piątek, 7 grudnia 2012

Rozdział 34


Pierwsze co zauważył Spike tuż po przebudzeniu to fakt, że jest w łóżku sam i miejsce obok zdążyło już ostygnąć. To nie był dobry znak , zwłaszcza, że on był po pierwsze napalony, a po drugie zwyczajnie się martwił. Podniósł głowę, bo miał jeszcze cień nadziei, że chłopak jest w łazience, ale niestety się pomylił. Na
domiar złego był dzień i jeśli Xanderowi przyszło do głowy coś głupiego, albo zwyczajnie złośliwego może polegać tylko na Pogromczyni chociaż w sumie nie była taka zła to opieka nad Xanderem. Teraz był to jednak jego obowiązek. Mimo wszystko miał nadzieje dla dobra ich obojga, że chłopak kręci się gdzieś po domu. Wstał z jękiem, założył spodnie i udał się na poszukiwania niepoprawnego Xana.
Tymczasem chłopak siedział w bibliotece i czekał na lekcje, miał szczęście, że Willow i Giles pospieszyli się z eliksirem i teraz żaden normalny człowiek nie dostrzegał jego zmienionego wyglądu. Sam w sumie nie wiedział po co przyszedł przecież nie wybiera się na studia. Może po prostu trochę tęsknił za czasami, kiedy wszystko jeszcze było zwyczajne. Nie chciał zwracać na siebie uwagi dyrektora. Miał przecież i tak dużo problemów.
-Czy to, że jesteś bardzo cichy, to jedna z twoich nowych cech?- Buffy usiadła naprzeciwko.
-Po prostu myślę - uśmiechnął się do niej - I wiesz co, to zawsze twoja mama zaprasza nas na kolację, może teraz ja to zrobię
-Nie mogę za tobą nadążyć- roześmiała się - Raz wyglądasz jakby cały świat ci się zawalił, a za chwilę mówisz o obiedzie.
-To ja, nieprzewidywalny Xan.
- A jak tam Spike?- Zainteresowała się- Wypuścił cię do szkoły?
-Właściwie to... jak wychodziłem....
-O kurcze!- Krzyknęła- Spał? Zabije cię pewnie.
- Albo kogoś innego – westchnął – Buffi,  ja nie mogę przecież siedzieć tam cały czas...
- Wiem, ale... jeszcze nikogo nie spotkałeś i masz dziś W-F co wtedy będzie?- Dziewczyna zaczęła się martwić - Wczoraj... Xan, myślę, że powinieneś wracać
- A ja nie- wstał - Wszystko będzie dobrze - posłał jej uśmiech pod tytułem nie martw się o mnie - Idę na lekcje i postaram się być grzeczny - mrugnął do niej i wyszedł. Buffy jednak postanowiła zadzwonić do Angela. Tak dla bezpieczeństwa.
Spike wściekle biegał po całym domu. Xandera oczywiście nigdzie nie było, a jego bezużytecznego Twórcy nie obudziłaby nawet bomba. Był głodny i niemal chory ze zmartwienia, gdy nagle zadzwonił telefon.
- Co?! - Warknął do słuchawki.
- O Spike - Buffy wcale nie była zdziwiona, gdy go usłyszała - Xan jest w szkole. Myślę że może...
-Trzymaj go przy sobie!- Warknął i rzucił słuchawkę, rozwalając telefon w drobny mak. Wpadł do sypialni Angela i bez skrupułów wyciągnął go z łóżka.
- Co ty do...- Zaczął już przebudzony wampir.
- Zakładaj ubranie i idziesz ze mną!! - Krzyknął na niego.
- Gdzie?- Zapytał, ale dla świętego spokoju zaczął się ubierać.
- Do szkoły- Spike już czekał przy drzwiach.
-Czemu?- Zapytał ostrożnie.
- Bo Xan tam jest- młodszy wampir nie przestawał warczeć.
-Czemu?- Angel nie był do końca wyspany i dla niego słowa Spikea nie miały najmniejszego sensu.
-Chcesz mnie wkurzyć?!- Rzucił w niego połową drzwi.
- Ok. Ok. - na szczęście zdążył się usunąć - Idziemy- zdecydował i wyszedł nie zwracając uwagi na wciąż warczącego blondyna, który podążył za nim bez słowa.

Xander, gdy tylko znalazł się w męskiej szatni zrozumiał, że pójście do szkoły było dużym błędem. Na korytarzu też się na niego gapili, ale tam miał przy sobie Buffy, tu nie było nawet Oza. Jedyną mniej więcej przyjazną osobą był Lary, ale w tej sytuacji nie był do końca przekonany czy może mu ufać. Mimo wszystko postanowił się przekonać o wpływie swojej mocy na zwykłych ludzi,  dlatego spuścił głowę, przysunął się do ściany i podszedł do postawniejszego chłopaka.
- Co tam Xan?- Zapytał, odwracając się do niego z na wpół opuszczonymi spodniami - Zmieniłeś się uśmiechnął się i zlustrował go wzrokiem.
- Wcale - zarumienił się bezwiednie - Słuchaj....- patrzył mu głęboko w oczy nie mrugając - chcę żebyś był cały czas obok i nie pozwolił nikomu się do mnie zbliżyć. -   Ok? – Zapytał.
- Jasne - Lary uśmiechnął się - Ale coś jest w tobie innego - pochlił się - To przez tego wampira?
-Też- drugi raz się zarumienił.
-Przebieraj się i nie martw o nikogo - poklepał go w ramię. Xandner z westchnieniem zabrał się do roboty bardzo pilnując się by cały czas być między Larym, a ścianą.
Jedyna dobra rzecz dzisiaj to taka, że dzień był bardzo słoneczny i nie będzie musiał mieć do czynienia z zaborczym wampirem. Miał trochę obaw, bo co on może mu powiedzieć? No i czy Spike go w ogóle posłucha. Jak go znał, to nie miał na to szans i znów będzie kłótnia. Ale.... może tym razem uda mu się zapobiec bombie nim wybuchnie. Sam od czasu przebudzenia chodził napalony. Cała godzinna biegania na słońcu sprawiła, że czuł się jakby ktoś wrzucił go do betoniarki. Lary
sprawował się wspaniale, ale Xander nie przewidział tego, że będzie musiał wziąć prysznic.
-Xan, wszystko dobrze?- Lary stał obok.
-Tak - uśmiechnął się do niego i sam w końcu opuścił ręcznik. Zimna woda sprawiła że jęknął i przymknął oczy. To było dużym błędem. Bo nawet nie usłyszał, że trener woła Larego i został pod prysznicem sam... a w zasadzie niezupełnie. Jeden z jego szkolnych znajomych też się ociągał. Aż do teraz. Xander nagle poczuł czyjeś ręce na swoich plecach delikatnie go masujące. Od razu uśmiechnął się i przysunął do ciała za sobą. Wiedział, że jego ogon pracuje i jest coraz bliżej nieznanego penisa.
Nagle został odwrócony i stanął twarz w twarz czarnoskórym chłopakiem.
- Harris nigdy nie przypuszczałem, że jesteś taki wspaniały - szepnął nie przestając go dotykać. Xander był rozdarty między swoją kocią naturą, która kazała mu poddać się dotykowi. Chciała, żeby tamten go wziął, żeby podniecenie zmalało, żeby ktoś się nim zajął. Ale z drugiej strony to nie był Spike, a przecież chciał tak naprawdę tylko jego....
- Nie - odsunął się stanowczo, gdy tylko zaczął myśleć trzeźwiej.
- Daj spokój... nikt się nie dowie – chłopak jeszcze raz podszedł do niego i próbował pocałować. Tym razem jednak drzwi do łazienki wypadły z zawiasów. Wściekły wampir wbiegł do środka ukazując kły i warcząc głośno.
- Spike - Xander popatrzył na niego przerażony i zażenowany.
- Z tobą policzę się później – warknął, nawet na niego nie patrząc. Podszedł do nich i ich rozdzielił - Natychmiast masz się ubrać i zaczekać na mnie. Nie wchodź tu cokolwiek się stanie. Cokolwiek usłyszysz - Xander nic nie powiedział tylko zrobił jak mu kazał. Miał kłopoty, ale gdy na zewnątrz zobaczył swoich przyjaciół po prostu się rozkleił.
-Xan? - Willow przytuliła go - Wszystko będzie dobrze.
- Nie będzie. Czemu ja muszę być jakimś cholernym, napalonym kocurem?!- Krzyknął zrozpaczony.
- Co się stało?- Zapytał Giles.
- Zwierzaczek wraca ze mną do domu - odezwał się nadal wściekły Spike - Ktoś
powinien zająć się tym dzieciakiem - wziął Xandera za ramię - My porozmawiamy w domu.
- Spike....- Popatrzył na niego - To nie była moja wina...- Zaczął.
- Wyszedłeś z domu! - Warknął na niego - W dzień! Sam! - Teraz cedził już każde słowo, a jego oczy płonęły.
-Tak, ale....Boli - Xander miał w oczach łzy i to podziałało. Spike puścił go i przytulił.
- Ci... miłości...- pocałował go - Co się tam działo?
- Nic, nic...- na widok miny wampira westchnął - mój kolega miał mnie pilnować, ale musiał iść...
- I ten idiota zostawił cię samego!!!!- Wrzasnął Spike.
- Ci.... - Teraz to on pocałował wampira - Zdążyłeś przed czasem... zanim coś mi zrobił...
- Wracasz ze mną - Spike po prostu wziął go na ręce – Czuję, że jesteś bardzo bardzo podniecony, a nie chcę żeby to było przez kogoś innego.
-To kot we mnie zupełnie oszalał.
- To jest mój kot i zaraz mu to przypomnę - warknął Spike i tym razem pocałował go mocniej kładąc ręce na pośladkach - Czemu twoja moc przestała działać na twojego znajomego?- Przypomniał sobie nagle zwracając się do Gilesa.
- Zbadamy to - odezwał się mężczyzna - Xander zwolnię cie na resztę dnia.
-Tygodnia- Spike był coraz bardziej niecierpliwy, a gorączka chłopaka wracała powoli.
-Tak tygodnia - zgodził się Obserwator, zauważając, że oczy Xandera robią się czerwone, a każdy ruch ręki wampira wywoływał jęki - Idźcie już - Spike bez słowa pobiegł wzdłuż korytarza z nieprzytomnym z sexualnej gorączki Xanderam.

8 komentarzy:

  1. Seksualna gorączka - tym stwierdzeniem mnie rozwaliłaś na kawałeczki. Chichotałam jak szalona.
    Jak dla mnie, to oni sobie powinni ustalić jakieś dyżury w pilnowaniu Xandera. Chłopak gotów napytać sobie biedy. Niezupełnie panuje nad swoją kocią naturą.
    Przez to marcowanie to Spike będzie naprawdę zapracowanym wampirem, choć ten rodzaj zajęcia powinien mu chyba odpowiadać.
    MartwyDzemik to coś dla ciebie, powinnaś koniecznie przeczytać następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  2. No ładnie xd Napalony kociak hih.
    No cóż nie powinien iść do szkoły, ale to było takieeexD fajne.
    Wściekły Spike a Xan się rozkleił, rozumiem, że chciałby normalnie spotykać się ze znajomymi i chodzić do szkoły, to musi być dla niego bardzo trudne..
    Twoja Maru;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Sexualna gorączka... KOCHAM CIE <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Xan taki napalony a jak zobaczył Spike co się dzieja to tego aż nerwica wzieła już się nie można doczekać następnego części

    OdpowiedzUsuń
  5. Xan zaspokoił swoją ciekawość dotyczącą oddziaływania jego mocy na zwykłych ludzi, choć z rezultatu nie był szczególnie zadowolony:P Na przyszłość powinien być bardziej rozważny i pamiętać, aby wziąć ze sobą przyjaciół, którzy w razie kłopotów mu pomogą.
    Spike nie może całkowicie odseparować chłopaka od świata. Powinien zrozumieć, że przemiana i wszystko z nią powiązane jest, dla Xandera trudne. Zaburzyła ona cały jego świat i on próbuje na nowe go sobie poukładać, a to łatwe nie jest.
    Pozdrawiam i życzę weny:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mrauuu, Xan jest gorącym kocurkiem. Kocurkiem, który nie słucha swego partnera, tylko robi swoje i przez to wpadłby w kłopoty. Dobrze, że Spike na zdążył na czas i nie stało się nic złego. Xan musi poczekać, aż ruia (nie wiem czy tak to się odmienia) mu przejdzie. :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, ta kocia strona Xana och jak działa na Spike wampir i jego reakcja na to że zwierzaczek wyszedł i to w dzień...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń