co tam?- Wyciągnął papierosa i usiadł obok
-A w... Lary ja już nie mogę- westchnął szybko zmieniając zdanie przecież musi się komuś wyżalić- Wiesz ja się dowiedziałem że jestem adoptowany do tego jestem nie groźnym demonem i jeszcze Spike ten wampir prawie nie wypuszcza mnie z domu. To tak w skrócie- spojrzał na kolegę który tylko spokojnie palił i kiwał głową
-Hm... ten twój wampir. Kurde ciągle nie mogę się przyzwyczaić. Czemu on cię tak pilnuje?
-Bo widzisz ja mam takie moce.... to dość skomplikowane w każdym razie Spike jest zazdrosny czasem nawet za bardzo.Oglądaliśmy wczoraj X-menów i coś mi się tam wymsknęło o Wolverinie i po telewizorze. Dobrze że był drugi- westchnął Xander- A ja na prawdę jestem niewinny
-Sam nie wiem co ci doradzić... A może byś dziś po szkole wybrał się ze mną na plaże... Buffy i Willow też- dokończył z uśmiechem
-Lary sam nie wiem... Spike...
-Nie musisz go ciągle słuchać no i pamiętaj ja mam faceta i kompletnie nie jesteś w moim typie. A tak młodzi piękni ludzie wyluzują się na plaży
-No dobra porozmawiam z nimi- uśmiechnął się i w końcu wstał- może i kumpel miał racje a on przecież nie ma ochoty na flirtowanie z każdym facetem który na niego spojrzy. Już nie mówiąc o dotykaniu tej bandy niewyżytych zboczeńców. Jeden w zupełności mu do szczęścia wystarczy.
Był pewny że przyjaciółki nie zgodzą się na niezapowiedzianą wyprawę i będzie musiał długo je prosić ale na szczęście obie połknęły haczyk od razu i zabrali ze sobą nawet Oza chociaż ten usilnie próbował się wykręcić. Jedyny problem był z Gilesem bo gdy ten pójdzie do domu sam Spike znów zacznie szaleć i w końcu może polać się krew
-Proszę- Xander niemal klęczał przed mężczyzną- Jestem pilnowany 24 godziny na dobę jak tak dalej pójdzie do ubikacji będę miał eskortę... Nic mi się nie stanie. Nic nie zrobię wiesz że nie lubię ich używać no i nie idę sam. Giles zlituj się- popatrzył na niego szczenięcymi oczami
-Dobrze- uśmiechnął się do niego w końcu- ale za 3 godziny jesteś z powrotem w domu ja zostanę tu i poczytam
-Dziękuję- poklepał go po ramieniu i już go nie było. Wszyscy już czekali w samochodzie.
-Za 3 godziny mam być w domu- powiedział wskakując do środka
-Obyś wiedział co robisz- Willow mimo że chciała spędzić czas z przyjacielem to nie chciała pakować go w kłopoty. Ciągle trochę jeszcze bała się Spike'a
-Wiem wiem- przytulił ją do siebie i patrzył jak miasto znika za oknem a pojawia się piękne lazurowe morze i złocisty piasek. Na ustach pojawił mu się błogi uśmiech zwykle zarezerwowany dla coraz bardziej irytującego go kochanka. Był oczywiście pewny że mu się za to dostanie ale ten widok i zapach jodu sprawiały że będzie się o to martwił dopiero gdy wampir dostanie go w swoje ręce czyli za ponad 3 godziny.
I początkowo gdy plaża była niemal całkiem pusta przyjaciele bawili się świetnie Lary nawet ujawnił przed Buffy że wie kim jest a ona nie powiedziała nic tylko wręczyła mu niemal ceremonialnie jeden ze swoich kołków i kazała uważać.
Xander pływał już od jakiegoś czasu i był tym tak zajęty że nie zdawał sobie sprawy o niebezpieczeństwie jakie nadciąga. Dopiero dwie pary rąk obejmujące go z każdej strony przywróciły go do rzeczywistości
-Popatrz kogo my tu mamy- wysoki umięśniony mężczyzna patrzył na niego z góry a jego ręce błądziły po klatce piersiowej
-Śliczna mała syrenka- zgodził się jego towarzysz dotykając lekko pośladków Xandera
-Hej!- Ten chciał odskoczyć ale był szczelnie zamknięty w plątaninie rąk
-I jaki waleczny- roześmiał się ten z przodu a chłopak nagle pomyślał że tego wieczoru Spike w końcu go zabije
-Ciekawe jak smakuje- ten z tyłu pochylił się i polizał mu kark i w Xandera wstąpiła nowa siła. To może dotykać tylko jego wampir. Niestety erotyczny dotyk wywołał poruszenie w dolnych partiach jego ciała i ogonek zaczął śmiało poczynać sobie z kroczem napastnika za nim- No proszę jaki koteczek- roześmiał się paskudnie a chłopakowi przyszedł na myśl salony plan. Uniósł wzrok i spojrzał mężczyźnie w oczy
-Wcale mnie nie chcesz- powiedział cichym zmysłowym głosem- tylko stoję między tobą a tym z którym chcesz być. Puścisz mnie teraz i podążysz za tym który najbardziej ci się podoba
-Co ty tam mamroczesz?- Odezwał się ten z tyłu zniecierpliwiony i odwrócił go do siebie
-Nie jestem dla ciebie- uśmiechnął się słodko a kątem oka zobaczył że Oz zbliża się do nich- Ten którego chcesz stoi za mną
-Odsuń się mały- pchnął Xandera do wody i oba osiłki zaczęły się całować
-Tylko nie próbuj tego na mnie- młody wilkołak roześmiał się i poklepał go po plecach- Och- jęknął gdy niesforny ogonek zaczął dobierać się i do niego
-Kurczę Oz wybacz- odskoczył od niego- może mają racje że nie mogę wychodzić- spuścił wzrok
-Nie przejmuj się- uśmiechnął się do niego- Ale Spike obdzwonił już wszystkich nawet mnie... może już czas...
-Tak wrócę do domu ale wy się nie przejmujcie- zaczął iść ku plaży
-Odwiozę cię- zrównał z nim krok -Dziewczyny mają zabawę a ja i tak powinienem być na próbie
-Dzięki- uśmiechnął się do niego z ulgą i zabrał z drogi swój ogon który się wyrywał do każdego ciepłego ciała na drodze.
Stali już przed domem i Xander niemal czuł na sobie wściekły wzrok zza zasłon w sypialni.
-No to idę- westchnął- Jeśli nie pojawię się jutro w szkole to znaczy że jednak nie przeżyłem
-Podoba mi się ten wisielczy humor- Oz jednak wiedział że może być w tym trochę prawdy ale nie chciał bardziej go dołować, może wampir śpi.
Niestety ledwo udało mu się zamknąć drzwi gdy został przewrócony na ziemię przez wściekłego mężczyznę
-Gdzieś ty do jasnej cholery był!!- Wrzasnął ukazując kły
-Na plaży- roześmiał się nerwowo
-Koniec z wychodzeniem- przyłożył nos do szyi chłopaka- Myślisz że ich nie czuję!!
-Dosyć!- Xander niebywale się teraz wściekł- Czy ty mnie bierzesz za dziwkę? Spike mam ciebie i nawet gdyby ktoś mnie podrywał... kocham cię i nie zdradzę cię zrozum to wreszcie bo to w końcu nie będzie miało sensu- odepchnął go i wstał
-Nie miało sensu?!- Wampir niestety nie dawał za wygraną- Do cholery!...
-Spike- chłopak popatrzył na niego prosząco- A może....- podszedł do niego i włożył rękę pod koszulkę- Pokarzesz mi jak bardzo bardzo jestem twój- pocałował go delikatnie w policzek
-Myślisz, że.... - ale gdy do zabawy włączył się ogonek wampir zmiękł kompletnie- O tak- westchnął
-Nie lubię jak ktoś inny mnie dotyka.... ten zapach
-No już zwierzaczku- wziął go na ręce- Ale nie myśl sobie że to koniec rozmowy- pocałował go zachłannie
-Nie śmiałbym pomyśleć inaczej- położył mu głowę na ramieniu. Spike miał racje sex na długo go nie uspokoi i czeka ich jeszcze jedna kłótnia na temat świata poz sypialnią ale ma jeszcze trochę czasu by raz na zawsze to zakończyć. Jeśli mu nie zaufa nie poradzi sobie z tym wszystkim.
piątek, 14 grudnia 2012
Rozdział 36
Xanderowi wcale nie uśmiechało się wysłuchiwanie krzyków obu mężczyzn dobiegających z kuchni.
Najpierw spróbował zrelaksować się kąpielą i nawet włączył jedną z płyt wampira co spowodowało jedynie że jego ból głowy tylko się powiększył.
Po dwóch godzinach w końcu postanowił do nich zejść gdy nagle drzwi się otworzył drzwi do sypialni wpadł wściekły Spike wciąż jeszcze ukazujący kły
-Miłości wychodzimy!- Warknął nawet na niego nie patrząc po prostu zaczął wrzucać swoje rzeczy do torby
-Hej!- Xander otrząsnął się ze zdziwienia i jednym susem podskoczył do wampira
-Jeśli nie chcesz żebym go zabił....- reszta zdania zniknęła w pocałunku nad którym szybko przejął kontrolę. Chłopak miał jednak inne plany i odsunął się zanim Spike zrobił z nim co chciał
-A teraz powiedz mi co się stało- popatrzył mu w oczy. Nie musiał nawet używać mocy bo wampir aż się do tego palił.
-Nie mogę tu zostać nie z nim.... Nie pisałem się na nienawidzących mnie teściów- wymruczał nie patrząc na kochanka i mając nadzieje , że Xander tego nie usłyszy
-Spike Giles nie jest moim ojcem- poprowadził go do łóżka- On nie nienawidzi ciebie tylko tego czym jesteś- usiadł mu na kolanach
-To część mnie- przytulił go do siebie wdychając jego zapach
-I ja tą część kocham ale staraj się kontrolować- Xander nie miał dość rąk błądzących po jego ciele czuł że gorączka wraca ale musiał się opanować chociaż przez chwile- pokaż mu jaki jesteś wspaniały nie prowokuj go...
-Mógłbym cię po prostu porwać- wampir lizał jego szyję i rozpinał koszulę- Jestem przecież zły... ludzki prawo mnie nie obchodzi- zmienił ich pozycję i Xander wylądował na miękkiej pościeli
-Więc będę cię musiał rozpraszać- chłopak wyciągnął rękę do rozporka mężczyzny- może stosować kary i nagrody- rozmarzył się wyjmując twardy już członek
-Cokolwiek zechcesz zwierzaczku- Spike pochylił się i pocałował go namiętnie w końcu przechodząc do ludzkiej postaci ale Xander przyjrzał mu się uważnie
-Zostaw- uśmiechnął się do niego- Zawsze chciałem to widzieć
-Jak sobie życzysz- i on odwzajemnił uśmiech. Już miał pochylić się do kolejnego pocałunku gdy drzwi otwarły się z hukiem i do sypialni wbiegła 12 letnia siostra Buffy- Dawn
-Cholera jasna!- Spike w oka mgnieniu doprowadził się do względnego porządku za ro Xander wstał rumieniąc się
-Dawn co tu robisz?- Lubił ją ale to nie był najlepszy moment na odwiedziny no i nie chciał też narazić się przyjaciółce
-Mama i ja postanowiłyśmy wpaść- powiedziała sadowiąc się obok niego na łóżku- To jest ten zły wampir?
-Tak to jest właśnie Spike- uśmiechnął się Xander i wziął ukochanego za rękę- Mam nadzieje że się polubicie
-Głupoty- widać było że wampir był zły- idę coś zjeść- pocałował kochanka w policzek i nie oglądając się na nikogo wyszedł z pokoju
-Poszedł kogoś zjeść?- Zapytała dziewczyna
-Nie- Xander miał taką nadzieje- Jak go znam po poszedł do Bronze na kurczaki
-Ale....
-Xander Dawn!- Głos Gilesa przerwał jej wypowiedź za co chłopak był bardzo wdzięczny bo nie chciał wtajemniczać jej w nic to powinna zrobić Buffy
-Idziemy!- Odkrzyknęli jednocześnie i zaczęli na wyścigi zbiegać na dół gdzie ku zaskoczeniu chłopaka zastali nie tylko Gilesa i Joyce ale i też Spike'a
-Myślałem że wyszedłeś- Xander usadowił się na jego kolanach
-I taki miałem zamiar ale Joyce przyniosła krew- uśmiechnął się do kobiety i upił łyk z kubka
-Buffy dużo mi o was mówiła a u nas w domu jest tego trochę....
-I nie przeszkadza ci to?- Xander bał się tego pytania bo nie dość że był gejem to jeszcze wybór partnera pozostawiał wiele do życzenia
-Nie o ile ty jesteś szczęśliwy i zapamiętaj sobie Spike bardzo dobrze radzę sobie z toporem- tym razem mówiła całkiem poważnie i zarówno Xander jak i Giles pokiwali głowami kobieta sama załatwiła całkiem niedawno dość ohydne zombi
-Włosa mu z głowy nie spadnie- obiecał wampir- Chcesz o coś zapytać?- To ostatnie powiedział zwracając się do Dawn
-Jaki jest naturalny kolor twoich włosów?- Wypaliła z tak poważną miną że przez kilka sekund nikt się nie odezwał
-A wiesz to całkiem dobre pytanie ja też nie wiem- odezwał się Xander dusząc ze śmiechu
-Ależ wiesz kochany- pocałował go w policzek zostawiając krwawy ślad
-Hej zabierz to ze mnie!- Zaczął się ocierać ale rozbawiony wampir zlizał szybko krew
-Jestem ciemnym blondynem przekąsko- odpowiedział Dawn i nakrył usta chłopaka swoimi
-Spike!-Ostrzegł go Giles
-Rupercie nie możesz być dla nich taki ostry przecież byłeś kiedyś zakochany- Joyce nie mogła powstrzymać uśmiechu
-Wiesz że nie o to mi chodzi- westchnął mężczyzna- Spike...
-Siedzi tu, pomaga i zasługuje na takie samo traktowanie jak Angel- wziął kochana w obronę Xander- Giles proszę...obiecuje że będzie grzeczny...obaj będziemy- przezornie zakrył usta wampira ręką nim zaczął to mówić bo ten na pewno zacząłby protestować
-Jeśli Spike się postara i ja to zrobię- zapewnił go mężczyzna z uśmiechem- ale bez takich jak dziś
-Postaramy się tato- zapędził się chłopak i gdy tylko to powiedział ukrył twarz w piersi ukochanego nie chcąc widzieć twarzy mężczyzny
-Byłbym dumny- i tak rzeczywiście było Buffy była tylko jego podopieczną, Willow miała szczęśliwą rodzinę to z Xanderem miał najlepszy kontakt. W tym momencie rozległ się dzwonek do drzwi
-Oby te odwiedziny szybko się skończyły- warknął Spike ale nie zamierzał ruszyć się z miejsca jego palce błądziły po ciepłej skórze na plecach kochanka, już nie mógł się doczekać aż z powrotem zabierze go na gór.
To Giles otworzył i pierwsze co go uderzyło to zapach alkoholu dopiero po tym zobaczył jakąś nie znaną mu kobietę kiedyś musiała być pięknością teraz wdawała się być starsza niż jest w rzeczywistości
-Gdzie jest mój syn?- Wybełkotała
-Kim pani jest?- Mężczyzna domyślił się ale postanowił zachować spokój
-Nie udawaj pan- pchnęła go na ścianę i weszła do środka idąc za wesołym śmiechem pozostałych.
Przez chwilę stała nie zauważona przez nikogo i przyglądała się salonowi kalkulując czy uda jej się coś wykraść dopiero po jakimś czasie zobaczyła syna siedzącego na kolanach jakiegoś bogato wyglądającego klauna i to nie było najgorsze bo oni co chwilę się całowali a nikt nie zwracał na to uwagi ani kobieta w średnim wieku rozmawiająca z nimi jak z normalnymi ludźmi ani nastolatka szepcząca cicho z nadzianym klaunem
-Proszę proszę- odezwała się w końcu
-Mama?- Xander zeskoczył z kolan wmpira
-Mama mama- podeszła do niego i zanim ktokolwiek zdążył zareagować spoliczkowała go. Na to Spike podniósł się i zaczął warczeć ale Xander położył mu rękę na ramieniu
-Poradzę sobie- musnął go w policzek starając się zachować zimną krew- Co tu robisz?- Zwrócił się do kobiety
-Nieźle się tu urządziłeś zasrańcu- popatrzyła chciwie na jeden z obrazów wiszących na ścianie- A o rodzicach zupełnie zapomniałeś...twój ojciec musiał sprzedać swoją kolekcje żeby mieć co jeść....
-Mamo proszę- wiedział że to się stanie że będzie go wciągać w poczucie winy i że to poskutkuje jak za każdym razem
-A do tego jesteś pedałem. Ile mu płacisz za tą ciasną dupę?- Ostatnie pytanie było do wampira ale to nie on się odezwał obrona przyszła z niespodziewanej strony
-Myślę że powinna pani iść- Giles położył jej rękę na ramieniu
-Jak pani może?- Joyce włączyła się do rozmowy z taką samą mocą jak mężczyzna- Xander to wspaniały młody człowiek... Spike zresztą też
-Wspaniały? Tyle lat go żywiłam, wychowywałam a on co? Żyje sobie tu jak król i nawet....- Rozpruwacz nie miał już skrupułów dość się nasłuchał zresztą Spike wyrywał się z objęć Xandera a nie pozwoli na morderstwo
-Wynoś się i nigdy nie wracaj zostaw moją rodzinę w spokoju- szarpnął kobietą i wyprowadził nie zważając na to że ta mu się wyrywa.
Xander bez słowa poszedł na górę zostawiając wszystkich i nie zwracając nawet uwagi na zbolałą minę kochana. Nie chciał teraz nikogo widzieć.
Spike zapukał do sypialni 30 minut później. Pobiegł by za nim od razu ale Joyce i Giles wybili mu to z głowy mówiąc że powinien dać mu chwilę
-Wejdź- Xander już nie płakał ale na jego policzkach wciąż widać było ślady łez
-Miłości... - zaczął biorąc go w ramiona
-Spike nie mam zamiaru teraz o tym z tobą rozmawiać może później- uciął go szybko- Chcę żebyś mi pokazał że mnie kochasz- dokończył patrząc mu w oczy
-Wiesz że cię kocham- pocałował go i przejechał delikatnie kciukiem po śladzie ręki na jego policzku- Pozwól mi się sobą zająć- pchnął go lekko na pościel rozrywając koszulę. Xander nic nie powiedział. Zabrakło mu tchu gdy Spike zaczął go dotykać powoli nie spiesząc się pokazując jak jest dla niego ważny i wyjątkowy. Wampir lizał i całował dosłownie każdy kawałek skóry jaki mógł dostać czując pod sobą coraz gwałtowniejsze ruchy ukochanego. Biodra chłopaka raz za razem wysuwały się do przodu ocierając o jego krocze powodując że twardniał jeszcze bardziej. Ale nie zamierzał się spieszyć. Nie teraz.
-Spike- jęknął Xander gdy jego własne spodnie zrobiły się niebywale ciasne- Proszę
-Dziś będzie powoli i nie dojdziesz puki ja tego nie zrobię- ale w końcu rozpiął mu spodnie i wyją nabrzmiałą erekcję- Obiecaj- ścisnął ją nieznacznie
-Obiecuje- jęknął chłopak i zamknął oczy
-O nie skarbie- pocałował go- Musisz na mnie patrzeć cały czas
-Zabijesz mnie- ale Xander wykonał polecenie gdy ich oczy się spotkały wampir nagle zjechał ustami do jego członka i wsunął go całego w zimne usta. Xander jęknął jeszcze głośniej i zacisnął ręce na prześcieradle walcząc z chęcią przymknięcia oczu. Spike wodził językiem po penisie i wsunął jedną rękę pod pośladki przygotowując go powoli. Uśmiech nie schodził mu z twarzy po pierwsze jego Zwierzaczek wciąż był trochę rozciągnięty a po drugie do zwyczajowego koncertu jęków i westchnień mógł patrzeć w te piękne czekoladowe oczy w których odbijała się każda nawet najmniejsza emocja
-Proszę, proszę... Spike!- Xander miał już dość tej słodkiej tortury i już miał przejąć inicjatywę gdy wampir znalazł się nad nim a jego nogi oplotły go w talii
-Pamiętaj cały czas patrz na mnie- pocałował go namiętnie powoli wsuwając język w jego usta ale i w tym samym tempie wchodził w niego. Był już w połowie gdy oderwał usta odchylił się lekko i studiował każdy mięsień na wspaniałym ciele kochanka. Posuwał się delikatnie na przód wiedząc że obaj za chwilę skończą a on tak bardzo chciał zatrzymać to uczucie. W końcu wsunął się w ciasne ciało do końca i ukazał kły poruszając się już coraz szybciej- Teraz- szepnął nagle i zapełnił kocanka swoją spermą czując na brzuchu rozlewające się ciepło- byłeś cudowny- i już miał go pocałować gdy zorientował się że chłopak po prostu stracił przytomność. Spike wysunął się z niego i roześmiał. Minęło sporo czasu od kiedy doprowadził kogoś do takiego stanu.
Przytulił chłopaka do siebie nakrył ich kocem i on też zamknął oczy. Zdrzemnie się trochę i zapoluje przed świtem. A z rodziną Xandera jeszcze się policzy musiał tylko zaplanować jakiś nieszczęśliwy wypadek bo wiedział że ukochany nie pozwoli mu ich zabić. Ale zemsta najlepiej smakuje na zimno.
#################################################################################
Kochani moja wena ma dziś dołek :( Jeśli uzbiera się 10 sensownych komentarzy dopiero wtedy napisze coś na wszystkich prowadzonych blogach i może natka na jednym z zawieszonych którego planuje wznowić
Najpierw spróbował zrelaksować się kąpielą i nawet włączył jedną z płyt wampira co spowodowało jedynie że jego ból głowy tylko się powiększył.
Po dwóch godzinach w końcu postanowił do nich zejść gdy nagle drzwi się otworzył drzwi do sypialni wpadł wściekły Spike wciąż jeszcze ukazujący kły
-Miłości wychodzimy!- Warknął nawet na niego nie patrząc po prostu zaczął wrzucać swoje rzeczy do torby
-Hej!- Xander otrząsnął się ze zdziwienia i jednym susem podskoczył do wampira
-Jeśli nie chcesz żebym go zabił....- reszta zdania zniknęła w pocałunku nad którym szybko przejął kontrolę. Chłopak miał jednak inne plany i odsunął się zanim Spike zrobił z nim co chciał
-A teraz powiedz mi co się stało- popatrzył mu w oczy. Nie musiał nawet używać mocy bo wampir aż się do tego palił.
-Nie mogę tu zostać nie z nim.... Nie pisałem się na nienawidzących mnie teściów- wymruczał nie patrząc na kochanka i mając nadzieje , że Xander tego nie usłyszy
-Spike Giles nie jest moim ojcem- poprowadził go do łóżka- On nie nienawidzi ciebie tylko tego czym jesteś- usiadł mu na kolanach
-To część mnie- przytulił go do siebie wdychając jego zapach
-I ja tą część kocham ale staraj się kontrolować- Xander nie miał dość rąk błądzących po jego ciele czuł że gorączka wraca ale musiał się opanować chociaż przez chwile- pokaż mu jaki jesteś wspaniały nie prowokuj go...
-Mógłbym cię po prostu porwać- wampir lizał jego szyję i rozpinał koszulę- Jestem przecież zły... ludzki prawo mnie nie obchodzi- zmienił ich pozycję i Xander wylądował na miękkiej pościeli
-Więc będę cię musiał rozpraszać- chłopak wyciągnął rękę do rozporka mężczyzny- może stosować kary i nagrody- rozmarzył się wyjmując twardy już członek
-Cokolwiek zechcesz zwierzaczku- Spike pochylił się i pocałował go namiętnie w końcu przechodząc do ludzkiej postaci ale Xander przyjrzał mu się uważnie
-Zostaw- uśmiechnął się do niego- Zawsze chciałem to widzieć
-Jak sobie życzysz- i on odwzajemnił uśmiech. Już miał pochylić się do kolejnego pocałunku gdy drzwi otwarły się z hukiem i do sypialni wbiegła 12 letnia siostra Buffy- Dawn
-Cholera jasna!- Spike w oka mgnieniu doprowadził się do względnego porządku za ro Xander wstał rumieniąc się
-Dawn co tu robisz?- Lubił ją ale to nie był najlepszy moment na odwiedziny no i nie chciał też narazić się przyjaciółce
-Mama i ja postanowiłyśmy wpaść- powiedziała sadowiąc się obok niego na łóżku- To jest ten zły wampir?
-Tak to jest właśnie Spike- uśmiechnął się Xander i wziął ukochanego za rękę- Mam nadzieje że się polubicie
-Głupoty- widać było że wampir był zły- idę coś zjeść- pocałował kochanka w policzek i nie oglądając się na nikogo wyszedł z pokoju
-Poszedł kogoś zjeść?- Zapytała dziewczyna
-Nie- Xander miał taką nadzieje- Jak go znam po poszedł do Bronze na kurczaki
-Ale....
-Xander Dawn!- Głos Gilesa przerwał jej wypowiedź za co chłopak był bardzo wdzięczny bo nie chciał wtajemniczać jej w nic to powinna zrobić Buffy
-Idziemy!- Odkrzyknęli jednocześnie i zaczęli na wyścigi zbiegać na dół gdzie ku zaskoczeniu chłopaka zastali nie tylko Gilesa i Joyce ale i też Spike'a
-Myślałem że wyszedłeś- Xander usadowił się na jego kolanach
-I taki miałem zamiar ale Joyce przyniosła krew- uśmiechnął się do kobiety i upił łyk z kubka
-Buffy dużo mi o was mówiła a u nas w domu jest tego trochę....
-I nie przeszkadza ci to?- Xander bał się tego pytania bo nie dość że był gejem to jeszcze wybór partnera pozostawiał wiele do życzenia
-Nie o ile ty jesteś szczęśliwy i zapamiętaj sobie Spike bardzo dobrze radzę sobie z toporem- tym razem mówiła całkiem poważnie i zarówno Xander jak i Giles pokiwali głowami kobieta sama załatwiła całkiem niedawno dość ohydne zombi
-Włosa mu z głowy nie spadnie- obiecał wampir- Chcesz o coś zapytać?- To ostatnie powiedział zwracając się do Dawn
-Jaki jest naturalny kolor twoich włosów?- Wypaliła z tak poważną miną że przez kilka sekund nikt się nie odezwał
-A wiesz to całkiem dobre pytanie ja też nie wiem- odezwał się Xander dusząc ze śmiechu
-Ależ wiesz kochany- pocałował go w policzek zostawiając krwawy ślad
-Hej zabierz to ze mnie!- Zaczął się ocierać ale rozbawiony wampir zlizał szybko krew
-Jestem ciemnym blondynem przekąsko- odpowiedział Dawn i nakrył usta chłopaka swoimi
-Spike!-Ostrzegł go Giles
-Rupercie nie możesz być dla nich taki ostry przecież byłeś kiedyś zakochany- Joyce nie mogła powstrzymać uśmiechu
-Wiesz że nie o to mi chodzi- westchnął mężczyzna- Spike...
-Siedzi tu, pomaga i zasługuje na takie samo traktowanie jak Angel- wziął kochana w obronę Xander- Giles proszę...obiecuje że będzie grzeczny...obaj będziemy- przezornie zakrył usta wampira ręką nim zaczął to mówić bo ten na pewno zacząłby protestować
-Jeśli Spike się postara i ja to zrobię- zapewnił go mężczyzna z uśmiechem- ale bez takich jak dziś
-Postaramy się tato- zapędził się chłopak i gdy tylko to powiedział ukrył twarz w piersi ukochanego nie chcąc widzieć twarzy mężczyzny
-Byłbym dumny- i tak rzeczywiście było Buffy była tylko jego podopieczną, Willow miała szczęśliwą rodzinę to z Xanderem miał najlepszy kontakt. W tym momencie rozległ się dzwonek do drzwi
-Oby te odwiedziny szybko się skończyły- warknął Spike ale nie zamierzał ruszyć się z miejsca jego palce błądziły po ciepłej skórze na plecach kochanka, już nie mógł się doczekać aż z powrotem zabierze go na gór.
To Giles otworzył i pierwsze co go uderzyło to zapach alkoholu dopiero po tym zobaczył jakąś nie znaną mu kobietę kiedyś musiała być pięknością teraz wdawała się być starsza niż jest w rzeczywistości
-Gdzie jest mój syn?- Wybełkotała
-Kim pani jest?- Mężczyzna domyślił się ale postanowił zachować spokój
-Nie udawaj pan- pchnęła go na ścianę i weszła do środka idąc za wesołym śmiechem pozostałych.
Przez chwilę stała nie zauważona przez nikogo i przyglądała się salonowi kalkulując czy uda jej się coś wykraść dopiero po jakimś czasie zobaczyła syna siedzącego na kolanach jakiegoś bogato wyglądającego klauna i to nie było najgorsze bo oni co chwilę się całowali a nikt nie zwracał na to uwagi ani kobieta w średnim wieku rozmawiająca z nimi jak z normalnymi ludźmi ani nastolatka szepcząca cicho z nadzianym klaunem
-Proszę proszę- odezwała się w końcu
-Mama?- Xander zeskoczył z kolan wmpira
-Mama mama- podeszła do niego i zanim ktokolwiek zdążył zareagować spoliczkowała go. Na to Spike podniósł się i zaczął warczeć ale Xander położył mu rękę na ramieniu
-Poradzę sobie- musnął go w policzek starając się zachować zimną krew- Co tu robisz?- Zwrócił się do kobiety
-Nieźle się tu urządziłeś zasrańcu- popatrzyła chciwie na jeden z obrazów wiszących na ścianie- A o rodzicach zupełnie zapomniałeś...twój ojciec musiał sprzedać swoją kolekcje żeby mieć co jeść....
-Mamo proszę- wiedział że to się stanie że będzie go wciągać w poczucie winy i że to poskutkuje jak za każdym razem
-A do tego jesteś pedałem. Ile mu płacisz za tą ciasną dupę?- Ostatnie pytanie było do wampira ale to nie on się odezwał obrona przyszła z niespodziewanej strony
-Myślę że powinna pani iść- Giles położył jej rękę na ramieniu
-Jak pani może?- Joyce włączyła się do rozmowy z taką samą mocą jak mężczyzna- Xander to wspaniały młody człowiek... Spike zresztą też
-Wspaniały? Tyle lat go żywiłam, wychowywałam a on co? Żyje sobie tu jak król i nawet....- Rozpruwacz nie miał już skrupułów dość się nasłuchał zresztą Spike wyrywał się z objęć Xandera a nie pozwoli na morderstwo
-Wynoś się i nigdy nie wracaj zostaw moją rodzinę w spokoju- szarpnął kobietą i wyprowadził nie zważając na to że ta mu się wyrywa.
Xander bez słowa poszedł na górę zostawiając wszystkich i nie zwracając nawet uwagi na zbolałą minę kochana. Nie chciał teraz nikogo widzieć.
Spike zapukał do sypialni 30 minut później. Pobiegł by za nim od razu ale Joyce i Giles wybili mu to z głowy mówiąc że powinien dać mu chwilę
-Wejdź- Xander już nie płakał ale na jego policzkach wciąż widać było ślady łez
-Miłości... - zaczął biorąc go w ramiona
-Spike nie mam zamiaru teraz o tym z tobą rozmawiać może później- uciął go szybko- Chcę żebyś mi pokazał że mnie kochasz- dokończył patrząc mu w oczy
-Wiesz że cię kocham- pocałował go i przejechał delikatnie kciukiem po śladzie ręki na jego policzku- Pozwól mi się sobą zająć- pchnął go lekko na pościel rozrywając koszulę. Xander nic nie powiedział. Zabrakło mu tchu gdy Spike zaczął go dotykać powoli nie spiesząc się pokazując jak jest dla niego ważny i wyjątkowy. Wampir lizał i całował dosłownie każdy kawałek skóry jaki mógł dostać czując pod sobą coraz gwałtowniejsze ruchy ukochanego. Biodra chłopaka raz za razem wysuwały się do przodu ocierając o jego krocze powodując że twardniał jeszcze bardziej. Ale nie zamierzał się spieszyć. Nie teraz.
-Spike- jęknął Xander gdy jego własne spodnie zrobiły się niebywale ciasne- Proszę
-Dziś będzie powoli i nie dojdziesz puki ja tego nie zrobię- ale w końcu rozpiął mu spodnie i wyją nabrzmiałą erekcję- Obiecaj- ścisnął ją nieznacznie
-Obiecuje- jęknął chłopak i zamknął oczy
-O nie skarbie- pocałował go- Musisz na mnie patrzeć cały czas
-Zabijesz mnie- ale Xander wykonał polecenie gdy ich oczy się spotkały wampir nagle zjechał ustami do jego członka i wsunął go całego w zimne usta. Xander jęknął jeszcze głośniej i zacisnął ręce na prześcieradle walcząc z chęcią przymknięcia oczu. Spike wodził językiem po penisie i wsunął jedną rękę pod pośladki przygotowując go powoli. Uśmiech nie schodził mu z twarzy po pierwsze jego Zwierzaczek wciąż był trochę rozciągnięty a po drugie do zwyczajowego koncertu jęków i westchnień mógł patrzeć w te piękne czekoladowe oczy w których odbijała się każda nawet najmniejsza emocja
-Proszę, proszę... Spike!- Xander miał już dość tej słodkiej tortury i już miał przejąć inicjatywę gdy wampir znalazł się nad nim a jego nogi oplotły go w talii
-Pamiętaj cały czas patrz na mnie- pocałował go namiętnie powoli wsuwając język w jego usta ale i w tym samym tempie wchodził w niego. Był już w połowie gdy oderwał usta odchylił się lekko i studiował każdy mięsień na wspaniałym ciele kochanka. Posuwał się delikatnie na przód wiedząc że obaj za chwilę skończą a on tak bardzo chciał zatrzymać to uczucie. W końcu wsunął się w ciasne ciało do końca i ukazał kły poruszając się już coraz szybciej- Teraz- szepnął nagle i zapełnił kocanka swoją spermą czując na brzuchu rozlewające się ciepło- byłeś cudowny- i już miał go pocałować gdy zorientował się że chłopak po prostu stracił przytomność. Spike wysunął się z niego i roześmiał. Minęło sporo czasu od kiedy doprowadził kogoś do takiego stanu.
Przytulił chłopaka do siebie nakrył ich kocem i on też zamknął oczy. Zdrzemnie się trochę i zapoluje przed świtem. A z rodziną Xandera jeszcze się policzy musiał tylko zaplanować jakiś nieszczęśliwy wypadek bo wiedział że ukochany nie pozwoli mu ich zabić. Ale zemsta najlepiej smakuje na zimno.
#################################################################################
Kochani moja wena ma dziś dołek :( Jeśli uzbiera się 10 sensownych komentarzy dopiero wtedy napisze coś na wszystkich prowadzonych blogach i może natka na jednym z zawieszonych którego planuje wznowić
wtorek, 11 grudnia 2012
Rozdział 35
Spike na dźwięk pukania do drzwi zaczął warczeć.
Nie chciał by ktokolwiek im przeszkadzał. On i Xander kochali się już od 3 godzin ale żaden jeszcze nie miał dość. Ta cała gorączka podobała mu się coraz bardzej
-Jestem zajęty!- Krzyknął w końcu gdy pukanie stało się tak denerwujące że nie mógł skupić się na odkrywaniu nowych miejsc na ciele kochanka dzięki którym ten nie mógł powstrzymać się od jęków. Za każdym razem zdawały się być gdzie indziej co nadawało całej zabawie ciekawości i sprawiło że żaden nie miał dość.
Xander nawet nie słyszał coraz głośniejszego dźwięku, dla niego liczyła się tylko przyjemność którą dawał mu wampir. Spike niestety nie miał takiego szczęścia i w końcu musiał wstać mamrocząc pod nosem że ten kto im przeszkadza zginie w męczarniach.
-Co?!- Krzyknął otwierając drzwi i stając twarzą w twarz z Gilesem
-Muszę porozmawiać z Xanderem- odpowiedział odwracając wzrok od nagiego młodego ciała blondyna trochę zarzenowany
-Z powodu?- Nie wpuścił go jednak tylko łypał groźnie, nie podobał mu się sposób w jaki mężczyzna patrzył, jemu to nie przeszkadzało ale jeśli w ten sposób spojrzy na Xana zginie w tej samej sekundzie
-Po prostu daj mi to zrobić im szybciej z nim porozmawiam tym szybciej nie będziemy musieli się znosić- warknął zirytowany Obserwator
-Oho Rozpruwacz wrócił- Xander podszedł do drzwi owinięty w prawdzie tylko w prześcieradło ale zawsze to lepiej niż żeby stał przed nim nagi- Spike to na pewno coś poważnego- położył dłoń na ramieniu kochanka
-Masz 2 minuty- odezwał się w końcu wampir pokazując kły ale odsunął się od drzwi wpuszczając mężczyznę do środka ta sypialnia i tak już mu si znudziła a teraz będzie miał wymówkę żeby się przeieść
-Tak- Giles stał nie zdecydoany na środku i patrzył na jedno ze "swoich" dzieci jakby z żalem i wciąż jeszcze bojąc się o jego życie- Obawiam się że ja jakiś czas będziesz musiał wrócić...
-Mowy nie ma- uciął Spike i zaczął cicho warczeć
-Wrócić gdzie?-Zapytał równie nie zadowolony Xander. Tu było mu dobrze a jak tylko przekroczy próg domu ojciec znajdzie sobie jakąś wymówką
-Od jakiegoś czasu jestem twoim prawnym opiekunem- wyjaśnił mężczyzna ściągając okulary- Dziś miałem wizytę i powiedzieli że wrócą
-Przez lata nikt się mną ni zajmował- chłopak usiadł na łóżku ze zmartwioną miną- Co im powiedziałeś?
-Że uczysz się z przyjaciółmi... Xander możemy mieć kłopoty jeszcze nie jesteś pełnoletni
-Wiem- westchnął- Masz rację ale jak tylko wizyta się skończy wracam tutaj
-Nigdzie nie idziesz- wtrącił się jak do tej pory cichy wampir i objął chłopaka zaborczo
-Będę tego żałował- westchnął mężczyzna masując sobie skroń- Jesteś zaproszony- nie patrzył nawet na wampira
-Super G-men- ucieszył się Xander i skoczył na nogi zapominając że nie ma prawie nic na sobie i objął mężczyznę będąc całkiem nagi- Zobaczysz będziemy grzeczni
-Miłości- Spike odezwał się cichym spokojnym głosem w którym słychać było zimną furię- Możesz tu podejść?
-Hej ja tylko....- przerwał bo właśnie zorientował się w jakim stanie się znajduje pisnął cicho i umknął do łazienki
-Będziemy mieć dużo zabawy Obserwatorze- wampir wyszczerzył do niego kły i wyciągnął w jego stronę paczkę papierosów. Giles przyjął jednego z ulgą. Sam chyba kupi sobie karton albo dwa. Miał nadzieje że szybko uda mu się ich pozbyć. Sam Xander mógłby z nim zostać ale nie jest pewien czy za kilka godzin nie zabije wampira chociażby za to że trzyma nogi na stole.
Xander i Spike rozpakowywali się w małym w domu Gilesa. Wampir był bardzo nie zadowolony. Mężczyzna przed udaniem się do biblioteki nałożył na niego tysiące bezsensownych zakazów. A najgorsze było to że jego Zwierzaczek w większości go poparł.
Dlatego teraz rozpakowywał w kuchni woreczki z krwią i robił tam więcej hałasu niż było to warte. Xander stał na schodach i przyglądał się kochankowi., Właśnie skończył sprzątać bałagan jaki ten zrobił w ich sypialni, on też wcale nie był zadowolony z tego stanu rzeczy. Dopiero co przywykł do mieszkania w Dworze a już musiał się przenosić. Na dodatek nie lubił gdy wampir był tak zły. Musiał coś zrobić zanim wróci Giles albo zanim Spike rozniesie dom. Tego też by nie chciał.
-Spike?- Ostrożnie podszedł do drzwi kuchni
-Tak miłości?- Wampir uśmiechnął się do niego łagodnie i wyciągnął z lodówki mrożoną pizzę- musisz coś zjeść
-Ja wiem że nie chcesz....- ale jego wywód został przerwany przez delikatny pocałunek
-Nie chcę- przyznał Spike- Ale nie puszczę cię teraz nigdzie samego- podrapał go za niewidocznym uchem i pogłaskał ogon- myślę też żeby zaszyć się pod szkołą bo nie przekonam cię żebyś nie szedł- wsetchnął
-Spike muszę- ale już się uśmiechał, był rozdarty między normalnym głodem a chęcią na kochanka- Ile to ma się robić?- Wskazał na pudełko
-Wystarczająco- wampir odsunął się od niego i z prędkością światła uporał się z przygotowaniem jedzenia- Kanapa czy stół- zapytał sięgając do rozporka chłopaka
-Tu- szepnął już rozgrzany Xander
-Podoba mi się miłości- odwrócił go twarzą do blatu i ściągnął mu spodnie jednocześnie liżąc i całując szyję
-Nie baw się ze mną- wyszeptał chłopak był całkowicie napalony i gotowy
-Nie śmiałbym- Spike zsunął swoje spodnie do kostek sięgnął do nabrzmiałej erekcji kochanka i jednym płynnym ruchem wsunął się w jego ciepłe ciasne ciało. Xander krzyknął z przyjemności gdy wampir zaczął się w nim poruszać bardzo powoli co chwila ocierając się o prostatę i miarowo pieszcząc jego członek.
W miłosnym uniesieniu żaden nie zorientował się, że ktoś otworzył drzwi i wszedł do środka
-Dobry Boże!- Giles stanął na środku pomieszczenia starając się omijać wzrokiem parę
-Czego tu chcesz?- Spike miał dość nie mógł nawet zaspokoić w spokoju kochanka
-To mój dom i dałem ci jasne zasady!- Mężczyzna znów został wytrącony z równowagi
-Hej...- Xander zwrócił na siebie ich uwagę podciągając spodnie- A może tak porozmawiamy na spokojnie- uśmiechnął się
-Xander idź na górę- Giles był już w pełni Rozpruwaczem
-On ma rację- Spike pocałował go w policzek- dołączą do ciebie za kilka minut
-Przecież się pozabijacie- chłopak skrzyżował ręce na piersi
-Oczywiście że nie- wampir uśmiechał się do niego- Ale ja i Rupert mamy kilka rzeczy do wyjaśnienia....
-Obiecujesz?- Popatrzył na kochanka używając swoich mocy
-Na twoje życie- jeszcze jeden słodki pocaunek
-A ty?- Zapytał mężczyznę zabierając talerz
-Tak- Giles tylko na niego spojrzał jednym okiem drugie obserwowało wampira ale to wystarczyło by poddał się urokowi
-Dobrze- Xander trochę się uspokoił- Ale nie bądź długo musisz mi pomóc w lekcjach- musnął policzek wampira i wyszedł. Może tak będzie lepiej a on przecież nie zamierza stać między Rozpruwaczem a Krwawym Wiliamem nie zależnie jak bardzo ich obu kocha to sprawa między nimi. On był bardo głodny i zmęczony na tym powinien się teraz skupić.
Nie chciał by ktokolwiek im przeszkadzał. On i Xander kochali się już od 3 godzin ale żaden jeszcze nie miał dość. Ta cała gorączka podobała mu się coraz bardzej
-Jestem zajęty!- Krzyknął w końcu gdy pukanie stało się tak denerwujące że nie mógł skupić się na odkrywaniu nowych miejsc na ciele kochanka dzięki którym ten nie mógł powstrzymać się od jęków. Za każdym razem zdawały się być gdzie indziej co nadawało całej zabawie ciekawości i sprawiło że żaden nie miał dość.
Xander nawet nie słyszał coraz głośniejszego dźwięku, dla niego liczyła się tylko przyjemność którą dawał mu wampir. Spike niestety nie miał takiego szczęścia i w końcu musiał wstać mamrocząc pod nosem że ten kto im przeszkadza zginie w męczarniach.
-Co?!- Krzyknął otwierając drzwi i stając twarzą w twarz z Gilesem
-Muszę porozmawiać z Xanderem- odpowiedział odwracając wzrok od nagiego młodego ciała blondyna trochę zarzenowany
-Z powodu?- Nie wpuścił go jednak tylko łypał groźnie, nie podobał mu się sposób w jaki mężczyzna patrzył, jemu to nie przeszkadzało ale jeśli w ten sposób spojrzy na Xana zginie w tej samej sekundzie
-Po prostu daj mi to zrobić im szybciej z nim porozmawiam tym szybciej nie będziemy musieli się znosić- warknął zirytowany Obserwator
-Oho Rozpruwacz wrócił- Xander podszedł do drzwi owinięty w prawdzie tylko w prześcieradło ale zawsze to lepiej niż żeby stał przed nim nagi- Spike to na pewno coś poważnego- położył dłoń na ramieniu kochanka
-Masz 2 minuty- odezwał się w końcu wampir pokazując kły ale odsunął się od drzwi wpuszczając mężczyznę do środka ta sypialnia i tak już mu si znudziła a teraz będzie miał wymówkę żeby się przeieść
-Tak- Giles stał nie zdecydoany na środku i patrzył na jedno ze "swoich" dzieci jakby z żalem i wciąż jeszcze bojąc się o jego życie- Obawiam się że ja jakiś czas będziesz musiał wrócić...
-Mowy nie ma- uciął Spike i zaczął cicho warczeć
-Wrócić gdzie?-Zapytał równie nie zadowolony Xander. Tu było mu dobrze a jak tylko przekroczy próg domu ojciec znajdzie sobie jakąś wymówką
-Od jakiegoś czasu jestem twoim prawnym opiekunem- wyjaśnił mężczyzna ściągając okulary- Dziś miałem wizytę i powiedzieli że wrócą
-Przez lata nikt się mną ni zajmował- chłopak usiadł na łóżku ze zmartwioną miną- Co im powiedziałeś?
-Że uczysz się z przyjaciółmi... Xander możemy mieć kłopoty jeszcze nie jesteś pełnoletni
-Wiem- westchnął- Masz rację ale jak tylko wizyta się skończy wracam tutaj
-Nigdzie nie idziesz- wtrącił się jak do tej pory cichy wampir i objął chłopaka zaborczo
-Będę tego żałował- westchnął mężczyzna masując sobie skroń- Jesteś zaproszony- nie patrzył nawet na wampira
-Super G-men- ucieszył się Xander i skoczył na nogi zapominając że nie ma prawie nic na sobie i objął mężczyznę będąc całkiem nagi- Zobaczysz będziemy grzeczni
-Miłości- Spike odezwał się cichym spokojnym głosem w którym słychać było zimną furię- Możesz tu podejść?
-Hej ja tylko....- przerwał bo właśnie zorientował się w jakim stanie się znajduje pisnął cicho i umknął do łazienki
-Będziemy mieć dużo zabawy Obserwatorze- wampir wyszczerzył do niego kły i wyciągnął w jego stronę paczkę papierosów. Giles przyjął jednego z ulgą. Sam chyba kupi sobie karton albo dwa. Miał nadzieje że szybko uda mu się ich pozbyć. Sam Xander mógłby z nim zostać ale nie jest pewien czy za kilka godzin nie zabije wampira chociażby za to że trzyma nogi na stole.
Xander i Spike rozpakowywali się w małym w domu Gilesa. Wampir był bardzo nie zadowolony. Mężczyzna przed udaniem się do biblioteki nałożył na niego tysiące bezsensownych zakazów. A najgorsze było to że jego Zwierzaczek w większości go poparł.
Dlatego teraz rozpakowywał w kuchni woreczki z krwią i robił tam więcej hałasu niż było to warte. Xander stał na schodach i przyglądał się kochankowi., Właśnie skończył sprzątać bałagan jaki ten zrobił w ich sypialni, on też wcale nie był zadowolony z tego stanu rzeczy. Dopiero co przywykł do mieszkania w Dworze a już musiał się przenosić. Na dodatek nie lubił gdy wampir był tak zły. Musiał coś zrobić zanim wróci Giles albo zanim Spike rozniesie dom. Tego też by nie chciał.
-Spike?- Ostrożnie podszedł do drzwi kuchni
-Tak miłości?- Wampir uśmiechnął się do niego łagodnie i wyciągnął z lodówki mrożoną pizzę- musisz coś zjeść
-Ja wiem że nie chcesz....- ale jego wywód został przerwany przez delikatny pocałunek
-Nie chcę- przyznał Spike- Ale nie puszczę cię teraz nigdzie samego- podrapał go za niewidocznym uchem i pogłaskał ogon- myślę też żeby zaszyć się pod szkołą bo nie przekonam cię żebyś nie szedł- wsetchnął
-Spike muszę- ale już się uśmiechał, był rozdarty między normalnym głodem a chęcią na kochanka- Ile to ma się robić?- Wskazał na pudełko
-Wystarczająco- wampir odsunął się od niego i z prędkością światła uporał się z przygotowaniem jedzenia- Kanapa czy stół- zapytał sięgając do rozporka chłopaka
-Tu- szepnął już rozgrzany Xander
-Podoba mi się miłości- odwrócił go twarzą do blatu i ściągnął mu spodnie jednocześnie liżąc i całując szyję
-Nie baw się ze mną- wyszeptał chłopak był całkowicie napalony i gotowy
-Nie śmiałbym- Spike zsunął swoje spodnie do kostek sięgnął do nabrzmiałej erekcji kochanka i jednym płynnym ruchem wsunął się w jego ciepłe ciasne ciało. Xander krzyknął z przyjemności gdy wampir zaczął się w nim poruszać bardzo powoli co chwila ocierając się o prostatę i miarowo pieszcząc jego członek.
W miłosnym uniesieniu żaden nie zorientował się, że ktoś otworzył drzwi i wszedł do środka
-Dobry Boże!- Giles stanął na środku pomieszczenia starając się omijać wzrokiem parę
-Czego tu chcesz?- Spike miał dość nie mógł nawet zaspokoić w spokoju kochanka
-To mój dom i dałem ci jasne zasady!- Mężczyzna znów został wytrącony z równowagi
-Hej...- Xander zwrócił na siebie ich uwagę podciągając spodnie- A może tak porozmawiamy na spokojnie- uśmiechnął się
-Xander idź na górę- Giles był już w pełni Rozpruwaczem
-On ma rację- Spike pocałował go w policzek- dołączą do ciebie za kilka minut
-Przecież się pozabijacie- chłopak skrzyżował ręce na piersi
-Oczywiście że nie- wampir uśmiechał się do niego- Ale ja i Rupert mamy kilka rzeczy do wyjaśnienia....
-Obiecujesz?- Popatrzył na kochanka używając swoich mocy
-Na twoje życie- jeszcze jeden słodki pocaunek
-A ty?- Zapytał mężczyznę zabierając talerz
-Tak- Giles tylko na niego spojrzał jednym okiem drugie obserwowało wampira ale to wystarczyło by poddał się urokowi
-Dobrze- Xander trochę się uspokoił- Ale nie bądź długo musisz mi pomóc w lekcjach- musnął policzek wampira i wyszedł. Może tak będzie lepiej a on przecież nie zamierza stać między Rozpruwaczem a Krwawym Wiliamem nie zależnie jak bardzo ich obu kocha to sprawa między nimi. On był bardo głodny i zmęczony na tym powinien się teraz skupić.
piątek, 7 grudnia 2012
Rozdział 34
Pierwsze
co zauważył Spike tuż po przebudzeniu to fakt, że jest w łóżku sam i miejsce
obok zdążyło już ostygnąć. To nie był dobry znak , zwłaszcza, że on był po
pierwsze napalony, a po drugie zwyczajnie się martwił. Podniósł głowę, bo miał
jeszcze cień nadziei, że chłopak jest w łazience, ale niestety się pomylił. Na
domiar
złego był dzień i jeśli Xanderowi przyszło do głowy coś głupiego, albo
zwyczajnie złośliwego może polegać tylko na Pogromczyni chociaż w sumie nie
była taka zła to opieka nad Xanderem. Teraz był to jednak jego obowiązek. Mimo
wszystko miał nadzieje dla dobra ich obojga, że chłopak kręci się gdzieś po
domu. Wstał z jękiem, założył spodnie i udał się na poszukiwania niepoprawnego
Xana.
Tymczasem
chłopak siedział w bibliotece i czekał na lekcje, miał szczęście, że Willow i
Giles pospieszyli się z eliksirem i teraz żaden normalny człowiek nie
dostrzegał jego zmienionego wyglądu. Sam w sumie nie wiedział po co przyszedł
przecież nie wybiera się na studia. Może po prostu trochę tęsknił za czasami,
kiedy wszystko jeszcze było zwyczajne. Nie chciał zwracać na siebie uwagi
dyrektora. Miał przecież i tak dużo problemów.
-Czy
to, że jesteś bardzo cichy, to jedna z twoich nowych cech?- Buffy usiadła
naprzeciwko.
-Po
prostu myślę - uśmiechnął się do niej - I wiesz co, to zawsze twoja mama
zaprasza nas na kolację, może teraz ja to zrobię
-Nie
mogę za tobą nadążyć- roześmiała się - Raz wyglądasz jakby cały świat ci się
zawalił, a za chwilę mówisz o obiedzie.
-To
ja, nieprzewidywalny Xan.
- A
jak tam Spike?- Zainteresowała się- Wypuścił cię do szkoły?
-Właściwie
to... jak wychodziłem....
-O
kurcze!- Krzyknęła- Spał? Zabije cię pewnie.
-
Albo kogoś innego – westchnął – Buffi, ja nie mogę przecież siedzieć tam cały czas...
- Wiem,
ale... jeszcze nikogo nie spotkałeś i masz dziś W-F co wtedy będzie?-
Dziewczyna zaczęła się martwić - Wczoraj... Xan, myślę, że powinieneś wracać
-
A ja nie- wstał - Wszystko będzie dobrze - posłał jej uśmiech pod tytułem nie
martw się o mnie - Idę na lekcje i postaram się być grzeczny - mrugnął do niej
i wyszedł. Buffy jednak postanowiła zadzwonić do Angela. Tak dla
bezpieczeństwa.
Spike
wściekle biegał po całym domu. Xandera oczywiście nigdzie nie było, a jego
bezużytecznego Twórcy nie obudziłaby nawet bomba. Był głodny i niemal chory ze
zmartwienia, gdy nagle zadzwonił telefon.
- Co?!
- Warknął do słuchawki.
- O
Spike - Buffy wcale nie była zdziwiona, gdy go usłyszała - Xan jest w szkole.
Myślę że może...
-Trzymaj
go przy sobie!- Warknął i rzucił słuchawkę, rozwalając telefon w drobny mak.
Wpadł do sypialni Angela i bez skrupułów wyciągnął go z łóżka.
-
Co ty do...- Zaczął już przebudzony wampir.
-
Zakładaj ubranie i idziesz ze mną!! - Krzyknął na niego.
-
Gdzie?- Zapytał, ale dla świętego spokoju zaczął się ubierać.
- Do
szkoły- Spike już czekał przy drzwiach.
-Czemu?-
Zapytał ostrożnie.
-
Bo Xan tam jest- młodszy wampir nie przestawał warczeć.
-Czemu?-
Angel nie był do końca wyspany i dla niego słowa Spikea nie miały najmniejszego
sensu.
-Chcesz
mnie wkurzyć?!- Rzucił w niego połową drzwi.
- Ok.
Ok. - na szczęście zdążył się usunąć - Idziemy- zdecydował i wyszedł nie
zwracając uwagi na wciąż warczącego blondyna, który podążył za nim bez słowa.
Xander,
gdy tylko znalazł się w męskiej szatni zrozumiał, że pójście do szkoły było
dużym błędem. Na korytarzu też się na niego gapili, ale tam miał przy sobie
Buffy, tu nie było nawet Oza. Jedyną mniej więcej przyjazną osobą był Lary, ale
w tej sytuacji nie był do końca przekonany czy może mu ufać. Mimo wszystko
postanowił się przekonać o wpływie swojej mocy na zwykłych ludzi, dlatego spuścił głowę, przysunął się do
ściany i podszedł do postawniejszego chłopaka.
-
Co tam Xan?- Zapytał, odwracając się do niego z na wpół opuszczonymi spodniami
- Zmieniłeś się uśmiechnął się i zlustrował go wzrokiem.
-
Wcale - zarumienił się bezwiednie - Słuchaj....- patrzył mu głęboko w oczy nie
mrugając - chcę żebyś był cały czas obok i nie pozwolił nikomu się do mnie zbliżyć.
- Ok? – Zapytał.
-
Jasne - Lary uśmiechnął się - Ale coś jest w tobie innego - pochlił się - To
przez tego wampira?
-Też-
drugi raz się zarumienił.
-Przebieraj
się i nie martw o nikogo - poklepał go w ramię. Xandner z westchnieniem zabrał
się do roboty bardzo pilnując się by cały czas być między Larym, a ścianą.
Jedyna
dobra rzecz dzisiaj to taka, że dzień był bardzo słoneczny i nie będzie musiał
mieć do czynienia z zaborczym wampirem. Miał trochę obaw, bo co on może mu
powiedzieć? No i czy Spike go w ogóle posłucha. Jak go znał, to nie miał na to
szans i znów będzie kłótnia. Ale.... może tym razem uda mu się zapobiec bombie
nim wybuchnie. Sam od czasu przebudzenia chodził napalony. Cała godzinna
biegania na słońcu sprawiła, że czuł się jakby ktoś wrzucił go do betoniarki. Lary
sprawował
się wspaniale, ale Xander nie przewidział tego, że będzie musiał wziąć
prysznic.
-Xan,
wszystko dobrze?- Lary stał obok.
-Tak
- uśmiechnął się do niego i sam w końcu opuścił ręcznik. Zimna woda sprawiła że
jęknął i przymknął oczy. To było dużym błędem. Bo nawet nie usłyszał, że trener
woła Larego i został pod prysznicem sam... a w zasadzie niezupełnie. Jeden z
jego szkolnych znajomych też się ociągał. Aż do teraz. Xander nagle poczuł
czyjeś ręce na swoich plecach delikatnie go masujące. Od razu uśmiechnął się i
przysunął do ciała za sobą. Wiedział, że jego ogon pracuje i jest coraz bliżej
nieznanego penisa.
Nagle
został odwrócony i stanął twarz w twarz czarnoskórym chłopakiem.
-
Harris nigdy nie przypuszczałem, że jesteś taki wspaniały - szepnął nie
przestając go dotykać. Xander był rozdarty między swoją kocią naturą, która
kazała mu poddać się dotykowi. Chciała, żeby tamten go wziął, żeby podniecenie
zmalało, żeby ktoś się nim zajął. Ale z drugiej strony to nie był Spike, a
przecież chciał tak naprawdę tylko jego....
- Nie
- odsunął się stanowczo, gdy tylko zaczął myśleć trzeźwiej.
- Daj
spokój... nikt się nie dowie – chłopak jeszcze raz podszedł do niego i próbował
pocałować. Tym razem jednak drzwi do łazienki wypadły z zawiasów. Wściekły
wampir wbiegł do środka ukazując kły i warcząc głośno.
- Spike
- Xander popatrzył na niego przerażony i zażenowany.
-
Z tobą policzę się później – warknął, nawet na niego nie patrząc. Podszedł do
nich i ich rozdzielił - Natychmiast masz się ubrać i zaczekać na mnie. Nie
wchodź tu cokolwiek się stanie. Cokolwiek usłyszysz - Xander nic nie powiedział
tylko zrobił jak mu kazał. Miał kłopoty, ale gdy na zewnątrz zobaczył swoich
przyjaciół po prostu się rozkleił.
-Xan?
- Willow przytuliła go - Wszystko będzie dobrze.
- Nie
będzie. Czemu ja muszę być jakimś cholernym, napalonym kocurem?!- Krzyknął
zrozpaczony.
-
Co się stało?- Zapytał Giles.
- Zwierzaczek
wraca ze mną do domu - odezwał się nadal wściekły Spike - Ktoś
powinien
zająć się tym dzieciakiem - wziął Xandera za ramię - My porozmawiamy w domu.
-
Spike....- Popatrzył na niego - To nie była moja wina...- Zaczął.
-
Wyszedłeś z domu! - Warknął na niego - W dzień! Sam! - Teraz cedził już każde
słowo, a jego oczy płonęły.
-Tak,
ale....Boli - Xander miał w oczach łzy i to podziałało. Spike puścił go i
przytulił.
-
Ci... miłości...- pocałował go - Co się tam działo?
- Nic,
nic...- na widok miny wampira westchnął - mój kolega miał mnie pilnować, ale
musiał iść...
-
I ten idiota zostawił cię samego!!!!- Wrzasnął Spike.
-
Ci.... - Teraz to on pocałował wampira - Zdążyłeś przed czasem... zanim coś mi
zrobił...
- Wracasz
ze mną - Spike po prostu wziął go na ręce – Czuję, że jesteś bardzo bardzo podniecony,
a nie chcę żeby to było przez kogoś innego.
-To
kot we mnie zupełnie oszalał.
-
To jest mój kot i zaraz mu to przypomnę - warknął Spike i tym razem pocałował
go mocniej kładąc ręce na pośladkach - Czemu twoja moc przestała działać na
twojego znajomego?- Przypomniał sobie nagle zwracając się do Gilesa.
- Zbadamy
to - odezwał się mężczyzna - Xander zwolnię cie na resztę dnia.
-Tygodnia-
Spike był coraz bardziej niecierpliwy, a gorączka chłopaka wracała powoli.
-Tak
tygodnia - zgodził się Obserwator, zauważając, że oczy Xandera robią się
czerwone, a każdy ruch ręki wampira wywoływał jęki - Idźcie już - Spike bez
słowa pobiegł wzdłuż korytarza z nieprzytomnym z sexualnej gorączki Xanderam.
czwartek, 29 listopada 2012
Rozdział 33
Obserwator wydawał się być zafascynowany Xanderem, co wcale
mu się nie podobało. Wilkołak na szczęście trzymał się na uboczu, ale może też
dlatego, że był tu po raz pierwszy.
-Fascynujący- szepnął Giles, nie dość cicho, by nie usłyszał
go Spike.
-Hej!!- Krzyknął tak głośno, że Willow aż podskoczyła.
-Spike - odezwał się Xander łapiąc go za rękę – Proszę, bądź
grzeczny- posłał mu uśmiech i wstał z lóżka.
-G-men, wiesz co się dzieje?- Zapytał starszego mężczyznę
przechodząc przez pokój, by znaleźć coś jeszcze do ubrania. Było mu jakoś
dziwnie zimno.
-Tak...- mężczyzna ściągnął okulary i zaczął je czyścić- Do
tej pory myślałem, że jesteś tylko pół krwi, ale...
-A co to dokładnie oznacza?- Zapytała Willow.
-Tak...- zaczął jeszcze raz Obserwator, ale zamilkł się gdy
zobaczył kątem oka, że Buffy podchodzi do bardzo cichego, siedzącego bez ruchu
jasnowłosego wampira - Buffy?
-On przecież tak śmiesznie wygląda - uśmiechnęła się
niewinnie- Chciałam go tylko szturchnąć i zobaczyć co się stanie.
-Buff nie męcz go- Xander uśmiechnął się do przyjaciółki-
Spike- znów spojrzał kochankowi w oczy powoli do niego podchodząc.
-Tak?- Zwrócił się natychmiast do niego.
-Zimno mi trochę - to było dość dziwne, bo normalnie o tej
porze roku była dość wysoka. To co stało się sekundy później przeszło ich
najśmielsze oczekiwania. Spike podniósł się, bez słowa podszedł do Xandera
podniósł go, zaniósł do łóżka i przykrył wszystkim co miał pod ręką, po czym
usiadł z powrotem.
-Ok...- Buffy zwróciła się do Gilesa- Co to miało być?
-Najwyraźniej jedna z mocy Xandera- wziął z torby książkę-
Oddziałuje na mężczyzn... Xamder czy możesz kogoś o coś poprosić, ale nie
Spike'a?
-Angel... rób pompki- uśmiechnął się mściwie i ku zaskoczeniu
wszystkich starszy wampir po prostu padł na ziemię i zaczął robić pompki tak
jak stał, bez słowa sprzeciwu.
-Super- wyrwało się Buffy i Willow.
-Tak- chłopak się uśmiechnął- Ale muszę być ostrożny.. nie
chcę tego wykorzystywać... za bardzo..- zmieszał się. Owszem fajnie było zrobić
coś takiego, zwłaszcza na początku- Giles to co jeszcze mogę zrobić?..No i czy
mogę to jakoś ukryć - wskazał na ogon i uszy.
-Jest zaklęcie i tylko my będziemy mogli to widzieć.. znaczy
istoty nie do końca ludzkie.
-Ok- kiwnął głową - Angel dość- ulitował się w końcu nad nim-
Co jeszcze?
-Masz lepszy słuch i wzrok w ciemności. Jesteś szybszy
zwinniejszy i silniejszy. Do tego raz w roku przez 3 miesiące masz okres
godowy... każdy gej czy bi mężczyzna będzie próbował cię zdobyć... a i ty
sam... apetyt na sex będzie ogromny- Giles zarumienił się lekko.
-A czemu jest mi tak zimno i chce mi się spać?- Zapytał
powstrzymując ziewanie.
-To też są kocie cechy, ale miną ci za jakiś czas -
uśmiechnął się w końcu Giles- Powinieneś mimo wszystko przespać się teraz...
przez pewien czas poddawać się swoim...- odchrząknął - instynktom.
-I będzie lepiej?- Zapytał nie dowierzając Xan.
-Tak. A my popracujemy nad tym zaklęciem, żebyś mógł wyjść-
wtrąciła się Willow z uśmiechem. Już zdążyła pochłonąć wszystko o kocich
demonach idąc tutaj.
-O...!- Westchnął nagle Xander- Teraz mi gorąco...
-Powinniśmy iść- Giles dobrze wiedział co się dzieje.
Chłopaka dopadła gorączka i powinni wyjść, bo może być nieciekawie.
-Ale czemu?- Zapytała dociekliwa jak zwykle Willow.
-Xander przechodzi teraz fazę... och proszę chodźmy już –
westchnął zmieszany mężczyzna.
-No dobrze - dziewczyna nie była do końca zadowolona z
odpowiedzi, ale zgodziła się bez gadania, gdy Oz szepnął jej coś do ucha.
Dzięki Gilesowi wszyscy wyszli z dworu, ale to już nie obchodziło
ani Xandera ani Spike'a.
-Spike?- Odezwał się w końcu chłopak, gorączka paliła go z
każdą chwilą coraz bardziej- Już możesz być sobą- powiedział po chwili namysłu,
bo do końca nie był pewien jak ma się do niego zwrócić.
-Nawet o tym nie myśl!- Krzyknął Spike nie wiadomo do kogo i
zdał sobie sprawę z tego, że byli sami- Co jest?- Popatrzył na niego.
-Poszli już- odezwał się nieśmiało.
-Ok- odezwał się ostrożnie wampir- A czemu ja nic nie wiem?
-Chyba użyłem tych swoich mocy... sam nie wiem- odwrócił
wzrok.
-W porządku...nie rób tego.... Spike przysunął się do niego i
położył dłoń na jego czole- Jesteś rozpalony.
-O tak!- Westchnął Xander.
-Obiecałem ci coś prawda miłości?- Zapytał Spike uśmiechając
się i dotykając jego twarzy.
-Tak...- Rozerwał koszulę wampira.
-Ale robimy to tak, jak ja chcę - polizał chłopaka po szyi-
Bądź cierpliwy- warknął do niego z uśmiechem.
-Nie- Xander z niespotykaną siłą przekręcił ich tak, że teraz
on leżał na nim- Potrzebuję cię... tylko ciebie i to szybko- szeptał i tym
razem to on dotykał zimnej klatki piersiowej, podgryzał sutki. Spike na początku bardzo zdziwił się tym, że chłopak
przejął inicjatywę.
-Chcesz szybko?- Uśmiechnął się do niego pozbawiając
większości odzieży.
-Tak, płonę- Xander podniósł się i rozebrał do końca. Po czym
ustawił się na czworakach i wypiął zgrabna pupę.
-Już, już- Spike głaskał wyraźnie rozpaloną skórę kochanka.
Rozebrał się do końca i zawisł nad chłopakiem. Bardzo chciał się z nim podroczyć,
ale piżmowy zapach ukochanego doprowadzał go do obłędu.
-Zwierzaczku... mogę?- Całował go po karku i ramionach,
jednocześnie jedna ręka masowała pośladki i ciasny kanalik.
-Teraz... tak- sam Xander był jakby w transie. Nie dotykał
się jednak. Złapał rękami za poduszkę i czekał niecierpliwie, poddając się temu
co chce z nim zrobić wampir.
Spike owinął drugą dłoń na pulsującym członku kochanka i
całując go coraz zacieklej i wsunął do środka jeden palec, co wywołało okrzyk
rozkoszy u chłopaka.
-Spokojnie - Spike ścisnął penisa Xandera tuż u nasady- Już
się tobą zajmuje. Jesteś jeszcze bardziej wyczulony niż kiedyś. Wspaniale.
-Nie baw się ze mną, dłużej nie wytrzymam- jęknął w
odpowiedzi chłopak wypinając się jeszcze bardziej.
-Nie chcę...- ale nie dokończył, bo nagle pupa Xandera
odnalazła jego nabrzmiały, twardy jak skała członek. Chłopak nabił się na niego
gwałtownie i pisnął z bólu.
-Jezu miłości- Warknął zaskoczony wampir, ale nie miał
powodów do narzekań. Jego biodra same zaczęły poruszać się w szaleńczym rytmie,
by tylko zadowolić kochanka. Sam wiedział, że nie będzie w stanie długo
wytrzymać. Tym bardziej, że Xander jęczał namiętnie i mruczał głośno z
przyjemności, jak nigdy przedtem - Xan jesteś wspaniały- przygryzł mu płatek
ucha i przyśpieszył ruchy dłonią, by dopasować się do szybkości ruchu bioder,
która z minuty na minutę, robiła się coraz bardziej szalona.
-Dojdź ze mną- szepnął chłopak na granicy omdlenia.
-Teraz miłości- Spike pchnął jeszcze raz i wystrzelił głęboko
w ciepłe wnętrze ukochanego. Xander opadł na poduszkę i oddychał ciężko, ale
nie mógł przestać się uśmiechać. Tego mu było trzeba. Gorączka spadała coraz
bardziej, a zimne spocone ciało obok pomagało obniżyć temperaturę.
-Spike... – zaczął.
-Ci.. było inaczej, ale naprawdę niesamowicie. Zrobię
wszystko, czego będziesz potrzebował, jedyne co od ciebie wymagam, to abyś nie
pozwolił się dotknąć nikomu innemu - wziął chłopaka za rękę i całował powoli
jego palce.
-Przecież...- zaczął, ale rozumiał. Kochanek przecież sam nie
był pewny swoich mocy- Tylko jak mnie nie zdenerwujesz - uśmiechnął się jednak
i przytulił do niego- Gorączka powoli spada, ale jeszcze nie do końca...
-Oczywiście- Spike wciąż był jeszcze twardy, dlatego nakierował
członek na rozszerzoną dziurkę i delikatnie wsadził tam swojego penisa - Śpij,
kotki lubią dużo spać - Wampir był wyraźnie rozbawiony.
-Hej- Xander zaprotestował cicho, ale już ziewał i z uśmiechem
zamknął oczy- twój kotek.
-Oczywiście i nie wolno ci nigdy o tym zapomnieć- Spike
pocałował chłopaka w policzek i on też zamknął oczy.
Nie czuł się zmęczony, ale zapach ukochanego bardzo go
uspokajał i mógł bardzo powoli poruszać się w kuszącym wnętrzu. Wystarczająco by
uspokajać gorączkę i zbyt mało, by go obudzić. Xander potrzebował snu, a
później znów będzie głodny i napalony niekoniecznie w tej kolejności.
sobota, 24 listopada 2012
Rozdział 32
Spike był zły, nie wiedział co się stało. Był pewny, że Xan
nie obudzi się nawet jeśli będzie próbował go ocucić.
Wstał i zaczął szukać telefonu chłopaka, żeby zadzwonić do Obserwatora. On musi im pomóc, bo sam już tracił cierpliwość. Chciał kogoś zabić i to szybko.
Wstał i zaczął szukać telefonu chłopaka, żeby zadzwonić do Obserwatora. On musi im pomóc, bo sam już tracił cierpliwość. Chciał kogoś zabić i to szybko.
-Hej- odezwał się, gdy mężczyzna odebrał - Masz tu przyjść ze
swoimi książkami...Xan, coś jest z nim nie tak
-Spike musisz powiedzieć mi co mu jest- Giles próbował mówić
spokojnie, ale sam się bardzo się denerwował, bo martwił się o chłopaka- wampir
jednak tylko warknął w odpowiedzi i wyłączył się, nie miał ochoty tracić czasu
na rozmowy. Tym bardziej, że Xan zaczął rzucać się po łóżku i coś szeptać. W
mgnieniu oka znalazł się przy ukochanym i bardzo ostrożnie wziął go w ramiona.
Jednocześnie słyszał, że Angel i Buffy wracają do pokoju.
Tego też nie chciał. Wiedział, że dziewczyna się martwi.
Chociaż nic jeszcze nie wie
-Xan...Zwierzaczku, wszystko będzie dobrze - szepnął mu na
ucho i pocałował w czoło delikatnie go kołysząc. Nienawidził bezsilności, ale
teraz jedyne co mógł zrobi, to czekać na
Gilesa.
Rozległo się ciche pukanie do drzwi.
-Wchodź - warknął ciągle nie spuszczając wzroku z Xandera,
który na nowo się uspokoił.
-Mam nadzieję, że nie robicie nic dziwnego...- Buffy przerwała,
gdy zobaczyła co się dzieje - A więc Giles ma rację- szepnęła i ostrożnie
podeszła do łóżka. Angel wciąż stał w drzwiach z niewyraźną miną na widok
której Spike nie mógł się nie uśmiechnąć.
-Tak- przyznał jasnowłosy wampir - Obserwator ma tu przyjść i
go zbadać.
-Spike - odezwał się niepewnie Angel i oboje zwrócili
spojrzenia na niego. - Chyba mogę pomóc... znaczy jeśli mogę - dodał pod
naciskiem spojrzenia dziewczyny.
-Tylko niczego nie próbuj- Spike nie odsunął się od
ukochanego, ukazał kły i obserwował swojego Twórcę, tak łatwo było go o wszystko
obwiniać. I to samo robił teraz, chociaż nie do końca wiedział dlaczego.
-Kiedyś spotkałem takie istoty- Angel usiadł obok wciąż
nieprzytomnego Xandera i zrobił taki ruch, jakby chciał go dotknąć, na to Spike
nie wytrzymał i odepchnął go na ścianę.
-Ani się waż- warknął i zasłonił chłopaka własnym ciałem.
-To koci demon- odezwał się od progu Giles- I to czystej krwi,
o ile się nie mylę. Jak zemdlał?- Podszedł do łóżka przy akompaniamencie głośnego
warczenia wampira.
-Normalnie - odpowiedział, ale westchnął i podjął opowieść-
Wszedłem do pokoju i już tak wyglądał. I nagle zrobił się bardzo napalony teraz
rozumiem z jakiego powodu. Ledwo go dotknąłem, doszedł i zemdlał.
-Za dużo informacji- stwierdziła Buffy- ale co to oznacza?
-Teraz będzie mu trudno, tym bardziej, że o ile wiem w
mieście nie ma nikogo podobnego. Wyczytałem, że mają kilka ciekawych zdolności,
dzięki którym...- przerwał i ściągnął okulary, zaczął je czyścić – powiedzmy,
że będziesz miał ręce pełne roboty.... zwłaszcza teraz i ogólnie co około 3
miesięcy..trwa tak zwany okres godowy, będzie oddziaływał na ludzi i demony w
powiedzmy szczególny sposób...
-Jaki?- Buffy wydawała się trochę rozbawiona, domyślała się o
czym mówi, ale i tak zawsze zabawnie było patrzeć, jak mężczyzna mota się próbując coś wyjaśnić.
-Będzie rozpylał feromony, które będą przyciągać w
niesamowity sposób mężczyzn- Angel ulitował się nad Gilesem i dokończył za
niego.
-Więc nie wypuszczę go stąd - Spike nie widział problemu.
-A szkoła? My?- Buffy nie chciała się na to zgodzić.
-W dzień zostanie tu- warknął wampir.
-Przecież... Giles - nie znajdowała argumentów.
-Buffy ma rację, ważne jest to czego będzie chciał Xander i
uszanujesz jego wolę - patrzył wprost na wściekłego Spikea.
-Do tego zwinność, wzrok i słuch- dokończył Angel, jakby nie
słysząc wcześniejszej awantury.
- Czy on się jeszcze zmieni?- Chciał wiedzieć Spike.
-Być może- odpowiedział ostrożnie Giles- Trzeba to jeszcze
sprawdzić
-To chodźmy- Buffy wzięła Angela za rękę- Giles, książki są w
bibliotece czy u ciebie?
-W bibliotece- odpowiedział - Zadzwonię do Willow i Oza, na
pewno chętnie mam pomogą- po tych słowach wyszedł, a za nim cała reszta.
-Nareszcie sami- uśmiechnął się Spike, gdy tylko zamknęły się
za nimi drzwi – Kochany, nie dam cię skrzywdzić- uśmiechnął się i pogłaskał go
za puszystym kocim uchem. Na co Xander uśmiechnął się i poruszył - Od jak dawna
śpisz?- Zapytał rozbawiony.
-A to wcześniej nie spałem?- Zapytał zdziwiony chłopak
otwierając oczy.
-Xan.. co ostatnie pamiętasz?- Wamir przyglądał mu się z
troską.
-Zasnąłem czekając na pizze.. masz ją?- Zapytał podnosząc się
nieznacznie - Czemu boli mnie głowa?
-Xan- Spike nie wypuszczał go z objęć- Pamiętasz jak mówili,
że jesteś adoptowany i twoi rodzice może nie są ludźmi?
-Tak- powiedział ostrożnie chłopak nic nie rozumiejąc.
-Kochany... przeszedłeś przemianę.. jeszcze nie do końca, ale
już wyglądasz przepięknie - szepnął i polizał go w szyję - A jak się czujesz?
-Skołowany, zmęczony, głodny- Xander miał niewyraźną minę -
Kim jestem?
-Mój. Jesteś tylko mój. Mój zwierzaczek- Spike nie przestawał
go dotykać. Był coraz bardziej podniecony
-Ale...Spike przestań!- Krzyknął, gdy ten zaczął powoli głaskać
jego krocze.
-Miłości jesteś taki kuszący... jak chyba jeszcze nigdy...
daj mi...- szeptał i lizał go po szyi, uchu, gdzie tylko mógł dosięgnąć.
-Spike dość!- Xander nagle skoczył na równe nogi kilka kroków
od łóżka- Chcę coś zjeść, boli mnie głowa- spojrzał z wyrzutem na wampira i ten
wstał od razu bez marudzenia.
-Oczywiście zwierzaczku- uśmiechnął się do niego, podszedł
powoli i złapał go za rękę prowadząc raz jeszcze do łóżka- Powiedz czego sobie
życzysz?
-Miała być pizza.. no i muszę wziąć jakieś tabletki-
powiedział ostrożnie.
- Ty tu zaczekaj- wampir pocałował go w policzek i niemal
wybiegł z sypialni, zostawiając bardzo
zdziwionego Xandera. Bardzo chciałby wiedzieć co się tu dzieje, ale
jeszcze nie teraz, najpierw chciał coś zjeść i potem się położyć.
Spike bardzo chciał dogodzić swojemu zwierzaczkowi. Może
chodziło tu o jego nowy wygląd. Może dlatego, że kochał go coraz bardziej. Może
to te feromony działały na niego mocniej, niż na innych, bo przecież Xan należy
do niego i nie pozwoli nikomu się do niego zbliżyć nawet, jeśli kogoś będzie
musiał kogoś z tego powodu zabić.
-Xan?- Po jakimś czasie znów szedł do sypialni i jak
poprzednio nie mógł oderwać wzroku od chłopaka. Wyglądał jeszcze piękniej niż
wcześniej. Zrobił się jakby troszkę mniejszy, jego ciało wydawało się drobniejsze.
Skóra teraz była ciemniejsza, gładsza, a ogon poruszał się delikatnie, tak samo
jak cały czas węszący nos. Najbardziej zmieniły się jego oczy. Wciąż brązowe, z
długimi czarnymi rzęsami, ale o zupełnie kocim kształcie z pionową źrenicą
pośrodku.
-Wiesz, że pachniesz niesamowicie kusząco?- Odezwał się
chłopak. Wstając zwinnie na równe nogi i jednym susem podchodząc do niego - Czymś
strasznie podniecającym, aromatycznymi cygarami, piżmem... krwią... po prostu pięknie
- owinął ogon wokół nogi zaskoczonego wampira i polizał mu szyję szorstkim
językiem mrucząc cicho.
-Zwierzaczku- Spike szepnął zaskoczony, ale i bardzo
uradowany. Taki nowy Xan bardzo mu się podobał – Miłości, musisz coś zjeść-
uśmiechnął się i głaskał chłopaka po policzku.
-Tak- mruczał gardłowo ocierając się o niego - A później...
muszę poczuć cię w środku... - Xander nie mógł przestać mruczeć, a jego ogon
powoli wsuwał się w spodnie Spike.
-Miłości, wszystko co tylko zechcesz - pocałował go - ale nie
teraz... zjedz coś musisz mieć siłę.. dużo, dużo siły - na niepewnych nogach
prowadził go do łóżka mimo tego, że jego spodnie robiły się coraz ciaśniejsze.
Xander usiadł na pościeli i wyszczerzył ostre zęby.
-Nakarm mnie- znów zrobił słodkie oczy. Spike nie mógł mu
niczego odmówić. Wcześniej miał jeszcze nad tym jakąś kontrolę, teraz już całkiem
przepadł.
-Cokolwiek zechcesz - usiadł obok i powoli karmił chłopaka,
który nie przestał się uśmiechać, a jego ogon stale drażnił krocze coraz
bardziej rozpalonego wampira.
-Już- uznał Xander, gdy zjadł już 3 kawałki pizzy- Teraz
zajmę się tym- wyciągnął rękę ku boleśnie nabrzmiałym spodniom.
-Miłości- Spike był zachwycony- Pozwól najpierw mnie- pchnął
Xandera na pościel i zawisł nad nim, podziwiając jak pięknie wygląda. Wdychając
jego nowy zapach pomieszany ze starym. Napawając się, prawie narkotyzując.
-Cokolwiek robicie wchodzimy!- Nagle drzwi się otworzyły i do
środka weszli przyjaciele Xandera i Angel, wszyscy bardzo zaniepokojeni.
-Cholera teraz?!!- Warknął wściekle wampir, ale usiadł obok
ukochanego biorąc go w ramiona. miotając cicho wszystkimi przekleństwami jakie
znał i uważnie obserwując przybyłych mężczyzn.
środa, 21 listopada 2012
Rozdział 31
Po godzinie Xander ostrożnie wstał wyplątując się z objęć
wampira. Angel spał obok, ale go nie dotykał.
Chłopak stanął przy łóżku i uśmiechnął się. W jego oczach zagrały
złośliwe ogniki. Zabrał komórkę i
wyszedł na korytarz. Teraz przyszedł czas na zemstę. Wysłał sms do Buffy i
pogwizdując cicho poszedł do kuchni. Zrobił się głodny. No i wiedział, że
przyjaciółka po odczytaniu treści wiadomości wpadnie do dworu za kilka minut, a
nie chciał być przy tym, bo zrobi się niebezpiecznie.
Niespiesznie zaczął robić sobie kanapki.
-Xander?!- Dziewczyna wbiegła do środka 10 minut później.
-Buff...- wyszedł jej na spotkanie - Może sama z nim
porozmawiaj... ja sam nie wiem... w sumie może to nic ważnego...wiesz że nie do
końca dobrze się czuje
-Tak, tak- uśmiechnęła się do niego- Spike wypuścił cię z łóżka?
-Jak się obudziłem nie było go - odpowiedział i wzruszył ramionami.
-Dziwne- stwierdziła cicho - Ale na pewno się znajdzie-
poklepała go po ramieniu i poszła dalej, otwierając wszystkie drzwi po drodze.
Xander wycofał się znów do kuchni i spokojnie czekał na
rozwój spraw. Z twarzy wciąż nie schodził mu łagodny trochę maniakalny uśmiech.
-Co się tu dzieje!!- Usłyszał nagle krzyk Pogromczyni i on
sam mimo, że na to przygotowany upuścił
kubek, który rozbił się pod jego nogami raniąc go dotkliwie. Syknął
cicho i pobiegł w stronę dobiegających krzyków.
-Buff co jest?- Zapytał wchodząc do pokoju- Ale... jak..
co...?- Odezwał się zdezorientowany gdy zobaczył Angela obejmującego Spike'a i
Buffy bardzo powoli podchodziła do dwóch zdezorientowanych mężczyzn z kołkiem w
ręku.
-Xan?- Jasnowłosy wampir musiał wyczuć krew ukochanego i w
oka mgnieniu znalazł się przy nim- Kochany co ci jest? Czemu wyszedłeś? Skąd ta
krew?- Zaczął zasypywać chłopaka pytaniami.
-Lepiej wytłumacz nam co ty i Angel robiliście razem w łóżku-
Buffy znów zwróciła na siebie uwagę mężczyzn. Na te słowa Spike uśmiechnął się
nieznacznie patrząc na Xandera. Zrozumiał, że chłopak właśnie rozpoczął swoją zemstę. Jemu
pozostało tylko patrzeć z uznaniem.
-Buffy... ja i Spike po prostu opiekowaliśmy się Xanderem-
zaczął niepewnie starszy wampir krok po kroku przybliżając cię do dziewczyny.
-Xana tu nawet nie było!- Krzyknęła- Ja wiem, że ty jesteś
wampirem i że Spike jest twoim dzieckiem, ale nigdy więcej... jeśli jeszcze raz
zobaczę, że bierzesz go w ramiona, sadzasz na kolanach albo robisz coś
nieprzyzwoitego zakończymy ten związek i pogonię cię z kołkiem w ręku
zrozumiałeś?- Zapytała groźnie.
-Tak. Wybacz- Angel spuścił głowę i popatrzył na dywan bardzo
zmartwiony- Mam już tylko jego.
-Tak!- Buffy jednak nie była do końca zadowolona z obrotu
sprawy- Chodź! Xan musi odpocząć, a ja z tobą nie skończyłam!- Podeszła do niego
i ciągnąc za rękę wyprowadziła z sypialni- Ty się tak nie ciesz blondasku-
zwróciła się do młodszego wampira i w końcu zostawiła ich samych, ale jej
pretensje słychać było nawet przez drzwi.
-Miłości to było wspaniałe - roześmiał się w końcu Spike.
-Tak- przyznał- Ale nie tylko on zawinił.
-Zwierzaczku- wampir objął go delikatnie- Powiesz co ci się stało?- Zapytał raz jeszcze zwracając uwagę na poranione stopy chłopaka.
-Zwierzaczku- wampir objął go delikatnie- Powiesz co ci się stało?- Zapytał raz jeszcze zwracając uwagę na poranione stopy chłopaka.
-Rozbiłem kubek- powiedział rumieniąc się nieznacznie.
-Miłości- Spike pogłaskał go po policzku- Połóż się jeszcze
wszystkim się zajmę- nie czekał na nic i podniósł Xandera. Ten jednak nie protestował,
przytulił się do niego i zamknął oczy.
-Wiesz, że jeszcze nie skończyliśmy- zapytał, gdy wampir
kładł go do łóżka.
-Miałem nadzieje, że zapomniałeś- Spike wiedział, że jego chłopak
jest zawzięty i nie odpuści mu tak szybko.
-O nie, ty sobie długo pocierpisz- Xander nie wypuścił go
jeszcze- możesz zacząć teraz. Chce pizze, kąpiel i masaż- pocałował go w policzek
-Zwierzaczku, to wcale nie jest kara- wtulił nos w miękkie
włosy chłopaka.
-Dopiero się rozkręcam, ale jestem głodny i zmęczony- puścił
w końcu wampira- Idź już mój lokaju- zachichotał cicho i zamknął oczy.
-Ja poczekam, ale i za to cię w końcu dopadnę - Spike
delikatnie ukąsił Xandera w szyję i wyszedł z sypialni zostawił chłopaka.
Normalnie od razu ukarał, by go ale dziś chłopak był jeszcze zmęczony obolały i
skołowany po wcześniejszych wydarzeniach- Zajmę się tobą miłości- szepnął sam
do siebie. Był bardzo ciekaw co musiałby zrobić, żeby Xan mu przebaczył. Wie na
pewno, że zrobi wszystko by zasłużyć sobie na jego powtórne zaufanie. Być może
nie znali się znowu tak długo i że ciągle się ze sobą kłócili, to kochał
chłopaka ponad wszystko. Zabiłby i gdyby Xander poprosiłby, żeby wyszedł na słońce
by udowodnić, że kocha go bardziej niż Angela zrobiłby to bez zastanowienia.
Przechodził obok sypialni swojego Twórcy i nie mógł powstrzymać
się od śmiechu gdy usłyszał jak Pogromczyni nadal na niego wrzeszczy. To wprawiło
go we wspaniały humor. Poszedł do kuchni
by posprzątać i zamówić ukochanemu jego upragnioną pizze. Miał znów Xandera w
swoim łóżku i tu miał pozostać, choćby miałby pozabijać wszystkich ludzi na
świecie.
-Spike?- Xander w końcu gdy wampir nie wróci| po 40 minutach
do sypia|li. Chłopak poszedł za nim i znalazł go stojącego na środku kuchni w
telefonem w ręku.
-Miłości co tu robisz?- Wyrwał się z zamyślenia- Co tu
robisz? Miałeś odpoczywać.
-Nie było cię 40 minut. Zamówiłeś chociaż?- Zapytał
podchodząc do wampira.
-Wybacz zamyśliłem się- wziął chłopaka za rękę i posadził go
na stole rozchylając mu nogi i stając między nimi- Pachniesz wspaniale- polizał
mu szyję z satysfakcją, uśmiechając się gdy poczuł że Xander drży pod jego
dotykiem – Tęskniłem.
-Spike przestań- Chłopak stanowczo, ale delikatnie go od
siebie odsunął.
-Ale miłości- wampir popatrzył na niego ze smutkiem,
zszokowany- Tęsknie. Potrzebuję ci. Chcę być w tobie- patrzył mu głęboko w oczy.
-Wiem i ja też tęsknie- Xander uśmiechnął się do niego czule
- Ale teraz sobie poczekasz, to część kary.
-Jesteś okrutnym mściwym człowiekiem zwierzaczku - Spike westchnął
zrezygnowany.
- I za to mnie kochasz ? - chłopak podszedł do niego i
pocałował w policzek- daruję ci tą kąpiel sam ją zrobię, ale pizza i masaż -
powiedział wychodząc - na pewno coś jeszcze wpadnie mi do głowy- wyszczerzył
się do wampira i wyszedł z kuchni.
-Zwariuję przez niego - Spike pokręcił głową, ale i tak się
uśmiechał. Wszystko powoli było na dobrej drodze. Tylko, że on tak bardzo
potrzebował zatopić kły i nie tylko we wspaniałym ciele kochanka. Jeszcze
wczoraj byli na randce i zaczęli się dogadywać. Niestety znów wszystko się
popsuło.
Zamówi| w końcu tą pizze i wróci| do sypialni. Angel i Buffy
ciągle się kłócili, dzięki temu gdy wchodził do pokoju, który teraz zajmowali
uśmiechał się jeszcze szerzej.
-Xan oni tam ciągle...- zaczął wampir, ale gdy tylko zobaczył
swojego ukochanego. Xander nie tylko stał nago na środku pokoju i już samo to
sprawiło, że gdyby jego serce biło, padłby na zawał, ale to, że skóra chłopaka
niemal świeciła w przytłumionym świetle, jego oczy błyszczały czerwienią, miał
tez puszysty ogon i kocie uszy.
-Spike - odwrócił się do niego. Jego członek stał na
baczność- Giles chyba ma racje ja nie jestem do końca człowiekiem- wyszeptał i
rzucił mu się w ramiona.
-Ci... - raz jeszcze wziął go na ręce chociaż jego zimne
ciało zaczęło robić się cieplejsze w miejscu, gdzie dotykał skóry ukochanego-
Wszystko się wyjaśni. Zadzwonię do Obserwatora a ty nie ruszaj się z łóżka -
chciał się odsunąć, ale silne ręce zaczepiły się na jego szyi.
-Zostań- szeptał Xander - Jest mi tak gorąco... potrzebuję
cię... potrzebuję cię we mnie... tak bardzo gorąco... pomóż mi- dłonie chłopaka
błądziły na oślep po klatce piersiowej wampira.
-Spokojnie zwierzaczku- Spike głaskał go chłodnymi dłońmi -
Już ci pomogę... leż spokojnie... wszystko będzie dobrze- rozebrał się w
okamgnieniu, ale chłopakowi to nie wystarczyło. Sam rozerwał swoje ubranie.
Niecierpliwie i przyciągnął mężczyznę do siebie. Jęknął głośno gdy ich ciała
się ze sobą zetknęły- Tylko mój. Taki gorący- Spike zakręciło się w głowie.
-Teraz - warknął nagle
Xander, bez ostrzeżenia doszedł i zemdlał.
-Cholera jasna!- Wampir był tak zdezorientowany zły i po
prostu bardzo napalony. Nie zostało mu nic innego jak tylko ubrać się i
zadzwonić do Obserwatora. Może on będzie wiedział o co tu chodzi. Najchętniej
zabrałby Xandera z dala od tego wszystkiego.
środa, 14 listopada 2012
Rozdział 30
Spike wbiegł do dworu i nawet nie zatrzymał się przy salonie
w którym był Angel i przyjaciele Xandera. Nie pomyślał też co tu robią. Miał
teraz ważniejsze sprawy na głowie, ale nie zdziwił się, gdy zorientował się, że
idą za nim.
Nie zwracał jednak na to uwagi. Bardzo delikatnie ułożył
chłopaka na łóżku.
-Spike pozwól mi go obejrzeć- usłyszał za sobą Obserwatora.
-Nie- warknął ukazując kły, ale nawet nie spojrzał na
mężczyznę.
-Will...- zaczął Angel i chciał objąć młodszego wampira, ale
gdy tylko się do niego zbliżył został odepchnięty z taką siłą, że upadł na
fotel, który rozleciał się w strzępy
-Spike!- Krzyknęła Buffy i podbiegła do swojego mężczyzny- Ko
to dał ci prawo...!!
-Zamknij się Pogromco!- Jasnowłosy wampir był wściekły i
wystraszony- To jego wina!!
-Jak?...- Zapytała po cichu Willow wciąż nie odrywając oczu
do nieprzytomnego przyjaciela.
-Xan...- zaczął Spike-... zbadaj go- zmienił zdanie zwracając
się do Gilesa. Mężczyzna przyjął to z ulgą, obserwując uważnie wściekłego i
zranionego wampira.
Cały pokój na chwilę zamarł bez ruchu i każda z
przebywających tam osób wstrzymując oddech wpatrywała się w łóżko. Spike nie
przestawał bardzo cicho warczeć. Obwiniał się i nie bardzo wiedział co z tym
zrobić.
-Nic mu nie będzie- odezwał się w końcu Rupert i odsunął się
od łóżka ustępując miejsca wampirowi, który w mgnieniu oka znalazł się przy
chłopaku i wziął go za rękę
-Kiedy się obudzi?- Zapytał, odgarniając ciemne włosy z czoła
ukochanego.
-Najpierw muszę mu podać leki- Giles wyszedł z sypialni po
torbę, którą zostawił w salonie.
-Więc...?- Buffy znów zwróciła na siebie uwagę pozostałych.
-Po prostu się pokłóciliśmy- uciął Angel, bo nie chciał mieć
i z nią problemów. A był pewny, że gdy dowie się prawdy będzie wściekła.
-No dobrze- westchnęła- A co stało się z Xanem?
-Myślę, że to będzie dłuższa historia- Giles wrócił z torbą
pełną leków.
-Co masz na myśli?- Spike w końcu oderwał wzrok od chłopaka.
-Powinniśmy poczekać, aż Xander dojdzie do siebie- ściągnął
okulary i westchnął cicho.
-Daj te leki i idźcie już z stąd wszyscy!- Blond włosy wampir
tracił cierpliwość.
-Tak zrobimy- zgodził się Angel i gestem wyprosił ludzi z
sypialni, on sam został przez chwilę -Will? Poradzisz sobie?
-Tak. Ty już swoje zrobiłeś- nie patrzył na niego.
-Musisz o tym z nim....
-Wyjdź!!!!!- Wrzasnął i rzucił w niego lampą z nocnego
stolika. Starszy wampir wyszedł zasmucony. I on miał wyrzuty sumienia.
Spike został w końcu sam z Xanderam sam na sam. Położył głowę
na jego piersi słuchając powolnego bicia serca chłopaka.
-Kochany mam na dzieje, że mi wybaczysz- pocałował go lekko w
usta i objął ramionami.
Przez godzinę czy dwie leki nie działały i Spike już miał
zawołać jeszcze raz Obserwatora, ale poczuł, że chłopak zaczyna się lekko
poruszać.
-Xan... Kochany- wampir wziął go za rękę.
-Spike- szepnął chłopak i powoli zaczął otwierać oczy.
-Ci... Wszystko dobrze, jestem tutaj - pocałował go w policzek-
Potrzebujesz czegoś?
-Wody- wyszeptał Xander, a Spike pobiegł do łazienki niemal
potykając się o własne nogi.
Tymczasem chłopak próbował otrząsnąć się z bólu jaki
przeszywał całe jego ciało, a on sam nie bardzo wiedział co się z nim stało.
Pamiętał wszystko aż do upadku. Wiedział dokładnie o tym, że zerwał z wampirem,
ale jeszcze nie chciał do tego wracać.
Właściwie to wpadł na szatański pomysł mimo tego, że głowa mu
pękała podniósł się do siadu i uśmiechnął się lekko.
-Nie powinieneś wstawać miłości- Spike wrócił do sypialni ze
szklanką zimnej wody.
-Było mi niewygodnie- powiedział trochę speszony.
-Wszystko będzie dobrze- wampir podał mu szklankę i pogłaskał
po policzku.
-Tak- przyznał Xander- Czy ktoś jeszcze tu jest?- Woda trochę
mu pomogła.
-Twoi znajomi- odpowiedział Spike ostrożnie.
-Chcę ich zobaczyć... proszę - chłopak brzmiał naprawdę żałośnie
i smutno.
-Miłości, przecież niczego ci zabraniam- ucałował jego dłoń i
podszedł do drzwi. Gdy tylko je otworzył stanął w nich Angel, a za nim słychać
było kroki ludzi.
-Angel - Xander uśmiechnął się do starszego wampira jak
jeszcze nigdy dotąd, czym spowodował warczenie blondyna i zdziwienie na twarzy
bruneta- Możesz tu podejść?
-Jasne- postawny wampir zbliżył się do łóżka powoli i gdy
tylko usiadł chłopak przywarł do niego z całej siły, obejmując go jakby całe
jego życie od tego zależało.
-Hej co się...!- Zaczął wściekle Spike, ale weszli przyjaciele
Xandera i ten znów opadł na poduszkę jakby nic się nie stało.
-Xan wszystko dobrze?- Zapytała Willow zbliżając się do niego,
ale Spike nie wyraził sprzeciwu więc przytuliła do siebie przyjaciela. Buffy
zrobiła to samo.
-Lepiej- uśmiechnął się wesoło, ale za chwilę skrzywił się z
bólu.
-Obserwatorze, miałeś nam coś wyjaśnić- warknął jasnowłosy
wampir, robiąc się coraz bardziej zazdrosny
-Tak tak- Giles usiadł na kanapie- Xander co możesz nam
powiedzieć o swoich rodzicach?
-G - men wiesz o nich- powiedział chłopak zdziwiony.
-Tak- powiedział ostrożnie- Ale... Xander już wcześniej to
podejrzewałem i jakiś czas temu sprawdziłem moje przypuszczenia...- ściągnął
okulary i zaczął je czyścić- Jesteś adoptowany.
-Co?!- Chłopak zdziwił się i poczuł, że kręci mu się w
głowie. Spike znalazł się przy nim w okamgnieniu, przytulając do swojej piersi.
-Ci.. miłości wysłuchaj go- pocałował go delikatnie.
-Tak.. więc jestem pewny, że to prawda... a jedno z twoich
rodziców nie było...nie było człowiekiem..
-A czym?- Xandera bolała głowa, chciał się położyć spać.
-To jeszcze sprawdzę- westchnął Gi|es
-Wiec i ty jesteś nie normalny- Buffy uśmiechnęła się do chłopaka.
-Tak- ucieszył się trochę, to była nie najgorsza wiadomość,
zawsze chciał mieć moce i być kimś więcej niż zwykłym chłopakiem, ale to chyba
było za dużo.
-Dość- Spike zakończył dyskusje- Xan musi odpocząć. A wy go
denerwujecie.
-Tak- zgodziła się Willow, a cała reszta poparła ją kiwając
głowami i powoli, po kilku uściskach, w końcu w pokoju została dwójka wampirów
i chłopak.
Xander stwierdził, że czas na drugą część planu
-Angel?- Chłopak raz jeszcze zwrócił się do wampira- Czy
możesz... położysz się obok...- zarumienił się.
-Dosyć!!- Spike nie pozwolił twórcy nawet się ruszyć - Xan co
się dzieje? Jesteś mój.
-Tak- przyznał - Ale ty jesteś też Angela więc pomyślałem
sobie że....- nie dokończył bo jasnowłosy wampir skoczył na niego i nakrył jego
usta swoimi. Xander opierał się tylko przez chwilę, ale uczucie ciepła i podniecenia oblało go z
taką siłą, że jego penis stwardniał, a z jego ust wydobył się cichy jęk.
-Rozumiem, że jesteś zazdrosny też bym był na twoim miejscu-
Spike oderwał się w końcu od chłopaka, chociaż i on był bardzo podniecony- Ale
Angel jest dla mnie ważny jak... jak ojciec... starszy brat...
-To nie rób tak- Xander pogładził wampira po twarzy- Jesteś
mój nie jego... ja chcę ci pomagać nie on...
-Ci...- Spike położył palec na ustach chłopaka- Zerwałeś ze
mną pamiętasz.
-Tak. Ale daje ci szanse.. .a i Jonny chce żeby Buffy się nim zajęła, to on
mnie zaatakował.
-Nikt już nic ci nie zrobi- obiecał wampir.
-Dobrze- Xander uśmiechnął się- Ale to jeszcze nie koniec.
-Koniec?- Nie zrozumiał.
-O tak- Chłopak znów miał ten wredny uśmieszek- I ty nie masz
prawa nic z` tym zrobić. Wciąż z tobą nie jestem- zwrócił się znów do Angela-
Położysz się ze mną?- Zapytał.
-Xander... - zaczął ciemnowłosy wampir patrząc na blondyna,
ten jednak nie zrobił nic, żeby powstrzymać ukochanego- Jeśli chcesz-
uśmiechnął się w końcu- Ale ani słowa Buffy.
-O nie - Xander był w swoim żywiole- To moja przyjaciółka i to ją zrani masz jej
powiedzieć- powiedział wtulając się w szeroką pierś mężczyzny.
-Jesteś wspaniały zwierzaczku- i tym razem Spike uśmiechnął
się mimo tego, że był zazdrosny roześmiał się głośno i położył po drugiej
stronie chłopaka obejmując go zaborczo.
-Tak jestem- szepnął się Xander, wiedział, że jeszcze nie skończył,
a Angel dostanie za swoje i to już nie długo. Miał tylko nadzieję, że Spike nie
ucierpi, ale wierzył w rozsądek przyjaciółki, no bo przecież zaaranżuje to tak,
że Angel będzie się kleił do jego ukochanego, a nie odwrotnie. Mimo, że ta
część planu nie całkiem przypadła mu do gustu jest w stanie się poświęcić.
środa, 7 listopada 2012
Rozdział 29
- Miłości, co się dzieje?- Zapytał wampir, wracając po jakimś
czasie musiał wyczuć jego emocje.
- Nic- powiedział chłopak i podniósł się z lekkim uśmiechem.- Xan- Spike postawił tace na łóżku i usiadł obok ukochanego.
- Co się stało? Jak się tu....- wampir położył mu palec na ustach.
- Ci... Zjedz coś, a ja ci wszystko opowiem- podał chłopakowi kanapkę i zachęcił do jedzenia- ten twój znajomy wczoraj... udało mu się mnie jakoś znaleźć i napaść... nie był oczywiście sam, pomógł mu jakiś mag. A co do tego jak się tu znalazłem to... Angel był pierwszą osobą o której pomyślałem- gdy Spike to powiedział zorientował się, że źle zrobił.
- To ja się martwiłem! To ja myślałem o najgorszym! Bałem się....- Xander płakał . Teraz stał przed wampirem i krzyczał mu w twarz. Nagle zaczął płakać i nie był w stanie nic więcej powiedzieć. Po prostu stał i dusił się łzami. Był zły, smutny i rozżalony.
- Miłości- Spike wstał i powoli do niego podszedł- Zwierzaczku- zrobił taki ruch jakby chciał go objąć.
- Nigdy więcej! - Xander odskoczył i jego oczy znów świeciły czerwienią- Zapomnij o tym o mnie, a najlepiej będzie jak się stąd wyniesiesz, razem ze swoim ukochanym twórca!- Po tych słowach po prostu wyszedł, nie zważając na to, że nie ma na sobie koszuli i że wciąż jeszcze trochę kręciło mu się w głowie. Nie chciał jednak tu być, miał ochotę zabić wampira, a najlepiej obu mężczyzn.
- To twoja wina!!- Ryknął wściekle młodszy wampir i rzucił się na niego z zamiarem zabicia bałwana, żeby zakończyć swoje problemy i w końcu zaznać chwilę spokoju z ukochanym, czego ostatnio nie był w stanie zrobić, bo ciągle ktoś im przeszkadzał.
- Wiliam! Uspokój się!- Angel próbował się bronić, ale i tak miał złamany nos i wylądował na podłodze pod ścianą.
- Nie! Dziś zginiesz- skoczył na bruneta, ale ten unieruchomił go ramieniem tak że mógł tylko ruszać głową i wściekle przeklinać w każdym znanym mu języku.
- Will proszę- podszedł do kanapy i usiadł z blondynem na kolanach- Co się stało?
- Powiedziałem, że to ty byłeś pierwszy, o którym pomyślałem...i jego oczy...ale to twoja wina- powiedział i zacisnął usta zgrzytając zębami.
- Will... Xander był zazdrosny tak jak i ty...przesadziłeś...-westchnął.
- I tak twoja wina- Spike wiedział, że Angel ma rację mimo to nie potrafił się do tego przyznać. Powiedział to co tylko po części było prawdą, potrzebował wtedy swojego twórcy no i nie chciał niepokoić ukochanego. To niestety nie wyszło dobrze i całe wnętrze zaczęło go boleć tym razem posunął się za daleko. Nie zamierzał jednak płakać, wstał i wyszedł z sypialni. Udał się do siebie żeby wprowadzić w życie kolejny plan, teraz będzie musiał zacząć od nowa, ale ma czas, a nagroda jest tego warta. Taka słodka, kusząca. Zamknął oczy i przypomniał sobie jak smakował chłopak....
-O cześć- uśmiechnął się blado do starszego chłopaka.
-Bardzo się cieszę że żyjesz- powiedział i podszedł do Xandera- Ten wampir też
-Tak- odpowiedział i spuścił głowę.
-Czy on....
-Nie chcę o tym rozmawiać, ale lepiej trzymaj się od niego z daleka- warknął Xander i wyminął Jonnego, mimo tego ten złapał go za rękę.
-Jeszcze możesz zawrócić... potrafię cię obronić- niespodziewanie wpił się w jego usta.
-Nie chce tego, nie teraz- chłopak odepchnął go, ale nie przed tym jak przytrzymał pocałunek przez kilka sekund – Ale trzymaj się od niego z daleka zabije cię.
-Tylko bądź ostrożny Xan- John odszedł powolnym krokiem.
Xander nie patrzył za nim, było mu niedobrze i był tak strasznie zmęczony. Postanowił przejść przez las, żeby pomyśleć i odetchnąć świeższym powietrzem.
Nie odszedł jednak daleko, bo nagle zakręciło mu się w głowie i upadł zemdlony.
-Xan?- Buffy popatrzyła na wampira- ostatnio był z tobą....
-Nie był u mnie i poszedł do was- wtrącił się Giles.
-Tak i był- przyznał Angel.
-Gdzie on jest!!!- Spike stracił cierpliwość.
-Poczekaj, za chwilę ci powiem- Willow spokojnie podeszła do stołu i rzuciła jakieś zaklęcie, żeby znaleźć przyjaciela- Jest w lesie- Spike zniknął w tej samej sekundzie.
Las nie był duży, ale wampir był bardzo zdenerwowany. Dlatego poszukiwanie zajęło mu trochę więcej czasu niż normalnie.
W końcu udało mu się to zrobić i zobaczył wciąż jeszcze nieprzytomnego chłopaka.
-Xan!- Krzyknął i podbiegł do niego – Miłości odezwij się- czuł obcy zapach na jego ciele, ale teraz nie było to ważne, bo chłopak lekko oddychał i był cały zimny. Spike wziął ukochanego na ręce i pobiegł do dworu, ich problemy i muszą poczekać, teraz będzie walczyć o jego życie, po to by odzyskać ich miłość.
Kochani liczę na 14 komentarzy albo zawieszam pisanie na wszystkich blogach na czas nie określony. Mój wen bardzo cierpi i głoduje, a sama nie mogę go nakarmić więc miejcie dla niego litość
Subskrybuj:
Posty (Atom)