Spike był zły, nie wiedział co się stało. Był pewny, że Xan
nie obudzi się nawet jeśli będzie próbował go ocucić.
Wstał i zaczął szukać telefonu chłopaka, żeby zadzwonić do Obserwatora. On musi im pomóc, bo sam już tracił cierpliwość. Chciał kogoś zabić i to szybko.
Wstał i zaczął szukać telefonu chłopaka, żeby zadzwonić do Obserwatora. On musi im pomóc, bo sam już tracił cierpliwość. Chciał kogoś zabić i to szybko.
-Hej- odezwał się, gdy mężczyzna odebrał - Masz tu przyjść ze
swoimi książkami...Xan, coś jest z nim nie tak
-Spike musisz powiedzieć mi co mu jest- Giles próbował mówić
spokojnie, ale sam się bardzo się denerwował, bo martwił się o chłopaka- wampir
jednak tylko warknął w odpowiedzi i wyłączył się, nie miał ochoty tracić czasu
na rozmowy. Tym bardziej, że Xan zaczął rzucać się po łóżku i coś szeptać. W
mgnieniu oka znalazł się przy ukochanym i bardzo ostrożnie wziął go w ramiona.
Jednocześnie słyszał, że Angel i Buffy wracają do pokoju.
Tego też nie chciał. Wiedział, że dziewczyna się martwi.
Chociaż nic jeszcze nie wie
-Xan...Zwierzaczku, wszystko będzie dobrze - szepnął mu na
ucho i pocałował w czoło delikatnie go kołysząc. Nienawidził bezsilności, ale
teraz jedyne co mógł zrobi, to czekać na
Gilesa.
Rozległo się ciche pukanie do drzwi.
-Wchodź - warknął ciągle nie spuszczając wzroku z Xandera,
który na nowo się uspokoił.
-Mam nadzieję, że nie robicie nic dziwnego...- Buffy przerwała,
gdy zobaczyła co się dzieje - A więc Giles ma rację- szepnęła i ostrożnie
podeszła do łóżka. Angel wciąż stał w drzwiach z niewyraźną miną na widok
której Spike nie mógł się nie uśmiechnąć.
-Tak- przyznał jasnowłosy wampir - Obserwator ma tu przyjść i
go zbadać.
-Spike - odezwał się niepewnie Angel i oboje zwrócili
spojrzenia na niego. - Chyba mogę pomóc... znaczy jeśli mogę - dodał pod
naciskiem spojrzenia dziewczyny.
-Tylko niczego nie próbuj- Spike nie odsunął się od
ukochanego, ukazał kły i obserwował swojego Twórcę, tak łatwo było go o wszystko
obwiniać. I to samo robił teraz, chociaż nie do końca wiedział dlaczego.
-Kiedyś spotkałem takie istoty- Angel usiadł obok wciąż
nieprzytomnego Xandera i zrobił taki ruch, jakby chciał go dotknąć, na to Spike
nie wytrzymał i odepchnął go na ścianę.
-Ani się waż- warknął i zasłonił chłopaka własnym ciałem.
-To koci demon- odezwał się od progu Giles- I to czystej krwi,
o ile się nie mylę. Jak zemdlał?- Podszedł do łóżka przy akompaniamencie głośnego
warczenia wampira.
-Normalnie - odpowiedział, ale westchnął i podjął opowieść-
Wszedłem do pokoju i już tak wyglądał. I nagle zrobił się bardzo napalony teraz
rozumiem z jakiego powodu. Ledwo go dotknąłem, doszedł i zemdlał.
-Za dużo informacji- stwierdziła Buffy- ale co to oznacza?
-Teraz będzie mu trudno, tym bardziej, że o ile wiem w
mieście nie ma nikogo podobnego. Wyczytałem, że mają kilka ciekawych zdolności,
dzięki którym...- przerwał i ściągnął okulary, zaczął je czyścić – powiedzmy,
że będziesz miał ręce pełne roboty.... zwłaszcza teraz i ogólnie co około 3
miesięcy..trwa tak zwany okres godowy, będzie oddziaływał na ludzi i demony w
powiedzmy szczególny sposób...
-Jaki?- Buffy wydawała się trochę rozbawiona, domyślała się o
czym mówi, ale i tak zawsze zabawnie było patrzeć, jak mężczyzna mota się próbując coś wyjaśnić.
-Będzie rozpylał feromony, które będą przyciągać w
niesamowity sposób mężczyzn- Angel ulitował się nad Gilesem i dokończył za
niego.
-Więc nie wypuszczę go stąd - Spike nie widział problemu.
-A szkoła? My?- Buffy nie chciała się na to zgodzić.
-W dzień zostanie tu- warknął wampir.
-Przecież... Giles - nie znajdowała argumentów.
-Buffy ma rację, ważne jest to czego będzie chciał Xander i
uszanujesz jego wolę - patrzył wprost na wściekłego Spikea.
-Do tego zwinność, wzrok i słuch- dokończył Angel, jakby nie
słysząc wcześniejszej awantury.
- Czy on się jeszcze zmieni?- Chciał wiedzieć Spike.
-Być może- odpowiedział ostrożnie Giles- Trzeba to jeszcze
sprawdzić
-To chodźmy- Buffy wzięła Angela za rękę- Giles, książki są w
bibliotece czy u ciebie?
-W bibliotece- odpowiedział - Zadzwonię do Willow i Oza, na
pewno chętnie mam pomogą- po tych słowach wyszedł, a za nim cała reszta.
-Nareszcie sami- uśmiechnął się Spike, gdy tylko zamknęły się
za nimi drzwi – Kochany, nie dam cię skrzywdzić- uśmiechnął się i pogłaskał go
za puszystym kocim uchem. Na co Xander uśmiechnął się i poruszył - Od jak dawna
śpisz?- Zapytał rozbawiony.
-A to wcześniej nie spałem?- Zapytał zdziwiony chłopak
otwierając oczy.
-Xan.. co ostatnie pamiętasz?- Wamir przyglądał mu się z
troską.
-Zasnąłem czekając na pizze.. masz ją?- Zapytał podnosząc się
nieznacznie - Czemu boli mnie głowa?
-Xan- Spike nie wypuszczał go z objęć- Pamiętasz jak mówili,
że jesteś adoptowany i twoi rodzice może nie są ludźmi?
-Tak- powiedział ostrożnie chłopak nic nie rozumiejąc.
-Kochany... przeszedłeś przemianę.. jeszcze nie do końca, ale
już wyglądasz przepięknie - szepnął i polizał go w szyję - A jak się czujesz?
-Skołowany, zmęczony, głodny- Xander miał niewyraźną minę -
Kim jestem?
-Mój. Jesteś tylko mój. Mój zwierzaczek- Spike nie przestawał
go dotykać. Był coraz bardziej podniecony
-Ale...Spike przestań!- Krzyknął, gdy ten zaczął powoli głaskać
jego krocze.
-Miłości jesteś taki kuszący... jak chyba jeszcze nigdy...
daj mi...- szeptał i lizał go po szyi, uchu, gdzie tylko mógł dosięgnąć.
-Spike dość!- Xander nagle skoczył na równe nogi kilka kroków
od łóżka- Chcę coś zjeść, boli mnie głowa- spojrzał z wyrzutem na wampira i ten
wstał od razu bez marudzenia.
-Oczywiście zwierzaczku- uśmiechnął się do niego, podszedł
powoli i złapał go za rękę prowadząc raz jeszcze do łóżka- Powiedz czego sobie
życzysz?
-Miała być pizza.. no i muszę wziąć jakieś tabletki-
powiedział ostrożnie.
- Ty tu zaczekaj- wampir pocałował go w policzek i niemal
wybiegł z sypialni, zostawiając bardzo
zdziwionego Xandera. Bardzo chciałby wiedzieć co się tu dzieje, ale
jeszcze nie teraz, najpierw chciał coś zjeść i potem się położyć.
Spike bardzo chciał dogodzić swojemu zwierzaczkowi. Może
chodziło tu o jego nowy wygląd. Może dlatego, że kochał go coraz bardziej. Może
to te feromony działały na niego mocniej, niż na innych, bo przecież Xan należy
do niego i nie pozwoli nikomu się do niego zbliżyć nawet, jeśli kogoś będzie
musiał kogoś z tego powodu zabić.
-Xan?- Po jakimś czasie znów szedł do sypialni i jak
poprzednio nie mógł oderwać wzroku od chłopaka. Wyglądał jeszcze piękniej niż
wcześniej. Zrobił się jakby troszkę mniejszy, jego ciało wydawało się drobniejsze.
Skóra teraz była ciemniejsza, gładsza, a ogon poruszał się delikatnie, tak samo
jak cały czas węszący nos. Najbardziej zmieniły się jego oczy. Wciąż brązowe, z
długimi czarnymi rzęsami, ale o zupełnie kocim kształcie z pionową źrenicą
pośrodku.
-Wiesz, że pachniesz niesamowicie kusząco?- Odezwał się
chłopak. Wstając zwinnie na równe nogi i jednym susem podchodząc do niego - Czymś
strasznie podniecającym, aromatycznymi cygarami, piżmem... krwią... po prostu pięknie
- owinął ogon wokół nogi zaskoczonego wampira i polizał mu szyję szorstkim
językiem mrucząc cicho.
-Zwierzaczku- Spike szepnął zaskoczony, ale i bardzo
uradowany. Taki nowy Xan bardzo mu się podobał – Miłości, musisz coś zjeść-
uśmiechnął się i głaskał chłopaka po policzku.
-Tak- mruczał gardłowo ocierając się o niego - A później...
muszę poczuć cię w środku... - Xander nie mógł przestać mruczeć, a jego ogon
powoli wsuwał się w spodnie Spike.
-Miłości, wszystko co tylko zechcesz - pocałował go - ale nie
teraz... zjedz coś musisz mieć siłę.. dużo, dużo siły - na niepewnych nogach
prowadził go do łóżka mimo tego, że jego spodnie robiły się coraz ciaśniejsze.
Xander usiadł na pościeli i wyszczerzył ostre zęby.
-Nakarm mnie- znów zrobił słodkie oczy. Spike nie mógł mu
niczego odmówić. Wcześniej miał jeszcze nad tym jakąś kontrolę, teraz już całkiem
przepadł.
-Cokolwiek zechcesz - usiadł obok i powoli karmił chłopaka,
który nie przestał się uśmiechać, a jego ogon stale drażnił krocze coraz
bardziej rozpalonego wampira.
-Już- uznał Xander, gdy zjadł już 3 kawałki pizzy- Teraz
zajmę się tym- wyciągnął rękę ku boleśnie nabrzmiałym spodniom.
-Miłości- Spike był zachwycony- Pozwól najpierw mnie- pchnął
Xandera na pościel i zawisł nad nim, podziwiając jak pięknie wygląda. Wdychając
jego nowy zapach pomieszany ze starym. Napawając się, prawie narkotyzując.
-Cokolwiek robicie wchodzimy!- Nagle drzwi się otworzyły i do
środka weszli przyjaciele Xandera i Angel, wszyscy bardzo zaniepokojeni.
-Cholera teraz?!!- Warknął wściekle wampir, ale usiadł obok
ukochanego biorąc go w ramiona. miotając cicho wszystkimi przekleństwami jakie
znał i uważnie obserwując przybyłych mężczyzn.
Och, nie chciałabym być w skórze Spike jak Xan wyruszy na miasto. Przecież nie będzie siedział 3 miesiące w ukryciu, aż mu poziom feromonów opadnie.:))Słodziutki z niego demonek, taki do zagłaskania na amen. Ciekawa jestem czy wampir sprosta nowemu wyzwaniu. Skoro nie dopuszcza do chłopaka nikogo, to sam będzie musiał zaspokoić jego wyraźnie zwiększony apetyt na seks.
OdpowiedzUsuńPrzyjaciele wyraźnie nie mają wyczucia. Po jakiego grzyba tam poleźli?
To się porobiło. Zapowiada się duży przewrót w ich życiu.
OdpowiedzUsuńFantastycznie
Spike jest napalony i nijak nie może rozładować tego napięcia, bo ciągle mu coś lub ktoś w tym przeszkadza :P Jakoś nie jest mi go szkoda, przyda mu się lekcja pokory i wstrzemięźliwości, he he... Xan czystej krwi kocim demonem, jak słodko:) Oj, okres godów nie będzie łatwy do przetrwania dla Spike'a, bo Xan na pewno nie da się zamknąć w domu. Będzie ciekawie już nie mogę się doczekać:) Pozdrawiam i życzę weny oraz dużo czasu do pisania:)
OdpowiedzUsuńXander jest wspaniały aż trudno uwierzyć a Spike zachwycony nową postacią swojego kochanka
OdpowiedzUsuńagrlrlrlr jak oni mogli wejść w tym momencie!? nie mają pojęcia ile na to czekam? ;_;
OdpowiedzUsuńXan sam się rzuca na Spike'a? Haha a to nowość :)
OdpowiedzUsuńTo się robi coraz ciekawsze i to jak Xan działa na innych mężczyzn w tym jak widać i na Spike'a haha
pisz szybciutko :)
Twoja Maru;3
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, och tak Spike będzie miał dużo roboty jak Xan wyjdzie na miasto, koci demon bardzo ciekawie...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka